Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Urazy i kontuzje

Dystans całkowity:288.89 km (w terenie 14.00 km; 4.85%)
Czas w ruchu:14:59
Średnia prędkość:19.28 km/h
Maksymalna prędkość:72.33 km/h
Suma podjazdów:2258 m
Maks. tętno maksymalne:191 (90 %)
Maks. tętno średnie:169 (80 %)
Suma kalorii:9621 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:41.27 km i 2h 08m
Więcej statystyk
  • DST 14.20km
  • Czas 00:30
  • VAVG 28.40km/h
  • VMAX 44.23km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Sprzęt Tacx Satori
  • Aktywność Jazda na rowerze

Trenażer i nowe wieści

Czwartek, 5 lutego 2015 · dodano: 05.02.2015 | Komentarze 9

Wieczorem machnąłem trenażer, bo już nogi dopominały się ruchu. To nie sztuka zasiedzieć się w pracy. Kupiłem dziś pakiet startowy Bike Maraton na 3 występy, żeby zachować numer startowy z poprzedniego sezonu. W razie potrzeby będę dokupował starty na bieżąco. Marzy mi się udział w generalce albo jakiejś etapówce, ale plany życiowe na razie to przekreślają. Kilka pojedynczych startów musi starczyć. Ale mam nadzieję, że za jakieś 3 lata zrobię sobie sezon taki jak ma teraz Bartek :-)

Byłem też u dra Wojciecha Patkowskiego. To była najlepiej wydana stówa u niego. Dowiedziałem się co chciałem i dostałem skierowanie na operację ścięgna, które zwykle idzie wkoło kostki od tyłu. Przez skręcenie ścięgno przesunęło mi się na kostkę i zamiast oplatać kostkę od tyłu, to czasami mi przeciska się na jej wierzch i to jest ten efekt przeskakiwania. To ścięgno widać u każdego gołym okiem ciut za kostką, delikatnie na kostkę nachodzi, a u mnie bardziej idzie przez środek kostki. Operacja miałaby przesunąć to ścięgno za kostkę, przyczepić je tam jakoś i w 6 miesięcy bez sportu by się goiło (zabliźniało), ale doktor mówił, że będzie naprawione i nawet w piłkę potem zagram. Polecił mi sanatorium za Kamienną Górą. Jak będę miał szczęście to doczekam się operacji w ciągu roku, mam nadzieję, że na jakiś październik najlepiej. Nie polecał biegania. Mówił, że rower może być, bo tam nie rozciągam tego niepotrzebnie, ale przy bieganiu rozciągam ścięgno, przez co staje się luźniejsze. Rzeczywiście tak jest, że pod koniec treningu jest gorzej niż na początku. Dobra wiadomość jest taka, że sama torebka stawowa jest w porządku. Zatem ograniczam bieganie, butów do biegania nie kupuję, bo nie ma sensu. Kupię zapasowe łańcuchy do rowerów. Ale do Pawła na przebieżkę się wybierzemy. Jednak lekkie tempo bym prosił ;-)

Waga po treningu: 71.2kg. Tu też dam długi komentarz, bo waga będzie teraz drastycznie maleć. Od listopada 2013 (to już rok i dwa miesiące) zmieniłem dietę. Najpierw rzuciłem gluten i samo to zregenerowało mój układ pokarmowy, mam mniejszą alergię, schudłem 13kg. Od miesiąca nie jemy mięsa i nabiału. Redukujemy ilość soli w potrawach, żeby zbić ciśnienie krwi i pozbyć się nadmiaru wody z organizmu. Teraz zaczniemy dietę owocowo-warzywną (6 tygodni), która podobno czyni cuda. Jest opisana w książce "Jeść, by żyć". Polecam pozycję. Już w tej chwili jestem mniej zakwaszony, pot nie śmierdzi, brzuch nie boli i co najważniejsze mam coraz lepsze parametry na treningach. Jak Mateusz dalej będzie doił kawę i buły z cukierni, to doczeka się tego, że będę musiał na niego czekać ;-)


Teraz 50% diety wygląda tak jak na zdjęciu, druga połowa to soki z wyciskarki i gotowane warzywa na parze. Koktajle z kaszy jaglanej i migdałów. Orzechy nieprzetworzone bez soli oprócz ziemnych, bo zakwaszają organizm. W sumie zakupy robimy tylko w warzywniaku. Pomiędzy zagryzam bananami i innymi owocami. Wszystko co zielone ma dużą gęstość odżywczą (dla mnie nowy termin), czyli dużo witamin, minerałów, itp. To wszystko, dzięki czemu człowiek jest zdrowy. Sałata rzymska ma ponad 90% gęstości odżywczej. Natomiast to wszystko co znajduje się w piramidzie żywienia z podręczników szkolnych, czyli sery, pieczywo, mięso nie ma nawet 10%. Reszta to puste kalorie. Sami spróbujcie. Obecnie przeziębienie dla mnie to lekki spadek formy i jeden glut w tygodniu (z którym każdy radzi sobie inaczej ;-)), a dwa lata temu miałem 5 razy w roku nieżyt nosa i zwolnienie lekarskie.


  • DST 14.00km
  • Teren 14.00km
  • Czas 03:00
  • VAVG 4.67km/h
  • Aktywność Narciarstwo

Pierwszy raz na nartach

Środa, 1 stycznia 2014 · dodano: 01.01.2014 | Komentarze 0

Pierwszy dzień nowego sezonu treningowego spędziłem na biegówkach. W sumie miałem narty z prawdziwego zdarzenia na nogach pierwszy raz w życiu. Otrzymaliśmy narty do stylu klasycznego. Zrobiliśmy trasę między Jakuszycami i schroniskiem Orle. Na bardziej stromych zjazdach w kontrolowany sposób wywracałem się przy większych prędkościach, na mniejszych szło bardzo dobrze. Wywracałem się też specjalnie, kiedy czułem, że ciężar ciała spocznie na prawej kostce. Niestety pobolewała mnie i czułem, że coś mi skacze w torebce stawowej. Czyli wciąż nie mogę biegać i okazuje się, że narty też mi krzywdę mogą zrobić (tu płacz i zgrzytanie zębami), a bardzo mi się ten sport spodobał. Dobrze było, kiedy szliśmy na nartach, natomiast prawdziwy bieg narciarski nie wchodził w grę. Zadziwia mnie, że moja żona dobrze sobie radzi z biegówkami, rolkami, ekstremalnie długimi wyprawami w zimie po górach, a na rower nie ma ochoty.

  • DST 90.20km
  • Czas 03:46
  • VAVG 23.95km/h
  • VMAX 72.33km/h
  • Temperatura 22.0°C
  • HRmax 189 ( 90%)
  • HRavg 164 ( 78%)
  • Kalorie 3197kcal
  • Podjazdy 909m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dookoła Rudaw Janowickich

Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 07.07.2013 | Komentarze 9

Rano udało mi się zrealizować poranny trening, a koło 16:00 pojechaliśmy jeszcze z Mateuszem (lat 17) i Jurkiem (ponad 50) zrobić sporą pętle. Plan prosty: Jelenia Góra, Mysłakowice, Kowary, przełęcz Kowarska, Jarkowice, koło Bukówki, Janiszów, Kamienna Góra, Marciszów, Miedzianka, Janowice Wielkie, tam coś po drodze jeszcze jest, Trzcińsko, Karpniki, Łomnica i dom.

Już na początku łyknął nas (tzn. mnie), bo pozostali na mnie czekali, jakiś dziadzio na kolarzówce, która też miała sporo lat. Ale krzepę miał. Pościgał się z Mateuszem. Dziadzio sam chciał i przegrał na górce. Ja nawet nie podjąłem wyzwania.

Generalnie jechałem na pustym baku. Z dopływami energii było bardzo słabo, ale Jurek z Mateuszem cierpliwie czekali na mnie całą trasę, za co im bardzo dziekuję. Oni sami już mają po ponad 3000km w tym roku, niestety nie dotrzymałem im kroku przez skręconą kostkę, ale bardzo koleżeńsko pomagają mi powrócić do formy!!! Sami mogliby nakręcić na tej trasie średnią ponad 28km/h zamiast tych naciąganych 24km/h. Mateusz miał tętno koło 130, kiedy ja męczyłem się z tętnem ponad 170.

Od Kamiennej Góry do Janowic Wielkich jechał z nami jeszcze Dominik - kolejny zawodnik naszej paczki. Odcinek ten Mateusz prowadził średnio po 40km/h. Ciągnął wszystkich, że ledwo nadążałem za nim jadąć nawet w jego cieniu aerodynamicznym. Końcówka z wiatrem, więc dałem radę dojechać.

Waga po treningu: 78.1kg.

  • DST 63.29km
  • Czas 02:28
  • VAVG 25.66km/h
  • VMAX 53.13km/h
  • Temperatura 18.0°C
  • HRmax 191 ( 90%)
  • HRavg 169 ( 80%)
  • Kalorie 2179kcal
  • Podjazdy 425m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wkoło Jeleniej

Piątek, 5 lipca 2013 · dodano: 05.07.2013 | Komentarze 2

Trasa przez Cieplice, Piechowice, Sosnówkę, Kowary, Karpniki, Łomnica. Kostka trochę bolała, ale było fajnie.

Waga po treningu: 78.8kg

  • DST 47.27km
  • Czas 02:15
  • VAVG 21.01km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • Kalorie 1874kcal
  • Podjazdy 453m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wspinaczka na Michałowice

Sobota, 29 czerwca 2013 · dodano: 29.06.2013 | Komentarze 0

Lekarz wczoraj dał zielone światło, żeby już się rozjeżdżać na rowerze. Więc znów zaczyna się jazda! :-)

  • DST 40.46km
  • Czas 01:54
  • VAVG 21.29km/h
  • VMAX 53.71km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • Kalorie 1603kcal
  • Podjazdy 302m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dwa tygodnie po zakazie jazdy na rowerze

Czwartek, 27 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 3

Wczoraj minęło dwa tygodnie od ostatniej wizyty u ortopedy, na której otrzymałem zalecenie, żeby nie uprawiać żadnych sportów przez kolejne dwa tygodnie... Więc dziś sobie pojeździliśmy. Ciekawe czy jutro ortopeda da mi kolejne dwa tygodnie zakazu.

Natomiast Mateusz całą drogę regulował przerzutki i cały czas jechał w tyle urwis jeden. Ale i tak dobrze, że razem z Jurkiem mieli cierpliwość, żeby pojeździć z kaleką.

  • Aktywność Jazda na rowerze

Wizyta u ortopedy

Środa, 12 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0

Ortopeda powiedział, że ile lat leczy, to nie słyszał, żeby ktoś jeździł z urazem na rowerze. Mogłem się nie chwalić... Zalecił brak jakichkolwiek sportów, nawet pływania, przez kolejne dwa tygodnie. Więc kolejne dwa tygodnie bez roweru. A już myślałem, że to koniec moich udręk. Dowiedziałem się też, że gojenie się kostki to kwestia trzech do sześciu miesięcy, a ja po urazie jestem dopiero dwa miesiące. Więc znowu czekam. Dobrze to oddaje cytat z Biblii: "Przewlekające się oczekiwanie przyprawia serce o chorobę, ale rzecz upragniona — gdy już nadejdzie — jest drzewem życia" (Przysłów 13:12). No więc czas jeszcze nie nadszedł.
Kategoria Urazy i kontuzje


  • DST 19.47km
  • Czas 01:06
  • VAVG 17.70km/h
  • Temperatura 10.0°C
  • Kalorie 768kcal
  • Podjazdy 169m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pierwszy raz po urazie na rowerze

Wtorek, 11 czerwca 2013 · dodano: 27.06.2013 | Komentarze 0

Nie do końca pierwszy raz. Wcześniej byłem jeszcze raz na myjni z rowerem, kiedy to już miałem skręconą kostkę - maksymalnie 5km. Teraz w końcu udało się pojeździć. Myślę, że będę wsiadał na rower coraz częściej i gęściej. Na pierwszy raz, po ponad dwóch miesiącach przerwy, było całkiem nieźle. Na podjazdach jeszcze musiałem kręcić głównie lewą nogą. Mateusz już przyzwyczaił się do letnich temperatur i ubrał się za lekko, a temperatura spadła do 9 stopni pod koniec. Wymarzliśmy trochę. Koniecznie musimy zaopatrzyć się w oświetlenie do roweru, bo momentami nic nie było widać, ani nas nie było widać.

  • Aktywność Wrotkarstwo

Skręcenie kostki

Niedziela, 14 kwietnia 2013 · dodano: 26.06.2013 | Komentarze 0

To mój pechowy dzień. Dałem się skusić na rolki. Mateusz powtarzał mi wiele razy, żebym nie jechał. Było posłuchać. Niestety za luźno zawiązałem but i skręciłem prawą kostkę. A sezon zapowiadał się w świetlanych barwach. W końcu skończyła się zima i mrozy odeszły. Miałem już niezłą formę, jedną trasę zrobilismy nawet ze średnią ponad 30km/h. Nadszedł sezon rowerowy, w końcu, bo zima odejść nie chciała. Sezon może i nadszedł, ale nie dla mnie.

Naprawdę wolałbym skręcić tą kostkę przez brawurę, przy szybkiej jeździe na czymkolwiek albo przez jakieś inne ekstremalne przeżycia. Niestety rzeczywistość jest bardziej okrutna. Jak to się stało?

Pojechaliśmy na rolki w cztery osoby. Był z nami Filip, syn naszej znajomej. Miał na sobie rolki, które były na niego wyraźnie za duże i za luźne. Pomyślałem sobie, że skręci sobie nogę (o ironio) jak będzie miał takie luzy. Więc zaczęliśmy mu wiązać rolki mocniej. Rozłożyliśmy się na jezdni w Janiszowie i przystąpiliśmy do operacji. To nie była ruchliwa droga. Samochód raz na kilkanaście minut. Akurat jeden się zbliżał. Chciałem wstać, ale lewa noga mi odjechała. Cały ciężar ciała spoczął na nieszczęśliwie ułożonej, drugiej nodze i strzeliło.

Początkowo myślałem, że tylko coś przeskoczyło i wróciło na swoje miejsce. Co prawda ustać na nodze nie mogłem. Kostka luźno latała ze dwa centymetry w lewo i prawo, więc moja umiłowana małżonka pojechała z resztą po samochód. Jeszcze ciekawe rzeczy się działy jak czekałem na transport. Jakieś dzieci przyuważyły, że siedzę przy drodze i zawołały swoją mamę. Siedziałem niedaleko ich domu. Kobieta z daleka krzyczy czy wszystko dobrze i czy mama po mnie przyjedzie. Chyba dwa razy jej krzyczałem, że żona, a nie mama. W końcu załapała. I to był ostatni gwóźdź do trumny.

W szpitalu nie czekałem długo. Okazało się, że nie mam złamań, więc gipsu nie będzie. Ale torebka stawowa i ścięgna poszły w drobny mak. A za oknem piękna pogoda.
Kategoria Urazy i kontuzje