Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2014

Dystans całkowity:318.87 km (w terenie 47.40 km; 14.86%)
Czas w ruchu:17:31
Średnia prędkość:18.20 km/h
Maksymalna prędkość:62.44 km/h
Suma podjazdów:4923 m
Maks. tętno maksymalne:199 (94 %)
Maks. tętno średnie:186 (88 %)
Suma kalorii:10970 kcal
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:45.55 km i 2h 30m
Więcej statystyk
  • DST 33.07km
  • Czas 01:21
  • VAVG 24.50km/h
  • VMAX 55.07km/h
  • Temperatura 12.3°C
  • HRmax 198 ( 94%)
  • HRavg 156 ( 74%)
  • Kalorie 953kcal
  • Podjazdy 446m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nie te skarpety

Wtorek, 21 października 2014 · dodano: 21.10.2014 | Komentarze 3

Ciepło, ciemno, ciężko. Dawno nie jeździliśmy i kości zastygły. Dziś pierwszy dzień, a właściwie noc, z nową lampą Mateusza. Dwa rowery z pełnym oświetleniem i nie ma różnicy do dnia. Można jeździć i jeździć :-) Ale czuć, że my z Mateuszem już zajechani jesteśmy. Nawet doszliśmy do wniosku, że warto by już na siłownię chodzić, a rower w honorowym miejscu składować. Dzisiaj na początku po 1km jazdy podjąłem KOMa na Wolności. Do KOMa jeszcze daleko, ale płuca prawie wyplułem i ślina mi naciekała przez 10 minut. Nie wiem, ale daleko do pawia chyba nie było. Bez rozgrzewki nigdy więcej takich numerów. A potem to już baja bongo, no dopiero jak doszedłem do siebie. Na weekend byłem chory z bólem gardła. A potem pogaduchy i test oświetlenia. Strava znów działa, nawet na poobijanym, nowym telefonie.

Waga po treningu: 71.7kg.


Kategoria Treningi


  • DST 125.45km
  • Czas 04:33
  • VAVG 27.57km/h
  • VMAX 61.08km/h
  • Temperatura 19.8°C
  • HRmax 186 ( 88%)
  • HRavg 163 ( 77%)
  • Kalorie 3387kcal
  • Podjazdy 1175m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pasmo porażek kończy sezon

Niedziela, 12 października 2014 · dodano: 12.10.2014 | Komentarze 5

Wczoraj pisałem po przyjściu ze Śnieżki po 5h chodzenia, że dziś będzie niezła przygoda rowerowa albo wielkie nic. Mogłem napisać, że będzie nudny, długi trening. A była przygoda jednak niestety. Przyznam się, że plan był "dużo chcemy, mało możemy". Otóż chciałem kupić przez internet dwie lampy Mactronic Noise 300, ale wszystkie były na allegro wyprzedane. Brat kupił takie dwie sztuki, w tym jedną dla Mateusza, w Oławie, czyli 20km za Wrocławiem. I właśnie tam mieliśmy się udać, a co więcej mieliśmy też tego samego dnia wrócić. Plan przewidywał 305km i 2300m pod górę. Plan zakładał, że może się nie udać i mieliśmy opcję powrotu pociągiem. Było jeszcze gorzej.

Do Oławy trasa ma 150km. Wyruszyliśmy dopiero o 11:00. Śnieżka z dnia poprzedniego dała się we znaki. Kowarska poszła jako tako, potem też było fajnie. Problemy zaczęły się jak dotarliśmy do Wałbrzycha i Strava zgubiła sygnał GPS. Przestała mierzyć trasę, mnie nerwica brała. Google Maps pokazywał lokalizację, opcja Routes w Strava też pokazywała dobrze, ale proces nagrywania w Strava nie widział sygnału. Wściekły, ale tak wewnętrznie, ze stoickim spokojem na zewnątrz, wyłączyłem nagrywanie po 1h50m trasy. Potem już nie było jazdy, a myślenie jak to naprawić. Telefon HTC One, świeżo kupiony, miałem na ramieniu HR przymocowany do kierownicy. Zjazd do Wałbrzycha i telefon razem z głowicą HR poleciał na asfalt. Nie kupujcie takie ramienia, lepsze jest z systemem 4QF. Tamto idzie do kosza. Wiem, że pierwsza rysa na telefonie boli, a to co się stało z telefonem przechodzi pojęcie pierwszej rysy. Obudowa jest cała poobdzierana. Dziwne, że ekran cały i nietknięty. iPhone'a bym już musiał wyrzucić do kosza. Telefon na szczęście dalej działa, ale już nie wygląda.

Potem co nieznane skrzyżowanie musiałem nawige wyciągać z kieszeni i już było mniej dynamicznie. Zmęczenie rosło i przy Ślęży ledwo już kręciliśmy. Tam już odpuściliśmy 300km i chcieliśmy się zadowolić dotarciem do Oławy. Strave z ciekawości odpaliłem jeszcze na poobijanym telefonie za Ślężą i zaczęła normalnie działać (?!), ale to był już 102km trasy. Do tego luzy w nowych kołach zrobiły się większe i na dziurach kosztownie brzęczało. Ale wypłaszczyło się i było lekko. Frunęliśmy przez wiochy po 35km/h i do Oławy została już 1h jazdy. W Borowie stało się najgorsze. Mateuszowi urwał się hak od przerzutki. Strzeliła i wkręciła się w koło, owinęła się łańcuchem dookoła kasety. Nawet kółeczka od przerzutki pękły w pół. Łańcuch i przerzutka na 100% są do wymiany. Kasetę i szprychy da się uratować jeszcze.


Nie udało nam się jej odczepić z tego miejsca. Nie można było też ściągnąć koła. Zakleszczyło się mocarnie.


Wygięta przerzutka. Nie mogliśmy tego rozmontować, a co najgorsze, że spinka od łańcucha była w samym epicentrum zaplątanego łańcucha.


Tutaj zaszło zdarzenie. Borów, teraz będzie już sławne. Został tylko poobdzierany telefon do mojego brata, który mieszka w Oławie. Z dobroci serca zawiózł nas do Jeleniej Góry. A miało być tak pięknie. Dawno nie wróciłem na tarczy z takiej wyprawy, no może poza zawodami w Trutnovie ;-) Sezon dla Mateusza się skończył. Ja też już mam dość dwuletniego sezonu 2013/2014. Jak człowiek zmęczony, to popełnia za dużo błędów. Już pewnie nie sięgnę po te chociażby 200km w jeden dzień w tym roku.


Kategoria Ponad 100km, Treningi


  • DST 18.40km
  • Teren 17.40km
  • Czas 04:58
  • VAVG 3.70km/h
  • Kalorie 1834kcal
  • Podjazdy 879m
  • Aktywność Wędrówka
Uczestnicy

VIII wejście na Śnieżkę

Sobota, 11 października 2014 · dodano: 11.10.2014 | Komentarze 3

O 16 około początek, schodziliśmy w pełnych ciemnościach. Razem z Łukaszem i Mateuszem poszliśmy po raz kolejny, ponieważ moja żona uwielbia chodzić po górach. Po drodze poznaliśmy ciekawego podróżnika z Wrocławia, Ryśka. Szedł dziś od Janowic Wielkich od 9 rano i rozbił namiot gdzieś wysoko nad Strzechą Akademicką po 19. Zeszliśmy o 21 do Karpacza. Widoczność na Śnieżce była zerowa z jednym przejaśnienie, które odkryło oświetlony Karpacz. To było cudowne przeżycie wizualne. Jutro za to będzie wielka, nieplanowana wcześniej przygoda rowerowa albo wielkie nic. Ale to zobaczy się rano.

Kategoria Piesze wyprawy


  • DST 46.53km
  • Czas 01:59
  • VAVG 23.46km/h
  • VMAX 52.16km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 194 ( 92%)
  • HRavg 140 ( 66%)
  • Kalorie 1176kcal
  • Podjazdy 359m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Komarno w nocy na nowych kołach

Piątek, 10 października 2014 · dodano: 11.10.2014 | Komentarze 0

Zbieg okoliczności duży, że w tym samym tygodniu debiut zaliczyły także nowe koła Pawła :-) Ja nie mam tak wyjechanych w kosmos, ale przynajmniej już nie będą mi się szprychy urywać. Stare kółka też co prawda naprawiłem i schowałem w ładny karton, w których przysłali nowe koła Shimano WH-RS31. Obręcze mają bardziej szerokie niż poprzednie, więc musiałem klocki hamulcowe dać szerzej, wyglądają podobnie do starych kółek, głośniejsza kaseta na wolnym biegu i wydaje się, że mają luzy, których nie mogłem zlikwidować, bo nie mam tak cienkiego klucza. Więc na razie nie jestem z nich tak bardzo zadowolony.


Stare koła nie były złe, gdyby nie urywało szprych. W sumie obręcz w tylnym kole jest tylko do wymiany.


A to są nowe koła. Mniej szprych, ale wydaje się, że są cięższe niż poprzedniki. Nie chciało mi się ważyć, ale bez ogumienia mają łącznie 2kg.

Wyjazd o 20:30, ale już na nowych kołach. Na treningu z Andrzejem tempo jest Andrzejowe, ponieważ jeszcze ciężko pracuje nad odzyskaniem formy z dawnych lat. Szarpnęliśmy kilka razy z Mateuszem. Mateusz też zmieniał dętkę na trasie, bo przebił przednie koło. Wróciliśmy koło 23:00. Nowe lampy są już kupione dla Andrzeja i Mateusza, takie same jak ja mam, czyli Mactronic Noise 300, i od następnego razu będzie jak w dzień. Kupiłem też taką 0.5W lampkę na tył, ale jak ją włączyłem, to nikt nie chciał jechać z tyłu. Dobry sposób na narzucanie tempa i zniechęcenie do siebie kumpli. Wali po oczach jak przeciwmgielna. Więc włączyłem mniejszą lampkę, a z tego czerwonego reflektora będę korzystać na samotnych, nocnych treningach. Trzeba sobie jakoś radzić w tych ciemnościach.


Kategoria Treningi


  • DST 51.35km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 19.26km/h
  • VMAX 58.30km/h
  • Temperatura 14.5°C
  • HRmax 199 ( 94%)
  • HRavg 186 ( 88%)
  • Kalorie 2408kcal
  • Podjazdy 1490m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Bike Maraton 2014 Świeradów Zdrój

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 7

Start z końca trzeciego sektora. Samopoczucie kiepskie, a właściwie chęci słabe, ale czułem, że noga podaje. Sebastian wystartował z sektora czwartego. Początek ostro pod górę, więc szybko mnie złapał, a ja liczyłem, że dogonię go na technicznych zjazdach, których w sumie nie było. Sebastian pojechał dalej, widziałem go na horyzoncie jeszcze kilka minut. Mimo, że wyprzedzałem cały czas, to Sebastian robił to szybciej. Złapałem rytm i jechałem na przełożeniu rodem z szosówki wyprzedzając cały pierwszy podjazd. Potem gdzieś patrzę, a Bartek siedzi koło drogi przy rowerze i woła o spinkę do łańcucha. Ja jeszcze tkwiłem w szoku, że on tam jest i odpowiadając, że nie mam spinek, pojechałem dalej. Na pierwszym zjeździe zonk, bo koleś skręcił w złą drogę, a reszta za nimi. Chwilę narady mieliśmy gdzie jechać (?!). Na szczęście w dobrą stronę ruszyliśmy. Dziś bardzo pilnowałem tankowania z bidonu i żeli, trasa prosta, więc skurczy nie było, a noga podawała do samego końca.

Potem był płaskowyż. Na nim masa sępów ustawiła się w kolejce za mną i ciągnąłem ich przez spory kawał drogi. Nawet jak się oglądałem do tyłu, żeby któryś tyłek ruszył do przodu, to tak się chowali, że nawet nosa żadnego nie zobaczyłem. Czekać na nich nie będę, więc jechałem dalej swoje. Potem zostawiłem ich jak procenty urosły :-) Na podjazdach od 6-12% rządziłem. Źle mi się jechało przy nachyleniu od 2-4%. Potem zjazd techniczny był, ale tylko jeden. Nawet ręce mało co bolały, więc słabo w porównaniu z Polanicą. Reszta trasy do przejechania samochodem osobowym. Maraton prosty i łatwy. Idealny dla kogoś kto ma mocne kopyto, Sebastian takie uwielbia z dużym nachyleniem i szeroką drogą, wówczas ma miejsce na wyprzedzanie.

Trudny był jeden podjazd koło 19% po kamieniach, koło ledwo trzymało przyczepność, ale podjechałem. W sumie tylko ja jechałem w zasięgu wzroku zaraz za takim jednym, a reszta prowadziła i chwaliła nas pod nosem :-), że dajemy nieźle radę. Ja wiedziałem, że jak zejdę, to już tam zostanę do końca dnia z tą moją kostką. Fajny też był zjazd po korzeniu koło schodów niedalego Zakrętu Śmierci, ale zjechało się przyjemnie. Ani razu nie zsiadałem z roweru!!! :-) I za to wypiję sobie dziś dobre piwo albo nawet dwa.

Na mecie Sebastian czekał zadowolony, że dobrze mu poszło i tym razem go nie objechałem. Objechał mnie na ponad 6 minut, a myśleliśmy, że będzie tego więcej. Potem spotkałem Bartka, który stał z rowerem bez łańcucha. Szkoda, że przy takiej formie coś takiego go spotkało, ale nie ukończył zawodów. Wielki nieobecny Marcin dalej się kuruje, ale nie miałby gdzie nadrabiać dziś techniką. Adama nie widziałem, ale udało zrewanżować się za Polanicę :-)

Wyniki interesujących mnie osób na dystansie 50km:
Miejsce OPEN Imię Miejsce w kategorii Czas Średnia [km/h] Punkty Sektor
1/481 (100%) Patryk 1/89 (100%) M2 1:59:17 25.15 500 1.00 (1)
4/481 (99%) Darek 1/183 (100%) M3 2:03:01 24.39 500 0.97 (1)
83/481 (83%) Sebastian 23/89 (75%) M2 2:33:10 19.59 389 0.78 (2)
104/481 (79%) Ariel 29/89 (68%) M2 2:39:53 18.76 373 0.75 (3)
120/481 (75%) Adam 31/89 (66%) M2 2:43:41 18.33 364 0.73 (3)
I tu gratuluję Sebastianowi, że skoczył z czwartego do drugiego sektora. Ja standardowo dalej sektor trzeci. I nastał koniec sezonu, ale jeszcze ładna jesień do wykorzystania. Długie, szosowe trasy przede mną :-) Teraz z Mateuszem będziemy rządzić na drogach.

Waga po treningu: dwie beczki piwa :-P


Kategoria Maratony MTB


  • DST 3.48km
  • Czas 00:13
  • VAVG 16.06km/h
  • VMAX 52.98km/h
  • Temperatura 20.0°C
  • HRmax 182 ( 86%)
  • HRavg 143 ( 68%)
  • Kalorie 132kcal
  • Podjazdy 56m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rozgrzewka przed maratonem

Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 2

Bardziej pojeździłem, żeby doregulować rower po Polanicy. Odkąd zdjąłem rower z dachu po ostatnim maratonie, tak stał do dnia kolejnego maratonu, czyli do dzisiaj. Nic przy nim nie zrobiłem. Przerzutki dalej nie działają, klocki z tyłu się skończyły (chyba, bo piszczały okropnie). Sebastian pod górę od razu wyrwał, więc widać, że nastawienie było u nas całkiem odwrotne. Ja powoli odzyskiwałem od rana chęci do życia.
Kategoria Rozgrzewki


  • DST 40.59km
  • Czas 01:47
  • VAVG 22.76km/h
  • VMAX 62.44km/h
  • Temperatura 9.1°C
  • HRmax 177 ( 84%)
  • HRavg 141 ( 67%)
  • Kalorie 1080kcal
  • Podjazdy 518m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Noc, mgła i urwana szprycha

Czwartek, 2 października 2014 · dodano: 02.10.2014 | Komentarze 1

Andrzej wyciągnął nas na rower o 21:00 i razem z Mateuszem pojechaliśmy na Pasiecznik. Miałem zluzować z rowerem od października, a pękłem przy pierwszej propozycji. Jeszcze nie wyjechaliśmy z Jeleniej, a już poszła szprycha. Od tej pory nawet nic nie tykało. Czyli to nie kamienie w oponach stukały. Tak myślałem, że trzeba dać usterce dojrzeć, żeby ją znaleźć. Standardowa procedura, rozszerzam szczęki hamulcowe i jadę na pogiętym kole. Na trasie szeroka droga z dużym poboczem. Pasiecznik cały oświetlony, ale pozostała część trasy utopiona we mgle. Taka wilgoć była w powietrzu, że kapało mi z kasku. Mateusz krótkie spodenki... bez komentarza. Forma jest na maraton w sobotę, więc pozostaje tylko czekać.

Waga po treningu: 70.8kg.


Kategoria Treningi