Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2015

Dystans całkowity:134.88 km (w terenie 52.23 km; 38.72%)
Czas w ruchu:06:52
Średnia prędkość:19.64 km/h
Maksymalna prędkość:67.09 km/h
Suma podjazdów:2539 m
Maks. tętno maksymalne:200 (95 %)
Maks. tętno średnie:177 (84 %)
Suma kalorii:5440 kcal
Liczba aktywności:5
Średnio na aktywność:26.98 km i 1h 22m
Więcej statystyk
  • DST 39.50km
  • Czas 01:37
  • VAVG 24.43km/h
  • VMAX 67.09km/h
  • Temperatura 9.6°C
  • HRmax 189 ( 90%)
  • HRavg 160 ( 76%)
  • Kalorie 1176kcal
  • Podjazdy 419m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nieudane poszukiwania kasztanowca

Poniedziałek, 26 października 2015 · dodano: 26.10.2015 | Komentarze 0

Chciałem nazbierać kasztanów, ale nie wiem gdzie w Jeleniej Górze i okolicach znajdują się drzewa kasztanowca. Myślałem, że chociaż jedno drzewo z kasztanami znajdę na mojej standardowej trasie, ale niestety. Całą trasę jechałem gapiąc się na liście, żeby rozpoznać kasztanowca. Z technicznych uwag odradzam używania nowych, nieprzepłukanych bidonów. Niechcący wziąłem bidon, który dostałem ostatnio na maratonie, zamiast starego. Woda smakowała tworzywem sztucznym i wylałem wszystko. Natomiast o formie nie ma co pisać nawet, z resztą o jakiej formie? Trzeba regularnie jeździć, żeby bez obciachu poruszać ten temat. Dzisiaj jazda na rowerze przyniosła dużo radości w przeciwieństwie do ostatniego razu, a chyba o to właśnie chodzi. Przyczynił się do tego cel, który sobie obrałem. Szukanie kasztanów odciągnęło moją uwagę ode mnie samego i pogoni za nie wiadomo czym. Dzięki temu trasę przejechałem na luzie i bez stresu.


Kategoria Treningi


  • DST 23.18km
  • Czas 00:51
  • VAVG 27.27km/h
  • VMAX 53.91km/h
  • Temperatura 13.2°C
  • HRmax 190 ( 90%)
  • HRavg 171 ( 81%)
  • Kalorie 682kcal
  • Podjazdy 205m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ryzykownie w czasie jelitówki, akurat na styk

Czwartek, 22 października 2015 · dodano: 24.10.2015 | Komentarze 0

Nie wytrzymałem i po całych trzech tygodniach przerwy od roweru w końcu odbyłem przejażdżkę. Pracowałem średnio po 60 godzin tygodniowo i na rower nie było czasu. Ale nie wytrzymałem nie tylko z rowerem. Dostałem jelitówki po wizycie w McDonald. Skutkowało to tym, że nie mogłem odjechać daleko od domu. Pogoda kiepska ze względu na wiatr. Z jazdy nie było radości, bo zawory odkręcały się powoli z każdym kilometrem.


Kategoria Treningi


  • DST 50.08km
  • Teren 35.00km
  • Czas 02:55
  • VAVG 17.17km/h
  • VMAX 61.53km/h
  • Temperatura 17.3°C
  • HRmax 200 ( 95%)
  • HRavg 177 ( 84%)
  • Kalorie 2456kcal
  • Podjazdy 1440m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bike Maraton 2015 Świeradów Zdrój - 3/4 drużynowo z Łukaszem, resztę urwałem

Sobota, 3 października 2015 · dodano: 05.10.2015 | Komentarze 7

Razem z Łukaszem wystartowaliśmy w pierwszym jego maratonie. Tylko jeden zawodnik był młodszy od Łukasza na dystansie MEGA. Przekonałem Łukasza, żeby pojechał na MEGA, bo na MINI nie ma wrażeń z trasy. Udało się. Ruszyliśmy z sektora siódmego, gdzie panuje rodzinna atmosfera. Nie ma co zwlekać i przeciskamy się pomiędzy zawodnikami. Wszyscy chętnie przepuszczają i dzięki temu nie tracimy zbyt wiele czasu na korki. Tempo narzuciliśmy sobie dość duże i trochę nas sponiewierało. Na kolejnym odcinku stromego asfaltu musieliśmy zluzować, ale konsekwentnie trzymaliśmy swoje tempo bez większych kryzysów. Potem znaleźliśmy swoje miejsce w stawce. Nie wyprzedzaliśmy, ale sami też nie zostawaliśmy. Po przejechaniu szutrów rozpoczął się wjazd na Wysoki Kamień. Stromy odcinek, licznik zanotował na tych nierównościach nawet 19%. Większość prowadziła. Z mojej grupki tylko dwóch wjechało, w tym ja. Łukasz trochę podprowadził, ale szybko wsiadł na rower i dokończył w siodle. Czekałem na górze i ruszyliśmy w dół. Myślałem, że Łukasz zostanie, a tu niespodzianka. Wyprzedzał na zjeździe jednego za drugim. Raz urwał na prostej, że zgubiłem go z pola widzenia. Tam wyprzedził z pięć osób na raz. Bardzo pozytywnie poradził sobie z całym zjazdem, który do prostych nie należy. Następnie monotonny, długi podjazd nas zmęczył. Szuterek szedł lekko pod górę przez 8km. Żadnych wrażeń, szeroka nawierzchnia. Dojechaliśmy tak do ostatniego bufetu, gdzie postanowiłem, że jednak ucieknę Łukaszowi przed końcówką, żeby wyszaleć się. Urwałem na zjeździe za dwoma "gigowcami", którzy nas wyprzedzali. Wypoczęty byłem w miarę, więc tempo utrzymam. Fajne to było, bo trzymałem się za nimi spory kawał, ciągle obracali się kto to ich dogonił. Ciekawość nie dawała im spokoju. A ja sobie dla zabawy jechałem za nimi. Ale okazało się, że pierwszy z nich to Rafał z KTM-u, który rower mi robił dzień wcześniej w sklepie. Drugi "gigowiec" odpadł na podjeździe, a ja z Rafałem jeszcze trochę pocisnąłem pod górę, gdzie mnie wykończył i też odpadłem. Trochę to kłopotliwe, bo ludzie mówili "o gigowcy jadą", a ja krzyczałem, że z MEGA jadę. Taką zabawę sobie zafundowałem na koniec sezonu. Ale tempa nie odpuściłem i cisnąłem do samego końca. Przejazd przez metę i czekam na Łukasza, a tu go nie ma i nie ma. Wszyscy, którzy jechali w naszym otoczeniu już dawno dojechali. Myślę sobie, że znów to samo. Kiedyś jego brat nie dojechał i M. Grabek dzwonił, że w karetce siedzi i teraz drugi się rozwalił? Już cały się bałem. Telefon dzwoni, mimo, że zimno cały potem się zlałem od samych wibracji telefonu. Na szczęście dzwoni Łukasz, a nie Grabek. Odbieram i okazało się, że złapał kapcia na 4km przed metą i dochodzi już do mety. Czekam więc jak wbiegnie na metę, ale okazało się, że pobiegł od razu do samochodu i nie został sklasyfikowany. Na trasie ktoś z obsługi poradził mu, żeby zrezygnował i Łukasz odpuścił przez to sklasyfikowanie. I tamten od razu zadzwonił, żeby go dyskwalifikować. Trudno, ja bym wbiegł, a tak jest DNF. Najgorsze jest to, że Łukasz pokonał całą trasę, ale ominął metę, bo jakiś koleś na trasie dał mu złą radę. Ale ogólnie zadowoleni jesteśmy głównie z Wysokiego Kamienia, zwłaszcza ze zjazdu. Emocji było dużo!


Test roweru przed startem chwilę po wymianie opon. Niestety Łukasz miał kapcia właśnie przez tą zieloną oponę z przodu, która zeszła mu z obręczy. Z resztą nie pierwszy raz, bo mi kiedyś na maratonie też zeszła. Mimo tego, że bieżnik jest właściwie nowy, oponę trzeba wyrzucić, bo nie trzyma się koła.


Pierwszy podjazd nie był łatwy, ale tempo trzymaliśmy mocne.


Łukasz pozował do zdjęć. Dużo ludzi robiło zdjęcia przy trasie. Dzięki temu mamy czym się pochwalić.


Ja też zrobiłem kilka zdjęć. To był chyba moment, w którym Łukasz miał największy kryzys. Ale szybko podniósł się na nogi.


Koniec podjazdu pod Wysoki Kamień. W tle widać butujących ludzi, Łukasz podjechał ten kawałek. Brawo. Mi udało się podjechać całość. Jak to mawia Marcin "brawo ja".


Na ostatnich kilometrach przed metą urwałem Łukaszowi, żeby się wyszaleć. Na zjazdach była ostra jazda.


Łukasz nie zostawał daleko w tyle. Gonił na całego.


Na koniec zdjęcie dnia - źródło.


Kategoria Maratony MTB


  • DST 16.89km
  • Teren 12.00km
  • Czas 01:06
  • VAVG 15.35km/h
  • VMAX 46.72km/h
  • Temperatura 18.4°C
  • HRmax 190 ( 90%)
  • HRavg 168 ( 80%)
  • Kalorie 844kcal
  • Podjazdy 338m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze

Poprawki w serwisie starczyły na jedno kółko po singlach koło domu

Piątek, 2 października 2015 · dodano: 02.10.2015 | Komentarze 0

Drugi dzień walki z przerzutką. W drodze na serwis przeskakiwał łańcuch co chwilę. Podkręcił linkę i nie mogłem zreprodukować usterki, więc podziękowałem i pojechałem zadowolony na single koło domu. Pierwsze większe wertepy i problem wrócił. Ręce opadają i odechciewa się jeździć, bo nie można nigdzie przycisnąć, tylko trzeba bardziej martwić się łańcuchem niż korzeniami na drodze. Trudno, maraton jeszcze na tym przejadę.


Kategoria Treningi


  • DST 5.23km
  • Teren 5.23km
  • Czas 00:23
  • VAVG 13.64km/h
  • VMAX 41.02km/h
  • Temperatura 12.8°C
  • HRmax 184 ( 87%)
  • HRavg 158 ( 75%)
  • Kalorie 282kcal
  • Podjazdy 137m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test roweru przed Świeradowem, po serwisie, a dalej nie działa

Czwartek, 1 października 2015 · dodano: 01.10.2015 | Komentarze 0

Na początku roku kupiłem pakiet trzech startów na Bike Maraton. Pierwszy zużyłem na maraton w Miękini, gdzie udało się objechać Sebastiana o jedną minutę. Razem z nim wywalczyliśmy drugi sektor. Forma bardzo cieszyła, ale reszta sezonu przybrała inny klimat. DNF i awaria roweru na Bike Maraton w Jeleniej Górze ostudziła już całkiem moje zapędy na maratony MTB. Ale został jeszcze jeden maraton z pakietu, a ostatni maraton w roku zbliża się szybko. Postanowiłem, że zabiorę Łukasza na jego pierwszy maraton MTB w życiu. Dzisiaj przygotowaliśmy rowery do startu. Ja ze swoim musiałem jechać na serwis wymienić linkę i pancerze od tylnej przerzutki, bo się poszarpały i całkiem klinowały linkę. Potem pojechaliśmy na test do lasu koło domu. Okazało się, że przerzutka ma za słaby naciąg i łańcuch skacze po zębatkach. Sytuacja ma miejsce już od dwóch sezonów po wielu regulacjach, wymianach łańcuchów i kaset, a mimo to dalej łańcuch skacze po zębach. Pozostaje już tylko przerzutka do wymiany. No trudno, zastanawiam się czy warto jeszcze przed maratonem zaharnasić przerzutkę z roweru żony :-) Ale czy warto na ten jeden dzień rozmontowywać dwa rowery? Mogę startować z drugiego sektora, ale będziemy z Łukaszem jechać razem z siódmego. Mam nadzieję, że na luzie, chociaż Łukasz jest nastawiony na zrobienie jakiegoś wyniku. Być może pierwszy raz w życiu przejadę dystans MINI, ale wciąż liczę na to, że Łukasz w trasie zmieni zdanie i wybierze MEGA, żebym nie musiał się pohańbić tak krótkim dystansem ;-)


Kategoria Treningi