Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 28.57km
  • Czas 00:59
  • VAVG 29.05km/h
  • VMAX 60.50km/h
  • Temperatura 29.0°C
  • HRmax 196 ( 93%)
  • HRavg 186 ( 88%)
  • Kalorie 888kcal
  • Podjazdy 430m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Krakonošův cyklomaraton 2014 - DNF

Sobota, 2 sierpnia 2014 · dodano: 02.08.2014 | Komentarze 13

To mój pierwszy start w wyścigu szosowym w całym życiu i już DNF. Pierwszy start na MTB też miałem DNF, był to Bike Maraton 2002 w Przesiecie we wrześniu. Tylko wtedy byłem młody i głupi. Pojechałem na maraton bez zapasowych dętek. Byłem w kategorii M1 i moc była ze mną, a na 10km poszedł kapeć i z buta do mety. A dziś było jeszcze oryginalniej, bo miałem dwie zapasowe dętki, a powód wycofania się z wyścigu był podobny, tylko dętki skończyły się za szybko.

Na wyścig ruszyliśmy z Kowar dwoma samochodami. Jechałem Pawłem całą trasę, jako że jest lepiej obeznany z terenem. Do Trutnova trafiłbym sam, ale bez Pawła nie odnalazłbym się w samym mieście. Opis ceremoniału przedwyścigowego pominę, gdyż przed każdym wyścigiem wygląda to tak samo.


Paweł na starcie (po lewej). Zrobił ledwie 47km w lipcu i szarpnął się na taką imprezę. Gdyby nie ten fakt, to by mnie tam nie było. A że ja zrobiłem 700km w lipcu to nie było wymówek. W sumie bardzo cieszę się, że namówił mnie na wyścig wspólnie z Marcinem, bo bardzo mi się spodobało ściganie na szosie nawet mimo dzisiejszego DNF. Nie mogę się doczekać kolejnego wyścigu.


Nastrój przed startem dobry, a do tego czułem się dość mocno wyspany i nie odczuwałem już zmęczenia. Wczoraj wypucowałem sobie rower, nasmarowałem i napompowałem kółka do 8 atmosfer. No i poszły konie po betonie. Bałem się zbyt mocnego tempa na starcie, ale nie było tragedii. Trzymałem się mocno Pawła maksymalnie na odległość jednego kolarza i przesuwaliśmy się w stawce do przodu :-) Potem dwa razy lewą stroną ronda, normalnie jak na TdF :-D Nawet nie przeszkadzało mi stukanie w moim rowerze, które się wzmagało. Ktoś po czesku z tyłu coś do mnie krzyczał, ale nic nie kumałem. Ale miał rację, bo ja już nie miałem powietrza w tylnym kole. Zjechałem na pobocze i zmieniam kapcia. I tu się zaczyna najlepsze. Wszyscy wyprzedają, ja już mam założoną oponę i nadjeżdżają dwa Fordy Transit z napisem KONEC ZAVODU. Pytają czy ok, ja ok. To ruszyli dalej. Biorę się więc za pompowanie, a tu nie ma pompki!!! ZONK. Macham za nimi i na szczęście zobaczyli. Oni też nie mieli pompki, więc zapakował mnie na pakę i gonimy ostatniego kolarza Fordem. Tak się od tej pory ścigałem. Po 4km zatrzymał się i skołował mi pompkę. Szybkich kilka machów i jest. Wracam do gry!

Wypuścił mnie z wozu, jak konia z zagrody, tuż przed takim dość skromnym podjazdem przed Zaclerzem. I dawaj za ostatnim. Drugi wóz KONEC ZAVODU jechał daleko przede mną, a za mną jechał ten co mnie podwiózł trochę. Więc pościg rozpoczęty. Złość dodawała +10 do prędkości, aż w końcu po 4km pościgu dorwałem ostatniego. Z ulgą zostawiłem go za sobą, bo stresujące to jest jak ciągle auto jedzie Ci za ogonem. Machnąłem na dowiedzenia i biorę jednego, drugiego, piątego. Potem przestałem liczyć. Niektórzy próbowali na koło mi siadać, ale szybko ich gubiłem. Jeden tylko się mocno trzymał, ale też miał problemy. Po wjechaniu do Polski przed Lubawką coś zaczęło mi stukać w rowerze. Dogoniłem dwóch kolarzy, usiadłem im na koło i opona wybuchła. Tu Transit zgarnął mnie drugi raz.


Potem widziałem już tylko coś takiego.


Lub coś takiego. Na zdjęciu jedzie ostatni zawodnik wyścigu z numerem 69, który jak dobrze widzę, też miał DNF, ale raczej z wyczerpania. Tu robi podjazd od Jarkowic. Dzielnie walczył na podjeździe na Okraj. Wyprzedził go trochę dalej taki kolarz z Kamiennej Góry (poza zawodami jechał) i jak na rozdrożu czekaliśmy w aucie na nr 69, to od tamtego drugiego pompkę pożyczyłem, ale wentyl nie pasował :-( Na pierwszym bufecie napompowali koło, ale po 100m znów wybuchła, a chciałem sobie chociaż zjechać do Trutnova. Na szczęście stamtąd zawieźli mnie prosto pod moje auto i pojechałem do domu.

Teraz jestem taki zły, że wezbrała we mnie ciemna strona mocy, na której mam zamiar pozamiatać wszystkie maratony MTB jak należy.


Zrobiłem zdjęcie, żeby nie zapomnieć jak wygląda opona, którą należy wymienić. Niestety ja na takiej pojechałem na wyścig. Równie dobrze mogłem nie brać w ogóle zapasowych dętek.

Wyniki w skrócie:
Miejsce OPEN Imię Miejsce w kategorii Czas Średnia [km/h] Punkty ala BM
Sektor ala BM
1/303 (100%) Michael 1/60 (100%) M18 3:35:06 34.87 500 1.00 (1)
3/303 (99%) Martin 1/108 (100%) M30 3:35:08 34.86 500 1.00 (1)
68/303 (78%) Marcin 29/108 (74%) M30 4:08:32 30.18 433 0.86 (1)
206/303 (32%) Paweł 75/108 (31%) M30 5:00:17 24.98 358 0.72 (3)
DNF Ariel M30

Gratuluje Marcinowi i Pawłowi za niezłe czasy! Pewnie nie było łatwo, bo temperatura była wysoka. Zakaz pocieszania w komentarzach!
Kategoria Wyścigi szosowe



Komentarze
zorro
| 17:55 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj W Jeleniej nie ma takich sklepów :-) albo nic mi nie wiadomo o tym.
krzywy
| 17:26 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Opona Michelin Pro 3 bez problemu dostępna w ...decathlonie:)
zorro
| 17:22 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj No błędów trochę zrobiłem. Flanelos ma rację, może gdybym nie dobił do 8 atmosfer to by nie poszło, ale z drugiej strony na miękkiej oponie nie idzie poszaleć. Poza tym jak robiłem pościg to hamowałem ostro przed jednym autem i pewnie wtedy ją dotarłem ostro. Nie przyszło mi do głowy, że nie da rady. Mateusz na oponie w o wiele gorszym stanie jeździ już pół roku. Co prawda jedna mu poszło tak, że rękę można było przez nią przełożyć, ale druga trzyma ;-) Kupiłem dziś fajową oponę na tył. Michelin niestety nie było, a szukałem ich po całej Jeleniej. Jestem fanem Miśków, ale musi starczyć Vittoria Rubino PRO 150TPI 700x23C. Ładnie pasuje do roweru. A co do górskich opon to dojeżdżę tego Miśka z tyłu spokojnie do końca sezonu ;-) bieżnik jeszcze jest i żadnej dziurki. Misiek da jeszcze radę. Na suche warunki jest jak znalazł.
Flanelos
| 15:00 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj A ja jeszcze myślę, że gwoździem do trumny było wspomniane dopompowanie tej opony do 8 atmosfer. Tak zniszczona opona nie wytrzyma takiego ciśnienia, jeszcze w upał...
birdas
| 09:34 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Marcinie, Ariel w MTB też jeździ na oponkach tego samego typu (moim zdaniem). Szosa już go pokarała ... na MTB może za tydzień ;)
krzywy
| 09:09 poniedziałek, 4 sierpnia 2014 | linkuj Zorrak, mogę ci polecić oponki na jakich ja śmigam-są rewelacyjne:
Michelin Pro 3. Kiedyś jeździłem na Hutchinson Top Speed i były tak samo dobre tyle że coś wypadły z rynku i musiałem przeskoczyć na wspomniane Michelin. p.s. Kurcze jak ty mogłeś wybrać się na zawody z czymś takim...never again!Ja sam wymieniłem tylną oponę 3 dni przed startem bo nie byłem jej pewien a chciałem koniecznie uniknąć takiego defektu który ciebie niestety spotkał.
adhed
| 20:51 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj O kurcze kicha tak odpaśc z wyścigu, ale zawsze to jakieś doświadczenie. Ja też chciałbyś wystartować kiedyś na szosie, kolega też mnie namawia. Tylko kurcze ja to się boję o te moje przełożenia, bo już mówiłem, że na mocnych podjazdach jest kicha. Fajny jest wyścig Liczyrzepa we wrześniu - start z Karpacza. Musiałbym wcześniej objechać trasę i zorientować się czy dałbym radę wszystko wjechać.
zorro
| 20:32 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Ale znalazłem post znajomego z bloga Marcina, widać virenque miał podobny problem:
http://szosa.org/topic/2920-defekt-schwalbe-ultremo-r1/?p=154220

A właśnie miałem zamówić te opony, ale skoro po 2800km już sznurki wystają to lipa. Mowa o tych:
http://rowertour.com/schwalbe-ultremo-zx-700x23c-opona-szosowa-zwijana-biala.html

Więc na pewno to nie będzie Schwalbe.
birdas
| 13:37 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Raczej powrót z urlopu. Wróciłem, zrobiłem imprezkę, kolejnego dnia już się źle czułem, ale mi się poprawiło więc znów spotkanie ze znajomymi, powrót po nocy do domu i następnego dnia już byłem chory.
zorro
| 13:24 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj To urlop Cię tak załatwił?
birdas
| 12:35 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Wy sobie chociaż wsiedliście na rower (a ja chory na anginę i kolejny tydzień ucieknie). Fajny opis, jakości opony na której wystartowałeś nie skomentuję.
barblasz
| 10:15 niedziela, 3 sierpnia 2014 | linkuj Też miałem qrewski dzień :)
Flanelos
| 19:20 sobota, 2 sierpnia 2014 | linkuj Twoja relacja jest równie ciekawa co nadsyłane do komentatorów Eurosportu anegdoty Piotra Ejsmonda! Grunt to poczucie humoru, świetny tekst.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!