Info
Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec2 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec11 - 0
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień10 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec11 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień6 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty2 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień14 - 0
- 2021, Listopad8 - 0
- 2021, Październik14 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień15 - 0
- 2021, Lipiec17 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień20 - 0
- 2021, Marzec19 - 0
- 2021, Luty14 - 0
- 2021, Styczeń18 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik26 - 0
- 2020, Wrzesień5 - 0
- 2020, Sierpień15 - 0
- 2020, Lipiec37 - 0
- 2020, Czerwiec29 - 0
- 2020, Maj29 - 0
- 2020, Kwiecień26 - 0
- 2020, Marzec32 - 0
- 2020, Luty17 - 0
- 2020, Styczeń23 - 0
- 2019, Grudzień19 - 0
- 2019, Listopad29 - 0
- 2019, Październik31 - 0
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień14 - 0
- 2019, Lipiec22 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj30 - 0
- 2019, Kwiecień13 - 0
- 2015, Listopad3 - 0
- 2015, Październik5 - 7
- 2015, Wrzesień8 - 0
- 2015, Sierpień19 - 13
- 2015, Lipiec11 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 16
- 2015, Maj13 - 20
- 2015, Kwiecień11 - 42
- 2015, Marzec7 - 23
- 2015, Luty11 - 33
- 2015, Styczeń12 - 18
- 2014, Grudzień6 - 13
- 2014, Listopad6 - 19
- 2014, Październik7 - 21
- 2014, Wrzesień22 - 56
- 2014, Sierpień11 - 43
- 2014, Lipiec13 - 34
- 2014, Czerwiec11 - 39
- 2014, Maj17 - 82
- 2014, Kwiecień14 - 65
- 2014, Marzec11 - 73
- 2014, Luty18 - 97
- 2014, Styczeń10 - 8
- 2013, Grudzień13 - 49
- 2013, Listopad6 - 24
- 2013, Październik9 - 23
- 2013, Wrzesień13 - 23
- 2013, Sierpień17 - 38
- 2013, Lipiec16 - 20
- 2013, Czerwiec5 - 4
- 2013, Kwiecień5 - 2
- 2013, Marzec8 - 3
- 2013, Luty2 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Żywiec 2015
Dystans całkowity: | 632.11 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 26:13 |
Średnia prędkość: | 24.11 km/h |
Maksymalna prędkość: | 82.99 km/h |
Suma podjazdów: | 8511 m |
Maks. tętno maksymalne: | 192 (91 %) |
Maks. tętno średnie: | 153 (72 %) |
Suma kalorii: | 16405 kcal |
Liczba aktywności: | 8 |
Średnio na aktywność: | 79.01 km i 3h 16m |
Więcej statystyk |
- DST 32.29km
- Czas 01:41
- VAVG 19.18km/h
- VMAX 62.05km/h
- Temperatura 23.3°C
- HRmax 188 ( 89%)
- HRavg 137 ( 65%)
- Kalorie 982kcal
- Podjazdy 768m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 6: Punkt widokowy i walka o KOMa na Oczkowskiej
Czwartek, 20 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Nadszedł dzień wyjazdu, ale mieliśmy jeszcze czas, żeby wjechać na punkt widokowy przy elektrowni szczytowo-pompowej Porąbka-Żar. Podjazd ponad 400m w górę z kilkoma odcinkami po 10%. Dziś mieliśmy spacerowo zrobić ostatnie kilometry. Wspólny podjazd na górę, u góry seria zdjęć na pamiątkę i zjazd, gdzie Zachary polował na kolejnego maksa. Mateusz został trochę w tyle, pewnie dlatego, że bardzo zimno było albo mu się nie chciało. Ale był za to nastawiony na poprawienie swojego czasu na Oczkowskiej, a może nawet na zdobycie mojego KOMa. Zachary też chciał poprawić swój czas, więc przed segmentem pełna mobilizacja. Ja miałem czas 5:06, ale zdobyty po ponad 130km trasie. Miałem odpuścić, bo nie wierzyłem, że Mateusz zdobędzie KOMa. Przypomnę, że jest to 0,8km i 104m w górę, czyli średnio 12%. Pomyślałem jednak, że lepiej ich przypilnować, bo to ostatni dzień i nie będzie kiedy poprawiać. Więc zacząłem robić segment jakieś 3s za Mateuszem i zauważyłem, że ciśnie mocno. Pierwszy kawałek 16%, więc zdecydowałem ugasić jego zapał i wyprzedziłem go. Potem zluzowałem, żeby nie miał motywacji jechać dalej, ale jednak wziął się za wyprzedzanie. Tym razem już ciężko było, ledwo oddech łapałem. Mateusz z racji korby na kolejnych 16% zygzakiem jechał, więc go ponownie wyprzedziłem i nie odpuszczałem, ale na wypłaszczeniu pod koniec przegonił mnie o sekundę. Na szczycie łapiemy za telefony i zapisujemy trening, żeby zobaczyć kto ma KOMa. Mateusz mówił, że na stoperze mu wyszło poniżej 5 minut, a mnie strach obleciał. Ale była ulga, że policzyło mi 2 sekundy mniej. Gdybym nie ruszył za Mateuszem kilka sekund na dole, to by mnie chyba pozamiatał. Ale sam przyznał, że gdyby jechał sam, to nie miałby tyle motywacji za zaraz za mną. Mam mieszane uczucia co do tego, bo cieszę się, że mam dalej KOMa, ale z drugiej strony miałem sprzętową przewagę w postaci kompaktowej korby. Straszne to, kiedy przewaga na Oczkowskiej z 38s nad Mateuszem maleje nagle do 2s w tak lekki sposób. Gratuluję Mateusz, za rok będzie kolejny ciężki orzech do zgryzienia z Tobą. Bardzo widoczny postęp. Taką właśnie akcją kończymy rowerowe wyjazdy w Żywcu. Kategoria Treningi, Żywiec 2015
- DST 11.18km
- Czas 00:35
- VAVG 19.17km/h
- VMAX 42.66km/h
- Temperatura 30.1°C
- HRmax 159 ( 75%)
- HRavg 129 ( 61%)
- Kalorie 309kcal
- Podjazdy 122m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 6: Powrót na dworzec, zakończenie pobytu
Czwartek, 20 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 11
Najtrudniejszym wyzwanie w Żywcu, oprócz Oczkowskiej, była jazda z plecakiem z/do dworca PKP. Chłopaki mieli lżejsze plecaki, a ja wziąłem jeszcze laptopa, blender i kilka innych gratisów. Cieszę się, że dość tanio mogliśmy pojeździć na rowerach sześć dni. Bilety normalne na pociąg z rowerem to około 60zł do Żywca (Jelenia Góra-Wrocław, Wrocław-Żywiec) i około 100zł z powrotem (Żywiec-Katowice, Katowice-Wrocław, Wrocław-Jelenia Góra). W pociągu pełno miejsca na rowery, więc podróż była bardzo wygodna. Noclegi mieliśmy po 30zł od osoby i śniadania po 12zł od osoby w domach letniskowych Na Wierchu Oczkowa. Ich strona http://www.nawierchuoczkowa.pl ładnie przedstawia ofertę. Polecam to miejsce, bo mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Była suszarka na odzież, zestaw naczyń i sztućców, duża łazienka tylko dla naszego pokoju, mieliśmy prywatną małą kuchnię z lodówką i zlewem, ale był dostęp też do dużej kuchni, gdzie można gotować, na przykład ryż ;-) Łóżka były wygodne, prócz tych sprężyn na których spał Zachary. Oczywiście pościel na wyposażeniu. Nie było tylko ręczników, ale podobno gdybyśmy poprosili, to byśmy je otrzymali. Rano budziły nas perliczki, darły ryja od 6 rano, ale na szczęście mieliśmy dźwiękoszczelne okna i po zamknięciu kompletna cisza. Ogólnie czysto i zarządca, Pan Piotr, był bardzo miły i pomocny. Śniadania, które zamówiliśmy osobno, były bardzo dobre. W pierwszy dzień zjedliśmy tylko chyba za dużo miodu, bo potem już go nie dostaliśmy ;-) Codziennie jedliśmy też miksturę pomysłu mojej żony. Miksowaliśmy banany ze śliwkami lub mrożonymi malinami w mleku zwykłym lub sojowym, dosypywaliśmy siemię lniane, sezam i nasiona chia (szałwia hiszpańska). Można też wsypać amarantus, ale nie mieliśmy. Bardzo energetyczne i dobre. Dużo żelaza i innych mikroelementów. Wieczorem piwko. Mieliśmy też miejsce na ognisko. Raz znaleźliśmy czas na zorganizowanie ogniska/grilla. Karkówka i kiełbasy były pyszne :-) Wadą Na Wierchu Oczkowa jest położenie 150m nad poziomem Żywca, ale dzięki temu dużo siły zrobiliśmy albo jej straciliśmy. Niestety przez to Jurek się złościł i pod koniec każdej trasy butował podjazd. Nie było to do końca przemyślane, ale kto by się spodziewał nachylenia 16% pod domem.Sama jazda na rowerze bardzo dograna, Jurek tylko się wyłamywał z racji swoich przyzwyczajeń, ale kondycyjnie radził sobie tak samo jak młodzi. Dzięki temu, że mieliśmy podobną formę trasy pokonywaliśmy sprawnie i nikt nie poganiał, ani nie zwalniał. Tylko na dużych, stromych podjazdach peleton się rozrywał, ale takie miejsca każdy swoim tempem robił. Sam fakt wjechania na niektóre górki były już problemem, tempo schodziło na dalszy plan. Ogółem w sześć dni zrobiliśmy 632km w 26 godzin ze średnią około 24km/h. Podjechaliśmy 8511m wg Sigmy, na Strava pewnie wyszło ponad 10000m, ale to jest niedokładne. Prędkość maksymalna ponad 88km/h w wykonaniu Zachariasza, mi udało się podobnie jak Mateuszowi wylądować przy 83km/h. Nowa życiówka zatem :-) Przejechaliśmy też cztery dni z rzędu średnio po 125km dziennie. Czyli jednak pół litra jest w cztery dni ;-) Do następnego wyjazdu.
Waga po wyjeździe: 70.7kg, czyli nic nie schudłem.
Mój pierwszy film na Youtube. Montowałem go kilka godzin, ale nauczyłem się. Polecam program Kdenlive. Tak właśnie wyglądał w skrócie nasz pobyt w Żywcu. Jak na kamerę za 200zł obraz całkiem niezły.
Kategoria Dojazdy, Żywiec 2015
- DST 133.08km
- Czas 05:02
- VAVG 26.44km/h
- VMAX 82.99km/h
- Temperatura 26.0°C
- HRmax 187 ( 89%)
- HRavg 140 ( 66%)
- Kalorie 3016kcal
- Podjazdy 1302m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 5: Wysiedzeniówka, zmęczenie bokami się wylewa i ta durna Oczkowska, rekord prędkości maksymalnej
Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Piąty dzień bez Jurka, ponieważ skrócił swój pobyt w Żywcu. Ruszyliśmy na Namestovo w Słowacji, które leży nad taki wielkim jeziorem. Do granicy pod górę i pod wiatr. Jechaliśmy równymi zmianami po około 3km. Nogi piekły do tego stopnia, że jakiegoś turystę dochodziliśmy bardzo długo. W Słowacji Zachary dossał się do jakiejś betoniarki i tyle go widzieliśmy, ale potem betoniarka na czerwonym została w ruchu wahadłowym i doszliśmy Zachariasza. Potem umieralni ciąg dalszy. We wspomnianym Namestovie jechaliśmy kawałek za autobusem, potem Zachary go wyprzedził, a autobus na przystanek zjeżdżał. Jak wyjrzałem zza autobusu to widziałem jak Zachary leci z roweru na bok i wykłada się na asfalcie z rękami do góry, żeby komórę ratować :-) Do tej pory nie wiem jak tego dokonał, ale chyba coś na komórce sprawdzał i przednie koło mu zjechało na kamykach. Krew poleciała, owijka zdarta, morale upadło. Od tej pory ładną drogą, trochę nawet z wiatrem do granicy z Polską, ale dalej wegetatywnie. Zachary, łowca ciężarówek, nawet nie chciał gonić za szambiarką ;-) Nastroje dopiero uratował zjazd po polskiej stronie. Jaki asfalt i to nachylenie. Nie wykorzystaliśmy tego jak trzeba, bo nie znaliśmy terenu, ale prędkości maksymalne mówią same za siebie. Zachary miał ponad 88, Mateusz ponad 83, a ja prawie 83km/h. Pierwszy raz powyżej 80! To już drugie poprawienie tego rekordu w tym tygodniu. Po obiedzie jeszcze z górki do Żywca, gdzie na pagórkach Mateusz rzeźnikował. Odjechał nam jak chciał na obu podjazdach. Potem dawał mocne zmiany, Zachary mu ciągle przypominał, że jeszcze Oczkowska jest przed nami. Nigdy wcześniej nie zrobiłem tylu kilometrów w tak krótkim czasie, bo aż 4 setki dzień po dniu. Mateusz, rzekł jednak, że to nawet nie jest pół litra :-) Na koniec poprawiłem czas na Oczkowskiej, ale tortury to są na własnym ciele. Jutro już powrót do domu i codzienności, ale czeka nas jeszcze mała trasa. Kategoria Ponad 100km, Treningi, Żywiec 2015
- DST 155.95km
- Czas 06:02
- VAVG 25.85km/h
- VMAX 75.82km/h
- Temperatura 22.8°C
- HRmax 186 ( 88%)
- HRavg 148 ( 70%)
- Kalorie 3939kcal
- Podjazdy 1998m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 4: Babia Góra, szybka jazda pod górę, pościg za inną grupą, Oczkowska będzie śniła się po nocach
Wtorek, 18 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Dzisiaj główne danie pobytu w Żywcu, czyli Babia Góra i trasa 150km. Początek niezbyt spodziewany. Mieliśmy ominąć hopy na głównej drodze, to robiliśmy jeszcze większe hopy na wiochach. Trasomistrz Zachary zaskakiwał i zdumiewał :-) Dzięki temu numerki na Strava rosły. Jurek szalał jak zwykle póki czuł świeżość, ale zapowiadało to późniejszy spadek formy. Kolejny numer programu to lekcje jazdy zmianami pod nadzorem mistrza zmian Zacharego, a Jurek robił za klasowego nicponia. Ale potem Jurek dał taką zmianę, że ciężko było nadążyć. Zmiany Jurka charakteryzuje szarpane tempo, hamowanie i zrywy. Podjazd pod Chrząszcze urwałem szybciej, żeby jakiś pucharek zdobyć, ale 31 miejsce musi wystarczyć. Nachylenie 10%, a ja zapomniałem, że mam zapas przełożeń i cisnąłem na zbyt ciężkim. W Zawoji w sklepie rowerowym Zachary zmienił oponę, bo ze starej "druty już wystawały". Pod Babią Górę uciekłem grupie po raz kolejny w pogoni za sprawdzeniem się na popularnym odcinku, gdzie ukręciłem 35/187 miejsce. Czyli niezły wynik jak na tyranie od tygodnia. Czekałem 5 minut na leni i ruszyliśmy w dół, gdzie dołożyli mi z dużych korb. Zachary woził mi się na kole i potem urwał aż grawitacja zagięła okolicę. Potem numer powtórzyli Jurek oraz Mateusz i zostałem z tyłu. Obiad w Jabłonce jak rok temu, polecam lokal. Zachary najadł się naleśników i potem karał resztę za to, że wcześniej pod podjazdy zostawał z tyłu. Ciągnął grupę drogą krajową, a grupa się powoli rozrywała. Po sesji zdjęciowej przy jeziorze zauważyliśmy grupę 3 kolarzy, w tym jedną panią. Jechali w tym samym kierunku, więc rzuciliśmy się pościg. Doszliśmy ich raz, ale Jurek się zagubił, więc odjechali. Jurek dojechał to rzuciłem się w pogoń, a moja grupa za mną. Wg świadków pojechałem za nimi jak wygłodniały wampir na ofiary. No chciało się pościgać :-) Doszliśmy ich, ale akurat zjechali do sklepu i nie dali się z przegonić. Całą zabawę zepsuli. Jeszcze jazda była niezła w Rychwałdku. Podjazd 8-10%, wszyscy zmęczeni, a Zachary podejmuje pełną walkę. Ja zaczynam robić zygzaki i zostaję z tyłu. Mateusz podrzega "co to za zygzaki, do góry prosto". To był moment, żeby jednak pozamiatać górę. Strzeliłem obok Zacharego i równomiernie szedłem po premię górską. Myślałem, że skoro tak łatwo go dopadłem to się zniechęci i odpuści. Jakie było moje zdziwienie gdy przed szczytem zaczyna mnie wyprzedzać. To była walka :-) Takie momenty to radość wypadu. Wygrałem ;-) Pomijając epizod z Oczkowską, gdzie poprawiłem KOMa o 3 sekundy, to potem Mateusz podsumował nasz poziom krótko i zwięźle. My pod chatą łapiemy telefony i notujemy treningi na Stravie, żeby się pochwalić. Ledwo żyjemy, brudni, ale trening zapisany musi być, a Mati mówi, że tym właśnie różni się amator od zawodowca. Zawodowiec nie musi chwalić się Stravą, bo i tak w telewizji go pokażą ;-) Miałem też dziś dzień objadania sklepów z cukierków kokosowych. 3 porcje zjadłem, co postój to wcinałem cuksy. Kategoria Ponad 100km, Treningi, Żywiec 2015
- DST 101.30km
- Czas 04:24
- VAVG 23.02km/h
- VMAX 72.33km/h
- Temperatura 20.9°C
- HRmax 177 ( 84%)
- HRavg 139 ( 66%)
- Kalorie 2594kcal
- Podjazdy 1326m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 3: Leniwe tempo, deszcz, a i tak styrani, pierwszy kapeć
Poniedziałek, 17 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Cały dzień pochmurno. Większą część trasy zrobiliśmy w deszczu. Zachary nawet pocisnął za wywrotką w chmurze wody :-) Nawet nie był taki brudny po tym numerze. Trasa łatwa z wyjątkiem dwóch podjazdów. Na pierwszym z nich zrobiłem niezamierzonego KOMa. Tylko 2s szybciej niż dotychczasowy lider. To dopiero szczęście. Mateusz deptał po piętach na tej wielkiej korbie. Respekt dla wszystkich za wjechanie tam. Tylko ja na kompakcie. Drugi trudny podjazd to ostatni kilometr jak zwykle. Pozostały czas to jazda równym tempem zmianami po płaskim. Potem ognisko, piwko i mięso, czyli dobra baza na kolejne dni. Kategoria Ponad 100km, Treningi, Żywiec 2015
- DST 115.15km
- Czas 04:35
- VAVG 25.12km/h
- VMAX 78.53km/h
- Temperatura 23.0°C
- HRmax 185 ( 88%)
- HRavg 146 ( 69%)
- Kalorie 2915kcal
- Podjazdy 1491m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 2: Ten podjazd pod bazę nas wykończy
Niedziela, 16 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Trochę styrany wczorajszymi pościgami ruszyliśmy na etap nr 2 dopiero po 14 jak przestało lać. Droga szybko wyschła i na zjazdach działo się. Mam życiówkę 78km/h, leciałem za Zacharym. Za nim jak za TIRem. Jurek miał dziś swoje chwile i jechał czasami dużo z przodu. Ciężko było utrzymać tempo. Trasa częściowo utrudniona przez ogromny ruch samochodowy. We Wiśle przeciskalismy się przez ogromny korek. Było też kilka odcinków po dwupasmówkach. Na jednej z nich przed czerwonym światłem Mateusz zasępił się swoim licznikiem i otarł o moje koło. Słyszałem tylko jak upada z tyłu. Nie upadł całkiem, bo akrobatycznie zeskoczył z upadającego roweru. Skończyło się tylko zakleszczeniem łańcucha. Na ostatnim zjeździe wyszalałem się i potem horror pod kwaterą. Nawet segment tam sobie zrobiśmy. Na razie mam tam KOMa, ale pewnie już nie długo. Jurek butuje ten podjazd z racji wieku i denerwuje się, że mieszkamy w takim miejscu. Musimy mu mniejszą korbę załatwić. W oba dni miałem na horrorze 5:28, dziś licznik po 16% tam pokazywał. Jeszcze dodam, że siła jest, zdrowie też, ale od ilości kilometrów kark boli i ramiona. Ciężko wysiedzieć tyle na rowerze. Jutro etap nr 3, tym razem na południe. Na kwaterze okazało się, że odpadło dno od butelki Ciechana i zakupy mi w piwie pływały. To było jedyne piwo, jakie dziś "wypiłem". Uczyliśmy się też jak tworzyć segmenty na Strava. Nie było to oczywiste i zanim przeliczył wyniki to trochę trwało, czyli kilka godzin. Kategoria Ponad 100km, Treningi, Żywiec 2015
- DST 10.57km
- Czas 00:47
- VAVG 13.49km/h
- VMAX 40.72km/h
- Temperatura 28.9°C
- HRmax 170 ( 80%)
- HRavg 146 ( 69%)
- Kalorie 507kcal
- Podjazdy 253m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 1: Dojazd na bazę, z plecakiem masakra i butowanie
Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Nie spodziewałem się, że nasze lokum będzie na szczycie takiego podjazdu. Zdziwienie było ogromne i oznaczałoby to, że chociaż raz każdego dnia będziemy musieli wjeżdżać pod Oczkowską. Wszystkie zdjęcia z wyjazdu są na Strava. Kategoria Dojazdy, Żywiec 2015
- DST 72.59km
- Czas 03:07
- VAVG 23.29km/h
- VMAX 71.94km/h
- Temperatura 22.9°C
- HRmax 192 ( 91%)
- HRavg 153 ( 72%)
- Kalorie 2143kcal
- Podjazdy 1251m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Żywiec, dzień 1: Odreagowanie podróży i wycieczki po ciężkie zakupy, pełna radocha
Sobota, 15 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0
Wszyscy jesteśmy szczęśliwi z tego, że pensjonat mamy położony na 500m nad morzem do którego za każdym razem trzeba robić 150m podjazd 9-14%. Każdy dzień będziemy tam wjeżdżać chociaż raz. Dziś nawet 3 razy, bowiem z PKP z plecakami butowaliśmy, potem z zakupami i na koniec tej trasy. Ja nie mam tak źle, ale reszta ma te duże korby. Ale za to każdy dzień zaczynamy od zjazdu tym odcinkiem i tam ciągnie rower do 70km/h w kilka sekund. Micha cieszy się sama. Dziś tam prawie wypadłem. Na trasie dwa pościgi zrobiłem. Jeden za kolarzem z Bielska, miał przewagę, ale luzował. Drugi za zawodnikiem PRO, który ma za tydzień testy na GIRO. Tu szans nie miałem żadnych. Potem niezłe strzały z chłopakami, z Zacharym łeb w łeb jeden odcinek, gdzie radocha już sięgała zenitu, i podjazd przez las, gdzie skończyła się droga. Objazdem był zjazd asfaltowy, który miał ze 30% w dół. Strach zaglądał w oczy, a grawitacja ciągnęła. I te przyśpieszenia, tego nie ma w Karkonoszach. Rower ni z tego, ni z owego zaczyna doginać, bo nachylenie zjazdów i podjazdów jest bardzo zmienne. Dziś nawet luzy, od jutra będzie więcej kilometrów. Kategoria Treningi, Żywiec 2015