Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2014

Dystans całkowity:407.15 km (w terenie 29.00 km; 7.12%)
Czas w ruchu:18:02
Średnia prędkość:22.58 km/h
Maksymalna prędkość:60.50 km/h
Suma podjazdów:3060 m
Maks. tętno maksymalne:196 (93 %)
Maks. tętno średnie:186 (88 %)
Suma kalorii:10415 kcal
Liczba aktywności:10
Średnio na aktywność:40.71 km i 1h 48m
Więcej statystyk
  • Aktywność Chodzenie

Norwegia - Oslo

Sobota, 30 sierpnia 2014 · dodano: 06.09.2014 | Komentarze 1

Moją długą przerwę od roweru spowodowały przygotowania i wyjazd do Norwegii. Chcieliśmy zobaczyć jak się żyje w kraju, który daje obiecujące warunki pracy zwłaszcza w moim zawodzie programisty. Myślę, że każdego zainteresuje jak tam jest.


Drogi w Norwegii są pierwszej jakości, a mimo tego statystycznie na autostradzie prędkość jest ograniczona do 80km/h, w porywach do 110km/h, przy czym większość ludzi przestrzega tych ograniczeń. Piraci drogowi przekraczają prędkość dozwoloną może maksymalnie 20km/h. Są tam gigantyczne mandaty. Zwłaszcza za przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym, blisko przejść dla pieszych. Natomiast za wykroczenie drogowo z udziałem dzieci lub blisko szkoły kosztuje już masakrycznie drogo. Więc nie jest to kraj dla ludzi lubiących wdepnąć pedał gazu. Mi było tam bardzo ciężko pod tym względem. Jazda na tempomacie 80km/h była dla mnie ubezwłasnowolnieniem.


W Oslo zameldowaliśmy się w dzielnicy Holmenkollen, która jest takim Karpaczem blisko centrum Oslo. Jest to jednocześnie najbardziej bogata część miasta. W tle na dole widać resztę Oslo.


Niedaleko hotelu jest skocznia narciarska. Można z niej zjechać po linie widocznej na zdjęciu za 490 koron, czyli jakieś 245zł. Nie zjeżdżałem bo już nie raz na czymś takim zjeżdżałem, szkoda kasy i kolejka była za długa. Pod skocznią jest muzeum narciarstwa, które warto zwiedzić. Na zdjęciu też widać iPhone'a jakiegoś Norwega. Apple tam rządzi, bo każdego na niego tam stać.


W Norwegii wszyscy uprawiają sport. Norwegowi szkoda inwestować w dom i mieszkanie, bo woli odłożyć na aktywny tryb życia, czyli na sport i wyjazdy urlopowe. Widziałem w Holmenkollen biatlonistów, narciarzy na nartorolkach, kolarzy górskich i szosowych, ludzi na miejskich rowerach. Każdy praktycznie w sportowym stroju. W Kristiansand, miasto położone 300km od Oslo, widziałem jak po górzystym lesie w terenie biega matka z wózkiem dziecięcym.

Oslo ma tą zaletę, że ma tylu mieszkańców co Wrocław, około 700-800 tys., a dwa razy większą powierzchnię. Nie ma tam blokowisk. Ścisłe centrum to biura, porty i ulice handlowe, natomiast reszta to ogromne osiedla domków jedno lub wielorodzinnych. Do tego Wrocław nie ma gór, ani morza. W Oslo do wyboru, do koloru. Nie mówiąc już o infrastrukturze ścieżek rowerowych. A wiadome jest to, że w dużym mieście łatwiej o pracę. Więc z dwojga złego Oslo o wiele lepsze i zarobki dużo większe.


Byliśmy też w parku rzeźb, czyli u "golasów". Dokładniej widać o co chodzi na kolejnych zdjęciach.


To jeden z wielu golasów tego parku.


A to jest epicentrum "golasów". W centrum miasta stał nawet posąg jakiegoś diabła z członkiem we zwodzie, ale tego już nie chciałem mieć na zdjęciach. Za to byli tacy co wieszali na nim kurtkę i robili sobie zdjęcia.


Rowery fajne i drogie. Ten z lewej koło 15 tys. zł, a ten po prawej podobnie. Trzeba przyznać, że Ridley ładne ma te rowery.


Ridley marzeń.


Ale rekord należał do Treka na XTRach za 74 000 koron, czyli 39 000zł. Taka normalna wystawa sklepowa.


Główne biuro Opera Software.


Zdjęcie z moim ulubionym logo.


Normalna już opera w Oslo, czyli ta, gdzie śpiewają i dają występy. Po dachu tego budynku można spacerować i jeździć na rowerze. Oslo w nocy nabiera wyglądu. Zapuściliśmy się nawet o północy do podobno najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Oslo, czyli Gronland. Czarnoskóry chłopak chciał nam sprzedać narkotyki, a po ulicach chodzą tam głównie muzułmanie i czarnoskórzy. Wzięliśmy tam coś na wynos w McDonalds i uciekliśmy. Ale nawet tam ciężko jest o to, żeby ktoś przylał po mordzie. Za to w tej dzielnicy można zjeść w najniższych cenach. Żywność jest bardzo droga w Norwegii.


Zdjęcie z dachu opery.

W Oslo spędziliśmy łącznie 3 dni. Jeśli nie powiodą się moje plany w Jeleniej Górze, to będzie to prawdopodobnie moje kolejne miejsce zamieszkania. Największym plusem Norwegii są ludzie. Akceptują się nawzajem mimo mieszanki kulturowej. Są dla siebie mili, na ulicy nikt na nikogo nie trąbi. Wszyscy ustępują sobie miejsca na ulicach.

Na koniec kilka ciekawostek. Norwegia jest krajem bez brodzików. Prysznic to po prostu część podłogi w łazience z kratką odpływową. Korzystałem z trzech łazienek i wszędzie tak samo. Woda rozlewa się po całej podłodze łazienki. Ale za to jak jest potem czysto. Drugą sprawą jest to, że woda w Norwegii jest darmowa. Do tego wszyscy piją wodę z kranu. W restauracji chcieliśmy zaoszczędzić i nie wzięliśmy nic do picia, a i tak dostaliśmy po szklance wody. Wszędzie można poprosić o wodę i dostaniemy ją za darmo. Co więcej prąd jest tani, a po większych opadach deszczu przychodzi pismo, że przez jakiś czas prąd będzie całkiem za darmo. Ponad 90% energii w Norwegii jest z elektrowni wodnych. Nikt tam nie zakłada instalacji gazowych. Wszystko jest na prąd. Mieszkania i żywność są drogie, ale przy norweskich wypłatach nie jest to żaden problem. I to jest chyba powód, dla którego wszędzie widać mnóstwo norweski flag. Ludzie tam po prostu uwielbiają swój kraj.


  • DST 33.28km
  • Czas 01:28
  • VAVG 22.69km/h
  • VMAX 44.60km/h
  • Temperatura 16.6°C
  • HRmax 180 ( 85%)
  • HRavg 130 ( 61%)
  • Kalorie 779kcal
  • Podjazdy 117m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny weekend we Wrocławiu - Krótki asfalt

Niedziela, 24 sierpnia 2014 · dodano: 25.08.2014 | Komentarze 3

W niedzielę było mniej wrażeń niż w sobotę. Zrobiliśmy małe kółko blisko Wrocławia, bo już musieliśmy kończyć weekend we Wrocławiu i wracać do Jeleniej Góry. Klasyk Karkonoski odpuszczam, bo mam urlop, ale potem planuję Liczyrzepę oraz Górskie Mistrzostwa w Podgórzynie. Niestety do tego czasu nic nie potrenuję. Potraktuję te dwa występy jako przygotowanie do kolejnych ścigów MTB. Przyślą wówczas amortyzator z powrotem i będę mógł powrócić do ścigania w terenie.
Kategoria Treningi


  • DST 50.52km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:27
  • VAVG 20.62km/h
  • VMAX 45.37km/h
  • Temperatura 20.4°C
  • HRmax 170 ( 80%)
  • HRavg 131 ( 62%)
  • Kalorie 1321kcal
  • Podjazdy 109m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Kolejny weekend we Wrocławiu - Sami Swoi

Sobota, 23 sierpnia 2014 · dodano: 25.08.2014 | Komentarze 2

To już trzeci weekend we Wrocławiu, z czego drugi, kiedy wziąłem rower. Górski mi się rozkraczył, amor właśnie zapakowałem w kartonik do wysyłki, więc wziąłem kolarzówkę. Ale okazało się, że zrobiłem trochę kilometrów przez pola i lasy.


W Kotowicach wlazłem na takie coś.


Na dole Mateusz pilnuje rowerów. A u góry wieża gibała się na boki, niekomfortowe uczucie.


Płaski krajobraz jak panekuk.


Potem dawaj przez pola. Na co ja się w ogóle zgodziłem :-( Biedna szosówka...


Nie pytajcie.


Przez most kolejowy nad Oławką. Ledwo znaleźliśmy miejsce, w którym można na niego się było wbić. Pociąg też się przebijał właśnie przez rzekę.


Potem już błogosławiony asfalt.


Odwiedziliśmy też Kargula i Pawlaka :-)


Po lewej dom Pawlaka, a po prawej Kargula. Tu zaraz za tym płotem ustrzelili kiedyś kota.
Kategoria Treningi


  • DST 28.21km
  • Czas 01:02
  • VAVG 27.30km/h
  • VMAX 59.14km/h
  • Temperatura 17.0°C
  • HRmax 194 ( 92%)
  • HRavg 165 ( 78%)
  • Kalorie 790kcal
  • Podjazdy 313m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Przerowerowanie

Poniedziałek, 18 sierpnia 2014 · dodano: 18.08.2014 | Komentarze 6

Znów padało i ogólnie beznadziejnie. Biję się z myślami na które zawody jechać 7 września. Jeśli nie pojadę do Poznania na MTB, stracę możliwość sklasyfikowania w generalce. Ale tam jest nudna trasa i daleko, bowiem 300km w jedną stronę. Komu by się chciało. Z drugiej strony nabieram chęci na Liczyrzepę, bo blisko i na szosie.

A generalnie wdaje się już brak ostrej zimy. Podobno jak zima jest łagodna, to potem ziemia jest nieurodzajna. Na rower też ma to swoje przełożenie. Zimy nie było i czuję jakbym jeździł bez przerwy drugi rok. Już się trochę przejeździłem i mam dość.

Waga po treningu: 71.6kg.
Kategoria Treningi


  • DST 38.95km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 20.50km/h
  • VMAX 34.37km/h
  • Temperatura 26.9°C
  • HRmax 167 ( 79%)
  • HRavg 122 ( 58%)
  • Kalorie 907kcal
  • Podjazdy 71m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze

Weekend we Wrocławiu - Trzy Stawy

Niedziela, 10 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 18

Drugi dzień we Wrocławiu. Tym razem wycieczka na Trzy Stawy. Mateusz (nie chodzi o Mateusza z Jeleniej Góry, z którym zwykle jeżdżę) dalej przyzwyczajał się do nowego roweru, jeździ na rowerze dopiero drugi tydzień po wieloletniej przerwie, ale już było widać duży entuzjazm. Był z nami jeszcze Łukasz (też nie chodzi o brata Mateusza z Jeleniej) i Staszek. Zrobiliśmy fajną pętelkę i powspominałem trasy, na których kiedyś intensywnie trenowałem w barwach sekcji Politechniki Wrocławskiej. Na Trzech Stawach trochę wskoczyli niektórzy do wody. Ja tylko nogi zamoczyłem. Na koniec dnia zauważyłem, że wycieka mi olej z amora. Kolejne wydatki.
Kategoria Wycieczki


  • DST 41.98km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 16.25km/h
  • VMAX 31.90km/h
  • Temperatura 25.0°C
  • HRmax 156 ( 74%)
  • HRavg 113 ( 53%)
  • Kalorie 1042kcal
  • Podjazdy 60m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze

Weekend we Wrocławiu - Śmierdzigóra

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 10.08.2014 | Komentarze 0

Wycieczka ze znajomymi z Wrocławia. Pojechaliśmy pojeździć po wałach wzdłuż Odry w składzie Mateusz (nie ten Mateusz z Jeleniej), Radek i ja. Później dołączył Łukasz (też nie ten Łukasz z Jeleniej). Generalnie Mateusz kupił sobie górski rower, żeby poprawić swoją formę w przyjemniejszy sposób niż przesiadywanie na siłowni. Nie jeździł wiele lat, ale wciągnęło go od razu. Oczywiście na początku walka z bólem pleców i tyłka, ale kto tego z rowerzystów nie przechodził :-) Odwiedziliśmy Śmierdzigórę. Jest to moja osobista nazwa własna małej górki w Lasku Osobowickim, na której kiedyś często trenowałem podjazdy. Jest tam krótki podjazd 17% i kilka technicznych zjazdów. Ale też dość mocno śmierdzi, ponieważ jest w okolicy dużo rowów melioracyjnych. Widać stamtąd most Rędziński, który ładnie prezentuje się jako część obwodnicy Wrocławia.
Kategoria Wycieczki


  • DST 74.39km
  • Czas 02:45
  • VAVG 27.05km/h
  • VMAX 56.23km/h
  • Temperatura 21.2°C
  • HRmax 189 ( 90%)
  • HRavg 151 ( 71%)
  • Kalorie 1848kcal
  • Podjazdy 740m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Wielki powrót Jurka i wiele innych niespodziewajek

Piątek, 8 sierpnia 2014 · dodano: 08.08.2014 | Komentarze 0

Ale się dziś działo!!!! Mateusz nie mógł jechać od początku, to zrobiliśmy z Jurkiem pętlę na Staniszów i Cieplice. Wypoczęty po tych rybach cisnął żwawo. Ja trochę styrany i piekły uda. W Podgórzynie jakiś kolarz twardą nogą tylko śmignął i pojechał w długą. Jurek wyrwał za nim, ale nie doszedł go. Mi się udało, ale Jurek został, więc nie pokazywałem swojej wyższości nad potencjalnym uciekinierem. Potem dołączył Mateusz i ruszyliśmy dalej. Przez moment nudno, ale końcówka pełna wrażeń. Zaczęło się od Piwa w Janówku. Bezalkoholowy Lech, więc don't worry. A potem wspaniały widok.


Cała masa owiec. Pasterz mówił, że jest 260 sztuk. Co któraś miała dzwoneczek i tylko było słychać te dzwoneczki. Żarły trawę dość słodko. I dobrze, w końcu ktoś pozjada te alergeny. A potem zjazd z Kapeli do Jeleniej Góry. Mateusz ciśnie 60km/h około i robi coś niebywałego.


Otóż Mateusz wylądował w tych krzakach tuż za moim rowerem, co leży na ziemi. 15 metrów przed zakrętem zamiast się wyłożyć i go zrobić, to on zaczął szlifować butem o jezdnię, a po chwili widziałem jak koziołkuje w te chaszcze. Ostatnie kilka klatek animacji to tylne koło przewalające się nad Mateuszem i pokrzywami. Modliłem się, żeby nic mu się nie stało, bo inaczej nie mógłbym się śmiać. Kupuję kamerę, bo to było warte nagrania. Posiedział w krzakach i wyszedł zadowolony.


Tłumaczy co zaszło :-)


Taką dziurę w krzakach zrobił. Trochę się poobijał. Tłumaczył się nadmierną prędkością i tym, że heble nie złapały. Z mojej perspektywy wyglądało to tak, jakby specjalnie to zrobił, bo jakoś wolno to się działo. Dobrze, że murka tam nie było. Ale wyglądało to mniej więcej tak:


Jakby było tego mało, to Jeleń na koniec przebiegł nam drogę tuż przed nami, a my mieliśmy 50km/h na budziku.
Waga po treningu: 70.0kg.


Kategoria Treningi


  • DST 75.56km
  • Czas 02:46
  • VAVG 27.31km/h
  • VMAX 58.95km/h
  • Temperatura 19.4°C
  • HRmax 184 ( 87%)
  • HRavg 157 ( 74%)
  • Kalorie 1969kcal
  • Podjazdy 893m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Test nowej opony

Wtorek, 5 sierpnia 2014 · dodano: 05.08.2014 | Komentarze 0

Dziś nie odpisał na SMSa ani Mateusz, ani Jurek. Pojechałem smutny sam. Nawet nie wiedziałem jaka będzie trasa. Decydowałem na bieżąco gdzie skręcać. Opona spisuje się dobrze i nawet ma małe opory toczenia. Przynajmniej takie mam odczucia. Na zjeździe z Michałowic o mało nie potrąciłem ojca z dzieckiem. Nie wiem czy ja jechałem za szybko, czy wina ojca, że bawi się i puszcza luzem dzieciaka na ulicy, ale już miałem okazję sprawdzić jak hamuje się na nowej oponie zdzierając ją przy 50km/h. Najgorsze, że tam była hopka na asfalcie i straciłem przyczepność na kilkanaście metrów za nimi. Szlifowałem oponą o asfalt prawie do jego pleców. Potem sparaliżowany ze strachu jechałem jakiś kawałek. Resztę trasy próbowałem jechać luźno, ale musiałem co jakiś czas przycisnąć mocniej. A na koniec trasy złapał mnie deszcz.


Nowa opona.


Wyglądać też musi nie najgorzej.

Waga po treningu: 69.5kg.


Kategoria Treningi


  • DST 31.13km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 16.53km/h
  • VMAX 46.15km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • HRmax 149 ( 70%)
  • HRavg 114 ( 54%)
  • Kalorie 736kcal
  • Podjazdy 287m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze

Leczyć frustracje urządzając libacje

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 02.08.2014 | Komentarze 0

Libacji nie było, ale frustracje leczyłem właśnie na rodzinnej wycieczce. Z resztą do tej pory mnie nosi po dzisiejszym DNF. Przed wyścigiem nawciągałem się różnych odżywek sportowych i do tej pory tego nie wyjeździłem.


Ale takie widoki pomagają zapomnieć o złym dniu.
Kategoria Wycieczki


  • DST 28.57km
  • Czas 00:59
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 196 ( 93%)
  • HRavg 186 ( 88%)
  • Kalorie 888kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Krakonošův cyklomaraton 2014 - DNF

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 02.08.2014 | Komentarze 13

To mój pierwszy start w wyścigu szosowym w całym życiu i już DNF. Pierwszy start na MTB też miałem DNF, był to Bike Maraton 2002 w Przesiecie we wrześniu. Tylko wtedy byłem młody i głupi. Pojechałem na maraton bez zapasowych dętek. Byłem w kategorii M1 i moc była ze mną, a na 10km poszedł kapeć i z buta do mety. A dziś było jeszcze oryginalniej, bo miałem dwie zapasowe dętki, a powód wycofania się z wyścigu był podobny, tylko dętki skończyły się za szybko.

Na wyścig ruszyliśmy z Kowar dwoma samochodami. Jechałem Pawłem całą trasę, jako że jest lepiej obeznany z terenem. Do Trutnova trafiłbym sam, ale bez Pawła nie odnalazłbym się w samym mieście. Opis ceremoniału przedwyścigowego pominę, gdyż przed każdym wyścigiem wygląda to tak samo.


Paweł na starcie (po lewej). Zrobił ledwie 47km w lipcu i szarpnął się na taką imprezę. Gdyby nie ten fakt, to by mnie tam nie było. A że ja zrobiłem 700km w lipcu to nie było wymówek. W sumie bardzo cieszę się, że namówił mnie na wyścig wspólnie z Marcinem, bo bardzo mi się spodobało ściganie na szosie nawet mimo dzisiejszego DNF. Nie mogę się doczekać kolejnego wyścigu.


Nastrój przed startem dobry, a do tego czułem się dość mocno wyspany i nie odczuwałem już zmęczenia. Wczoraj wypucowałem sobie rower, nasmarowałem i napompowałem kółka do 8 atmosfer. No i poszły konie po betonie. Bałem się zbyt mocnego tempa na starcie, ale nie było tragedii. Trzymałem się mocno Pawła maksymalnie na odległość jednego kolarza i przesuwaliśmy się w stawce do przodu :-) Potem dwa razy lewą stroną ronda, normalnie jak na TdF :-D Nawet nie przeszkadzało mi stukanie w moim rowerze, które się wzmagało. Ktoś po czesku z tyłu coś do mnie krzyczał, ale nic nie kumałem. Ale miał rację, bo ja już nie miałem powietrza w tylnym kole. Zjechałem na pobocze i zmieniam kapcia. I tu się zaczyna najlepsze. Wszyscy wyprzedają, ja już mam założoną oponę i nadjeżdżają dwa Fordy Transit z napisem KONEC ZAVODU. Pytają czy ok, ja ok. To ruszyli dalej. Biorę się więc za pompowanie, a tu nie ma pompki!!! ZONK. Macham za nimi i na szczęście zobaczyli. Oni też nie mieli pompki, więc zapakował mnie na pakę i gonimy ostatniego kolarza Fordem. Tak się od tej pory ścigałem. Po 4km zatrzymał się i skołował mi pompkę. Szybkich kilka machów i jest. Wracam do gry!

Wypuścił mnie z wozu, jak konia z zagrody, tuż przed takim dość skromnym podjazdem przed Zaclerzem. I dawaj za ostatnim. Drugi wóz KONEC ZAVODU jechał daleko przede mną, a za mną jechał ten co mnie podwiózł trochę. Więc pościg rozpoczęty. Złość dodawała +10 do prędkości, aż w końcu po 4km pościgu dorwałem ostatniego. Z ulgą zostawiłem go za sobą, bo stresujące to jest jak ciągle auto jedzie Ci za ogonem. Machnąłem na dowiedzenia i biorę jednego, drugiego, piątego. Potem przestałem liczyć. Niektórzy próbowali na koło mi siadać, ale szybko ich gubiłem. Jeden tylko się mocno trzymał, ale też miał problemy. Po wjechaniu do Polski przed Lubawką coś zaczęło mi stukać w rowerze. Dogoniłem dwóch kolarzy, usiadłem im na koło i opona wybuchła. Tu Transit zgarnął mnie drugi raz.


Potem widziałem już tylko coś takiego.


Lub coś takiego. Na zdjęciu jedzie ostatni zawodnik wyścigu z numerem 69, który jak dobrze widzę, też miał DNF, ale raczej z wyczerpania. Tu robi podjazd od Jarkowic. Dzielnie walczył na podjeździe na Okraj. Wyprzedził go trochę dalej taki kolarz z Kamiennej Góry (poza zawodami jechał) i jak na rozdrożu czekaliśmy w aucie na nr 69, to od tamtego drugiego pompkę pożyczyłem, ale wentyl nie pasował :-( Na pierwszym bufecie napompowali koło, ale po 100m znów wybuchła, a chciałem sobie chociaż zjechać do Trutnova. Na szczęście stamtąd zawieźli mnie prosto pod moje auto i pojechałem do domu.

Teraz jestem taki zły, że wezbrała we mnie ciemna strona mocy, na której mam zamiar pozamiatać wszystkie maratony MTB jak należy.


Zrobiłem zdjęcie, żeby nie zapomnieć jak wygląda opona, którą należy wymienić. Niestety ja na takiej pojechałem na wyścig. Równie dobrze mogłem nie brać w ogóle zapasowych dętek.

Wyniki w skrócie:
Miejsce OPEN Imię Miejsce w kategorii Czas Średnia [km/h] Punkty ala BM
Sektor ala BM
1/303 (100%) Michael 1/60 (100%) M18 3:35:06 34.87 500 1.00 (1)
3/303 (99%) Martin 1/108 (100%) M30 3:35:08 34.86 500 1.00 (1)
68/303 (78%) Marcin 29/108 (74%) M30 4:08:32 30.18 433 0.86 (1)
206/303 (32%) Paweł 75/108 (31%) M30 5:00:17 24.98 358 0.72 (3)
DNF Ariel M30

Gratuluje Marcinowi i Pawłowi za niezłe czasy! Pewnie nie było łatwo, bo temperatura była wysoka. Zakaz pocieszania w komentarzach!
Kategoria Wyścigi szosowe