Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 88.80km
  • Czas 04:13
  • VAVG 21.06km/h
  • VMAX 59.14km/h
  • Temperatura 16.2°C
  • HRmax 181 ( 86%)
  • HRavg 149 ( 70%)
  • Kalorie 2752kcal
  • Podjazdy 1400m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Deszczowa masakra w Żywcu

Wtorek, 9 września 2014 · dodano: 09.09.2014 | Komentarze 0

Pojechaliśmy z Jurkiem i Zachariaszem do Żywca pojeździć kilka dni na rowerze. Między innymi ten obóz ma mnie przygotować do startów na maratonach. Ale od samego rana leje deszcz i siedzieliśmy w pokoju. Prognozy mówiły, ze do 20:00 będzie lać. Byłem jedyny za tym, żeby iść na rower w deszcz, ale może i dobrze, że nikt nie słuchał, bo momentami tak urywało chmurę, że to byłby spory błąd. Więc pojechaliśmy samochodem wkoło Jeziora Żywieckiego. Tam sprawiało wrażenie, że się przejaśnia, więc co my tu robimy, zamiast iść na rower. Szybki powrót na jamę po rowery i dawaj do Wisły. Wyjechaliśmy dopiero o 15:30, bo do tej godziny lało nieprzerwanie.


Po 10km nasz zapał ostudziło kolejne urwanie chmury. Głównie to ja naciskałem na opuszczenie ścian hotelu, więc czułem się winny. Ale tu nikt nie narzekał, że pada, a w hotelu ciągle jęczeliśmy, że pada i nic nie można zrobić. Ja chciałem uratować dzień, więc cieszyłem się, że wyciągnąłem wszystkich z domu mimo zaistniałej sytuacji. Ale przeczekaliśmy.


Potem nawet słońce wyszło. Jurek zapodawał mocne tempo, a my z Zachariaszem obstawialiśmy tyły.


Warto było zmoknąć dla tej trasy.


Ale dalej mokro.


Trasa na sucho byłaby marzeniem. Były też fragmenty, gdzie można na sucho pocisnąć bardzo sporo, może nawet do setki, ale na mokro na hamulcach zjeżdżaliśmy. Zachariasz tylko cisnął momentami z górki i miał chyba ze 77km/h w jednym miejscu.


Potem zrobiło się ciemno. Przednie oświetlenie miałem tylko ja, więc prowadziłem, ale tragedii nie było. A z tego miejsca zostało jeszcze 30km po nieznanych nam drogach. Pod koniec już padały hasła, żeby "kończyć tą nierówną walkę". Zachariasz jeszcze złapał kapcia tuż przed końcem i na flaku dojechał do końca. Więc dzień uratowany i udało się zrobić niezłą trasę.


Potem zasłużony miejscowy Żywiec. Jutro ma być pogoda rewelacyjna, więc będzie dwa razy tyle. Ale musimy najpierw dorwać serwis rowerowy, bo rowery też dostały.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!