Info
Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.Więcej o mnie.
Moje rowery
Archiwum bloga
- 2023, Lipiec3 - 0
- 2023, Czerwiec2 - 0
- 2023, Maj3 - 0
- 2023, Kwiecień6 - 0
- 2023, Marzec11 - 0
- 2023, Luty6 - 0
- 2023, Styczeń1 - 0
- 2022, Grudzień8 - 0
- 2022, Listopad5 - 0
- 2022, Październik5 - 0
- 2022, Wrzesień10 - 0
- 2022, Sierpień13 - 0
- 2022, Lipiec11 - 0
- 2022, Czerwiec10 - 0
- 2022, Maj7 - 0
- 2022, Kwiecień6 - 0
- 2022, Marzec2 - 0
- 2022, Luty2 - 0
- 2022, Styczeń9 - 0
- 2021, Grudzień14 - 0
- 2021, Listopad8 - 0
- 2021, Październik14 - 0
- 2021, Wrzesień6 - 0
- 2021, Sierpień15 - 0
- 2021, Lipiec17 - 0
- 2021, Czerwiec10 - 0
- 2021, Maj17 - 0
- 2021, Kwiecień20 - 0
- 2021, Marzec19 - 0
- 2021, Luty14 - 0
- 2021, Styczeń18 - 0
- 2020, Grudzień10 - 0
- 2020, Listopad9 - 0
- 2020, Październik26 - 0
- 2020, Wrzesień5 - 0
- 2020, Sierpień15 - 0
- 2020, Lipiec37 - 0
- 2020, Czerwiec29 - 0
- 2020, Maj29 - 0
- 2020, Kwiecień26 - 0
- 2020, Marzec32 - 0
- 2020, Luty17 - 0
- 2020, Styczeń23 - 0
- 2019, Grudzień19 - 0
- 2019, Listopad29 - 0
- 2019, Październik31 - 0
- 2019, Wrzesień12 - 0
- 2019, Sierpień14 - 0
- 2019, Lipiec22 - 0
- 2019, Czerwiec7 - 0
- 2019, Maj30 - 0
- 2019, Kwiecień13 - 0
- 2015, Listopad3 - 0
- 2015, Październik5 - 7
- 2015, Wrzesień8 - 0
- 2015, Sierpień19 - 13
- 2015, Lipiec11 - 11
- 2015, Czerwiec11 - 16
- 2015, Maj13 - 20
- 2015, Kwiecień11 - 42
- 2015, Marzec7 - 23
- 2015, Luty11 - 33
- 2015, Styczeń12 - 18
- 2014, Grudzień6 - 13
- 2014, Listopad6 - 19
- 2014, Październik7 - 21
- 2014, Wrzesień22 - 56
- 2014, Sierpień11 - 43
- 2014, Lipiec13 - 34
- 2014, Czerwiec11 - 39
- 2014, Maj17 - 82
- 2014, Kwiecień14 - 65
- 2014, Marzec11 - 73
- 2014, Luty18 - 97
- 2014, Styczeń10 - 8
- 2013, Grudzień13 - 49
- 2013, Listopad6 - 24
- 2013, Październik9 - 23
- 2013, Wrzesień13 - 23
- 2013, Sierpień17 - 38
- 2013, Lipiec16 - 20
- 2013, Czerwiec5 - 4
- 2013, Kwiecień5 - 2
- 2013, Marzec8 - 3
- 2013, Luty2 - 0
- 2013, Styczeń1 - 0
Wpisy archiwalne w miesiącu
Kwiecień, 2014
Dystans całkowity: | 812.66 km (w terenie 68.00 km; 8.37%) |
Czas w ruchu: | 33:08 |
Średnia prędkość: | 24.53 km/h |
Maksymalna prędkość: | 75.43 km/h |
Suma podjazdów: | 10164 m |
Maks. tętno maksymalne: | 206 (98 %) |
Maks. tętno średnie: | 189 (90 %) |
Suma kalorii: | 22400 kcal |
Liczba aktywności: | 14 |
Średnio na aktywność: | 58.05 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
- DST 90.05km
- Czas 02:57
- VAVG 30.53km/h
- VMAX 75.43km/h
- Temperatura 14.7°C
- HRmax 191 ( 90%)
- HRavg 166 ( 79%)
- Kalorie 2248kcal
- Podjazdy 964m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Wynik poprawiony
Środa, 30 kwietnia 2014 · dodano: 30.04.2014 | Komentarze 3
Dobrze poszło, bo podpompowałem opony. A tak naprawdę to Mateusz nieźle tyrał ;-) Generalnie poprawiliśmy wynik na pętli kamiennogórskiej i to trudniejszą trasą. Bo przez Staniszów, drogą głodu, wjazd nad Przełęcz Kowarską, a nie prosto na Kamienną Górę. Średnia w Kamiennej wynosiła 28.5km/h. A w Jeleniej już ponad 30km/h! Co prawda od Miedzianki już mi paliwa brakowało i raczej na Mateuszu musiałem polegać, ale prędkość nie spadała zbyt dużo. No i życiowy rekord prędkości maksymalnej mam dzisiaj. Poprawiłem poprzedni z terenu Niemiec o 1km/h około.Winko musujące i gratulacje! Kręci mi się po tej lampce do tej pory. Nogi też pieką strasznie do tej pory. Dawno tak nie piekły. Na Czeskim Mordulcu też piekły, ale to był inny rodzaj spiekoty.
Waga po treningu: 66.5kg
Kategoria Treningi, Ponad 30km/h
- DST 35.48km
- Teren 10.00km
- Czas 02:10
- VAVG 16.38km/h
- VMAX 45.39km/h
- Temperatura 14.7°C
- HRmax 169 ( 80%)
- HRavg 116 ( 55%)
- Kalorie 868kcal
- Podjazdy 354m
- Sprzęt Trek 8900
- Aktywność Jazda na rowerze
Rekonesans kolejnego lasu
Wtorek, 29 kwietnia 2014 · dodano: 29.04.2014 | Komentarze 5
Wykorzystując spokojne tempo jakie mamy na wycieczkach z moją żoną, oglądaliśmy widoki w Sosnówce na panoramę Karkonoszy. W drodze powrotnej z Mysłakowic pojechaliśmy lasem do drogi między Karpnikami i Łomnicą. Poznaliśmy dzięki temu już drugi kawałek lasu, dzięki czemu znam coraz więcej tras MTB w okolicy. A jechaliśmy całkiem w ciemno i nie wiedzieliśmy gdzie wyjedziemy. Było dość dużo błota. Oktawia nawet zamoczyła w kałuży nogę aż po samą łydkę. Widzieliśmy zachód Słońca, a na koniec zmarzliśmy. Towarzyszył nam Łukasz, brat Mateusza. Ścigaliśmy się kilka razy na podjazdach i przyznam, że też w takim wieku chciałbym mieć takiego kopa! I tu nie ma żadnego ściemniania. U nich w rodzinie moc na rowerze jest chyba w genach.Dodatkowo odnosiłem wrażenie, że forma spadła mi mocno ostatnio, ale na rowerze odżyłem. Czuję jednak, że siły są. Do tego przed wyjściem na rower po raz kolejny musiałem skrócić pasek do pulsometru, bo leciał mi z klaty. Czyli dalej się wyszczuplam, ale już nie chudnę. Waga nawet trochę wzrosła. Czuję, że zawody w sobotę będą bardzo udane.
Takiego średniego tętna jak dzisiaj to nie miałem chyba nigdy wcześniej na rowerze. Większość czasu jechałem poniżej pierwszego progu.
Droga w Staniszowie.
Las między Mysłakowicami i Karpnikami/Łomnicą.
Zachód Słońca.
Kategoria Wycieczki
- DST 42.53km
- Czas 01:33
- VAVG 27.44km/h
- VMAX 63.99km/h
- Temperatura 18.1°C
- HRmax 185 ( 88%)
- HRavg 150 ( 71%)
- Kalorie 1015kcal
- Podjazdy 325m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Z seniorami do Podgórzyna
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 26.04.2014 | Komentarze 0
Mieliśmy pojechać na Kowary przez Staniszów w składzie z Jurkiem i Ryśkiem. Ale w Staniszowie Rysiek przypomniał o tym, że dziś i jutro są zawody kolarskie w Podgórzynie. Dziś Czasówka Sudecka, a jutro Kryterium Podgórzyna. A ja całkowicie o tym zapomniałem, a miałem w planach udział w tych zawodach. Więc zamiast na Kowary pojechaliśmy do Podgórzyna. Tam olśniło mnie, żeby jutro wystartować, więc zrezygnowaliśmy z dzisiejszych planów, żeby na Borowice i Kowary uderzyć. I teraz zastanawiam się, czy jutro pojechać na te zawody.Dekoracja zawodników czasówki.
Rysiek i Jurek. Tu oglądamy dekorację czasówki, ale w czasie treningu w ogóle nie wychylali się do przodu. Prowadziłem całą trasę, aż pod koniec wygoniłem Jurka na czubek. I ciekaw jestem jak dziś Pawłowi i Marcinowi poszło w Trzebnicy.
Waga po treningu: 66.2kg
Kategoria Treningi
- DST 50.91km
- Czas 01:50
- VAVG 27.77km/h
- VMAX 67.87km/h
- Temperatura 14.2°C
- HRmax 193 ( 91%)
- HRavg 153 ( 72%)
- Kalorie 1289kcal
- Podjazdy 460m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Trzech Muszkieterów
Piątek, 25 kwietnia 2014 · dodano: 25.04.2014 | Komentarze 0
W końcu udało się wybrać w klasycznym składzie z Jurkiem i Mateuszem. Jurek dziś zrobił sam 80km, a potem jeszcze z nami 50km. Nogi dalej z waty i czuję mocne osłabienie od czasu czeskiego mordulca. Dzisiejszym treningiem dobiłem do 2468km w tym roku, co daje więcej niż w całym roku 2012, gdzie miałem raptem 2424km. A kwiecień jeszcze się nie skończył.Waga po treningu: 66.0kg
Kategoria Treningi
- DST 32.47km
- Czas 01:16
- VAVG 25.63km/h
- VMAX 65.15km/h
- Temperatura 13.8°C
- Podjazdy 244m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Spacer w mżawce
Wtorek, 22 kwietnia 2014 · dodano: 22.04.2014 | Komentarze 0
Lekko z Jurkiem w deszczyku jak zwykle. Zapomniałem dziś założyć pasek od pulsometru. Nogi dalej z waty. Kategoria Treningi
- DST 106.53km
- Czas 04:37
- VAVG 23.08km/h
- VMAX 63.21km/h
- Temperatura 12.5°C
- HRmax 188 ( 89%)
- HRavg 159 ( 75%)
- Kalorie 3299kcal
- Podjazdy 2086m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Czeski mordulec
Niedziela, 20 kwietnia 2014 · dodano: 20.04.2014 | Komentarze 10
Pojechałem z Mateuszem i Pawłem na trening, jak jeszcze dojdzie do tego gdzie pojechaliśmy, to można łatwo sobie wyobrazić w jakim stanie wróciłem. Wyjazd o 7:45 z Jeleniej Góry. W Kowarach o 8:35, gdzie spotkaliśmy Pawła. Podjazdu na Okraj jeszcze nigdy takim tempem nie robiłem, ale ujechałem za nimi do końca. Potem w Czechach robiliśmy jakieś 19% sztywne podjazdy w okolicach Pec pod Śnieżką. Tam ostro się zaczęło. Paweł z Mateuszem trochę z przodu, ale potem Mateusz mocno wyrwał i zniknął w horyzont. Nie wiedziałem, że można coś takiego zrobić. Ma kasetę 25 zębów, a frunął pod tą górę naprawdę mocno. Powrót przez kolejne sztywne podjazdy, co więcej nawet zjazdy dawały po kościach, bo nachylenia kosmiczne. No i kiedy nie miałem już sił, chyba z głodu, to wymyślili, żeby jechać na Jelenkę. Myślałem, że żartują. Na podjeździe pod tą Jelenkę było już masakrycznie. Mateusz pierwszy, Paweł za raz za nim, a ja już skapitulowałem. Ale podjechałem całość na jeden raz. W krytycznych momentach kręciłem z kadencją 40 i miałem 4,5km/h. Nachylenie od 10-19%, głównie 15%. Przy 12% już było lekko i cieszyłem się, że w końcu łagodnie idzie. Już miałem taką galaretę w nogach, że nawet tętno mi spadło do 150 i nie chciało urosnąć. Poza tym w głowie mi się kręciło. Na górze czekolada i do domu.Nie wiem gdzie to jest, bo Paweł prowadził. Nawet nie umiałem tej trasy zaznaczyć w Bikemap. Ale to właśnie tam nieco wyżej zacząłem głodować i umierać.
Tu Mateusz krzyczał, że mu mało nachylenia.
Jelenka zdobyta. W sumie nigdy wcześniej tam nie byłem.
Nie ma mapy, ale jest profil. Cztery razy robiliśmy wjazd powyżej 1000m n.p.m. Licznik podał, że dach wycieczki był na wysokości 1254m n.p.m. No i to już drugi raz, kiedy mam 2000m ściany w jednym wyjściu. Oba z Pawłem!
Mateusz narzekał, że formy nie ma, a to co dziś pokazał zadziwiło mnie totalnie. Pojechał w czwartek 112km, w piątek ponad 40km, w sobotę 120km, a w tym dwa razy Karkonoska, a dzień po tym kolejna stówa z 2000m przewyższeń, a do tego nie wyglądał na zmęczonego. Ja tego nie pojmuję na chwilę obecną. Paweł dziś nie był w takiej formie jak zwykle, ale i tak to było bardzo mocno w moim odczuciu. Dzięki koksy za trening.
Waga po treningu: 65.9kg.
Kategoria Ponad 100km, Treningi
- DST 68.53km
- Czas 02:36
- VAVG 26.36km/h
- VMAX 52.36km/h
- Temperatura 16.1°C
- HRmax 183 ( 87%)
- HRavg 148 ( 70%)
- Kalorie 1666kcal
- Podjazdy 539m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorem
Sobota, 19 kwietnia 2014 · dodano: 19.04.2014 | Komentarze 0
Ha, byłem dziś na randce z moją lubą. Pojechaliśmy do Karpacza i zamówiliśmy jakiś kociołek grillowanych rzeczy. Tak więc najlepszy kawałek dnia poświęciłem mojej żonie. Potem na rowerze trawiłem całą trasę, a nogi miałem miękkie. Ale to tylko dlatego, że brzuch pełny. Dowiedziałem się, że Mateusz w tym czasie pojechał z Sebastianem na Karkonoską i zjechali do Czech, wracali też przez Karkonoską i dorwałem ich na Wolności. Trening rozpocząłem jak już ciemno się zaczynało robić. Mateusz pojechał ze mną kolejne 60km, a Seb pojechał do domu. Deszcz groził co jakiś czas, ale nie doszedł do skutku. Mateusz najpierw zajechał Sebastiana, widziałem w jakim stanie go przywiózł, a potem wziął się za mnie. A ja z odruchami wymiotnymi próbowałem za nim gonić. Potem mi przeszło, to nawet ścigaliśmy się trochę. Mateusz trzaska kilometry i nie dam rady go już przegonić w statystykach. Odkąd mam pracę nie ma szans, a on każdy wolny moment wykorzystuje na zrobienie kolejnej stówy. Ale niech się strzeże!Waga po treningu: 66.6kg.
Kategoria Treningi
- DST 40.69km
- Czas 01:53
- VAVG 21.61km/h
- VMAX 46.73km/h
- Temperatura 5.2°C
- HRmax 188 ( 89%)
- HRavg 148 ( 70%)
- Kalorie 1196kcal
- Podjazdy 626m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Mokry tyłek
Piątek, 18 kwietnia 2014 · dodano: 18.04.2014 | Komentarze 2
Pojechaliśmy w kierunku przejrzystego nieba, mimo, że padało od samego początku. Nie przestało padać właściwie do samego końca. To zaproponowałem Zachełmie, żeby na podjeździe było fajnie. Nie pomyślałem, że na zjeździe będzie super zimno i mokro. Ale na podjazdach forma jest bardzo dobra! Po treningu Mateusz zauważył, że wygięło mi jedną szprychę w kole. Koło jest dalej proste, ale okazało się, że jedna jest urwana. To już znak, że nie można w nieskończoność wstawiać nowych szprych, a trzeba wydać 500zł na nowy komplet kół.Chatka na szczycie Przesieki.
Znaleźliśmy tam licznik. Chyba nówka, bo dystans całkowity miał koło 100km, a dzienny 26km. Licznik leży sobie grzecznie w tej chatce na stoliku. Właściciela proszę o odebranie zguby. A licznik fajny, bo kalorie liczy i mierzy temperaturę. A na drugim stoliku stoi piwo! No to teraz już na pewno ktoś pojedzie po licznik.
Padało i do tego w chmurach jeździliśmy.
Waga po treningu: 66.9kg. Fajnie, że przytyłem. Cały tydzień obżeram się niesamowicie. Ale moc wzrasta!
Kategoria Treningi
- DST 54.21km
- Teren 50.00km
- Czas 02:23
- VAVG 22.75km/h
- VMAX 44.44km/h
- Temperatura 17.1°C
- HRmax 206 ( 98%)
- HRavg 189 ( 90%)
- Kalorie 2168kcal
- Podjazdy 477m
- Sprzęt Trek 8900
- Aktywność Jazda na rowerze
Bike Maraton 2014 Miękinia koło Wrocławia
Niedziela, 13 kwietnia 2014 · dodano: 13.04.2014 | Komentarze 18
Przybyliśmy do Miękini dość wcześnie. Po wszystkich formalnościach zajęliśmy miejsca w sektorze nr 4 razem z Marcinem nawet blisko taśmy. W sektorze było zimno, ale czułem, że się ociepli. Na trasie żałowałem, że nie ubrałem się całkiem na krótko, bo trochę się gotowałem w bluzie z długim rękawem. Tym bardziej nie rozumiem jakim cudem wszyscy wkoło dawali rady w długich rękawach i nogawkach. Bartek stał w sektorze nr 3 i planowaliśmy jak go dopaść.Start opóźnił się o pół godziny, a to oznacza, że staliśmy w sektorze przed startem równą godzinę. Porąbany mają w tej chwili system. Marznie się w tych sektorach, nogi bolą od stania, nudzi się człowiek, bo jeszcze gdzieś tam wydają ludziom numery startowe. Zero pomyślunku. No ale w końcu ruszyliśmy. Sektor Bartka poszedł 2 minuty przed nami.
0-30km. Początek umiarkowany. Jechaliśmy łeb w łeb z Marcinem. Widziałem na własne oczy jak cherla z powodu jakiejś choroby, a na trasie dawał radę. Kilka razy się wyprzedziliśmy, ale w końcu udało się odjechać. Potem torba z pod siodła mi się oderwała z zapasową dętką i musiałem po nią wracać. Tu mnie Marcin dopadł drugi raz. Znalazłem dętkę, leżała na środku trasy. Ludzie wrzeszczeli, żebym zlazł ze środka. Wrzuciłem ją do kieszonki i wyrwałem za Marcinem. Już prawie go miałem, ale zagrzebałem się w jakiejś wydmie i znów mi odjechał. Tym razem dochodziłem do niego o wiele dłużej. Podejrzewam, że już się zastanawiał co się ze mną dzieje. Jak się pojawiłem koło niego to trochę pojechaliśmy razem. Właśnie wtedy przechodził mi ból brzucha i zaczynałem czuć się lepiej. Potem już tylko jazda siłowa i wyprzedzanie do samego końca. Marcinowi po jakimś czasie znowu uciekłem.
30-55km. Na odcinku single tracków było masakrycznie. Technicznie nie były trudne, ale za to bardzo interwałowe. Zabawne było to jak dużo ludzi tam odpadało ze stawki. Albo nie utrzymał równowagi, zahaczył inny o drzewo, inny leczył skurcze, jeszcze były ślizgi, sprowadzanie i podprowadzanie rowerów, itp. Brak możliwości wyprzedzania dotyczył tylko jadących, natomiast trochę pozycji też się tam nadrobiło. Skurcze zaczęły mnie łapać mimo, że w sumie to odpoczywałem na tym odcinku. Ludzie generalnie wolno go pokonywali. Siły miałem dużo, ale durnego magnezu już nie było! Zastanawia mnie jak szybko pokonywał je sektor 3, gdzie jechał Bartek. Być może tam nadrobił najwięcej. Odcinki poza single trackami też były często wyboiste i szarpało, co tylko przybliżało mnie do skurczy mięśni. Ale nie dawałem sobie w kaszę dmuchać. O ile start nie miałem najlepszy, to całą resztę nadrabiałem miejsce w stawce właściwie do samego końca.
Na mecie dowiedziałem się od kolegów Bartka, że ten przyjechał z czasem o 8 minut lepszym od mojego. Gratulacje. Jednak nie mogę wyjść z podziwu, bo też nieźle harowałem, a nie miałem szans. Mam zamiar odkuć się na górskich edycjach. Marcin przyjechał dla odmiany 8 minut po mnie. Choroba jednak mocno go usprawiedliwia. Cieszę się jednak, że pojechał dystans MEGA, bowiem 384/500 punkty w M3 to i tak sporo. Ja nie miałem tyle od 2005 roku. A właśnie wyjątkowy jest ten maraton, bo od 2005 roku nie uzyskałem aż 395/500 punktów w M2. Bartek uzyskał 416/500 w M2, skubany.
Wyniki interesujących mnie zawodników (dla dystansu MEGA 55km):
Miejsce OPEN | Imię | Miejsce w kategorii | Czas | Średnia [km/h] | Punkty | Sektor |
---|---|---|---|---|---|---|
1/869 (100%) | Mariusz | 1/171 (100%) M2 | 1:53:05 | 29.18 | 500 | 1.00 (1) |
6/869 (99%) | Andrzej | 1/334 (100%) M3 | 1:56:08 | 28.42 | 500 | 0.97 (1) |
103/869 (88%) | Bartek | 29/171 (84%) M2 | 2:15:54 | 24.28 | 416 | 0.83 (2) |
159/869 (82%) | Ariel | 43/171 (75%) M2 | 2:23:08 | 23.06 | 395 | 0.79 (2) |
233/869 (73%) | Marcin | 91/334 (73%) M3 | 2:31:05 | 21.84 | 384 | 0.75 (3) |
Międzyczasy:
0:59:23 / 174 OPEN - 1 pomiar
1:20:07 / 163 OPEN - 2 pomiar
2:23:08 / 159 OPEN - META
Analiza wyników:
Patrząc na międzyczasy od pierwszego pomiaru do mety wyprzedziłem 15 osób na moim dystansie. Pokazuje to, że jechałem solidnie, ale wskazuje też, że słabą pozycję wywalczyłem w pierwszej godzinie. Bartek miał pozycje w OPEN na pomiarach kolejno 103, 102, 103. Właściwie pozycję zajął sobie przed pierwszym pomiarem i utrzymał ją do końca. Więc mogłem przegrać przez wolniejsze otoczenie, większą ilość pościgów samemu za kolejną grupą, itp. Jechałem wolniej o 1.22km/h od Bartka, czy to tak dużo? Ale wielki sukces, że awansowałem do 2 sektora. Teraz będę startował razem z Bartkiem i nie mam zamiaru odpuścić. Szkoda, że Marcin się pochorował, tak byśmy startowali w trzech z jednej zagrody. Dokonałem obliczeń samemu, bo na liście wyników są jakieś błędy z prędkością średnią.
Po lewej Maciek z Krystianem z mojego teamu Opera Software. Jechali na MINI.
To już singletrack chyba.
Bartek.
Ja.
Singletrack ciągnął się i ciągnął.
Ten co mi uciekł.
A to trzecie z rzędu zdjęcie, które wykonał ten sam fotograf. Obrotny.
Maciek znalazł mi fajne zdjęcie na Facebook'u. Dobry moment, bo akurat samemu goniłem kolejną grupę. Widać po minie.
Waga po treningu: 65.6kg.
Kategoria Maratony MTB
- DST 44.71km
- Czas 01:27
- VAVG 30.83km/h
- VMAX 53.13km/h
- Temperatura 12.4°C
- HRmax 195 ( 92%)
- HRavg 176 ( 83%)
- Kalorie 1192kcal
- Podjazdy 379m
- Sprzęt Scott Speedster 20
- Aktywność Jazda na rowerze
Milczenie owiec
Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 5
Dwa barany się wybrały. Niezły wynik wytrzaskały. Przed maratonem siły postradały, ale nieźle zabawiały. Radość z roweru przede wszystkim. Nie ma co się oszczędzać i liczyć na cudowny wynik na maratonie, kiedy dziś też było bardzo fajnie! Co prawda jechaliśmy w kompletnej ciszy całe 40km, ale dobrze jest się czasem wyciszyć.Mateusz nadal cieszy się dobrą formą, mimo, że nie jeździ ostatnio za dużo. Jednak już nie ucieka mi jak chce albo ja nie zostaję z tyłu, chociaż dziś były momenty kryzysowe u mnie i prawie już odpuściłem. Bym został z tyłu, ale wytrzymywałem do momentów, w których Mateusz też pasował. W sumie na to liczyłem, że takie momenty pasowania tempa będą występować. Siła jest, ale wydolności nie ma, tak to przynajmniej podsumował Mateusz. U mnie wydolności nigdy nie było, ale siła za to się pojawiła. Mam nadzieję, że się zregeneruję do niedzieli.
Waga po treningu: 66.0kg. Schudłem już tak dużo, że nawet buty do kolarzówki są już na mnie za luźne. Nawet jak klamra jest zaciśnięta na maksa, to mam luz w bucie. Muszę grube skarpety zakładać do nich.
Kategoria Treningi, Ponad 30km/h