Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 33.07km
  • Czas 01:18
  • VAVG 25.44km/h
  • VMAX 51.39km/h
  • Temperatura 16.0°C
  • HRmax 197 ( 93%)
  • HRavg 164 ( 78%)
  • Kalorie 989kcal
  • Podjazdy 456m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Zachełmie na podtrzymanie formy i porównanie GPS trackerów

Wtorek, 14 kwietnia 2015 · dodano: 14.04.2015 | Komentarze 13

Mało dziś czasu, ale musiałem iść na rower ze względu na to, żeby nie było zbyt dużych przerw między treningami. Nie chciałem, żeby mięśnie mi się znów zastały, kiedy tak nieźle w weekend je rozjeździłem. Do dziś pieką, ale siły przybyło wyraźnie. Dzisiejszy trening mierzyłem na 4 sposoby!!! Pomiar robiłem licznikiem Sigma Rox 9.1, którego odczyty zawsze przepisuję do Bikestats. Uruchomiłem też trzy GPS trackery do porównania. Potrzebne mi jest to zarówno do pracy, jak i do tego, żeby namówić trzy osobistości do korzystania ze Stravy. Podejrzewam, że mi się nie uda, ale nie mogę się nadziwić, że podobają im się konkurencyjne rozwiązania. Porównanie nie jest dokładne, nie jest obiektywne, zwracałem uwagę tylko na te rzeczy, które od razu rzucają się w oczy. Na dokładniejsze porównanie nie mam czasu niestety.

Runtastic

Dobrze rozwinięty portal internetowy - chociaż kolegi z Londynu, którego dodałem do znajomych, dalej nie widzę na liście znajomych. Jednak dziwaczne podejście do aplikacji mobilnych zadziwia. Osobna do biegania, osobna do jazdy na szosówce, osobna na rower górski. Jak ktoś wie dlaczego tak ich namnożyli to proszę się nade mną zlitować i mi to powiedzieć :-) Do tego w aplikacji mobilnej brakuje mi podglądania treningów znajomych. W wersji PRO są zbierane i prezentowane osobiste rekordy, np. najszybszy kilometr, najdłuższy podjazd itp. Taką opcję ma też mój program Sigma Data Center. Ale społecznie jest to bardzo ubogie w porównaniu do KOMów i segmentów ze Stravy i nie wzbudza takich emocji.

Historia treningów dostępna z aplikacji mobilnej dotyczy tylko swoich treningów i wygląda tak:


Niestety nie znalazłem opcji w stylu "opublikuj na blogu". Aby podzielić się z kimś treningiem, należy wysłać mu link do podglądu szczegółów treningu. Gdzieś podobno można włączyć, żeby niezalogowani widzieli mapkę. Ja jeszcze się nie dokopałem do tej opcji. Wkurza też fakt, że w wersji nieopłaconej wyświetlają się brzydkie reklamy na dole ekranu, a czasem nawet ładuje się jakaś brzydka, pełnoekranowa reklama. W wersji podstawowej bez wykupienia czegokolwiek jest naprawdę biednie. Ja mam jednak jeszcze przez 12 dni darmową wersję PRO na próbę, ale nie mam takich potrzeb żeby korzystać z tego w pełni.

Endomondo

Zdziwiłem się, że Endomondo wygląda na bardziej intuicyjne niż Runtastic. Jednak aplikacja mobilna w niczym nie jest lepsza od Runtastic. Plus tylko taki, że jest jedna, a nie cały zestaw aplikacji. Oczywiście brak podglądu treningów znajomych na telefonie:


Ale statystyk zbiorczych z wielu treningów nie zobaczymy w wersji bezpłatnej. Endomondo w wersji bezpłatnej jest tak samo dobrze okrojony jak Runtastic. Reklamy na dole ekranu wkurzają, do tego są źle wyskalowane w niej obrazki. Sam podgląd szczegółów treningu bardzo dobry. Ten detal jest dobrze dopracowany, nawet mogę się podzielić treningiem na swoim blogu:
Tu pokazuje nawet dużo więcej niż Strava, która ukrywa dużo szczegółów zmuszając kogoś do kliknięcia w udostępnioną zawartość.

Strava

Mój faworyt. Odkąd Birdas przeniósł się na Stravę, nie żałuję, że poszedłem w jego ślady. Następne słowa są adresowane do użytkowników innych GPS trackerów. W Stravie jest wszystko intuicyjne i dobrze zorganizowane z naciskiem na społeczność, dostępność opcji i wersja bezpłatna jest bardzo bogata, nie wyświetla reklam (żadnych!!!), aż chce się dać takiemu producentowi oprogramowania zarobić. Mam w planach kupić wersję Premium.

To czego nie ma gdzie indziej, to zbiorcza historia treningów wszystkich znajomych:

Poniżej widać akurat jak Zachary, Jurek i Mati robili dziś trening z Wrocławia. Przy okazji życzę powrotu do formy po skręconej kostce. Na Stravie wypaśny jest system znajomych. Mogę dodać do znajomych jednostronnie np. Michała Kwiatkowskiego, który też używa Stravy i śledzić jego treningi. Natomiast on mając tylu wielbicieli, nie musi mnie dodawać z drugiej strony. Stravy używa teraz spora większość kolarzy z regionu dolnośląskiego.

Można oglądać też tylko swoją historię treningów podobnie jak u konkurencji:


Strava daje dostęp, nawet w wersji bezpłatnej, do segmentów (wybranych przez społeczność odcinków tras), na których można trzaskać swoje rekordy. Klasyfikacje są prowadzone względem siebie (PR - personal rekord, (2) drugi mój czas na odcinku, rekordy roczne i overall na których można zostać KOM - King of Mountain lub QOM - Queen of Mountain):


Dla przykładu pokażę segment z podjazdem na Staniszów:

Widać w podglądzie segmentu mapkę z odcinkiem, można przejść do widoków z dokładną analizą swojej jazdy na tym odcinku, można porównać do najlepszego przejazdu, poniżej jest ranking, w którym jestem obecnie 33 overall, 6 w tym roku i pierwszy wśród znajomych overall. Widok This Year wygląda tak:



Na koniec publikacja treningu na blogu:

Zachęcam do używania Stravy ze względu na brak reklam w darmowej wersji, przejrzystość, nacisk na społeczne funkcje, prostota, wszystko działa szybko, szczegóły trasy są dobrze opisane, a co najważniejsze wspólna historia treningów wszystkich znajomych w aplikacji mobilnej bardzo motywuje do wyjścia na rower. Liczę na Was, że zmienicie zdanie!
Kategoria Treningi



Komentarze
birdas
| 18:57 piątek, 17 kwietnia 2015 | linkuj Często to mija bo życie się zmienia. Ludzie mają mniej czasu, pieniędzy, układają sobie życie rodzinne, zmieniają się priorytety. W większości wpisu masz rację, a najbardziej do mnie przemawia zdanie: "[...]każdy jeździ w ten sposób jaki mu odpowiada". Wcale nie jest tajemnicą, że dla nas z gór, każdy wyjazd do Miękini, Zdzieszowic, Poznania to wyjazd po cyferki. No ale dla niektórych jest to jeszcze ważne ... .
adhed
| 18:30 piątek, 17 kwietnia 2015 | linkuj Marcin piszesz o tym co jest ostatnio coraz popularniejsze i jest to zrozumiałe. Zobacz, że najczęściej piszą tak ci, którzy mają za sobą już lata ścigania - często wysokich miejsc na zawodach i po tym czasie mogło im się to już znudzić. Oni też mieli kiedyś okres "zajawki" na wyścigi, treningi i chcieli być coraz lepsi. Może podchodzili do tego zbyt poważnie (ale bez tego ciężko o czołowe miejsca)? Trzeba znaleźć równowagę i każdy jeździ w ten sposób jaki mu odpowiada. Miękinia to niby nudny maraton, ale to i tak będzie teraz dla mnie fajna urozmaicona trasa na tle tego co jest tutaj we Wrocławiu. Poza tym to okazja do spotkania wielu znajomych i poczucia znowu tej atmosfery, która nas tam przyciąga :-)

Nie ma co się spalać, niektórzy może i przesadzają, ale to ich sprawa. Jeden woli przykładać się do treningów, a inny będzie grał cały dzień przed kompem.

Ostatnio nawet warto poczytać Szymonbike''a, bo coraz lepiej pisze i właśnie poruszał temat tego, że dla niektórych rower to albo trening i podnoszenie formy, albo jazda bez treningu i totalny brak progresu. To wszystko można łączyć i to chyba robimy, bo jazda w górach sama z siebie podnosi formę i nie trzeba zbytnio filozofować nad układaniem planów, tylko jeździć ;)
birdas
| 14:35 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj No to życzę powodzenia w Miękini. Będę wypatrywał wieczorkiem relacji :)
zorro
| 10:10 czwartek, 16 kwietnia 2015 | linkuj Myślę, że to bardziej indywidualna sprawa już kto jakie ma podejście. Są ludzie, którzy jeżdżą szybciej ode mnie, mają lepszy sprzęt i szybko im się to nudzi. Może dlatego, że za łatwo im to szło i nie mieli wyzwań. Dla mnie wciąż to jest trudna dyscyplina, mam nad czym pracować, a przy okazji zażywam ruchu. Jak dla mnie same plusy :-) Do Miękini jadę ścigać się z Sebastianem. Obecny wynik 1:1 (Polanica : Świeradów), więc mobilizacja jest!!! Grrrr :-) We wszystkim potrzebna jest równowaga, dla mnie równowagą jest jazda na rowerze do 3 razy w tygodni i maksymalnie 3-5 startów w roku. To mnie satysfakcjonuje. Kiedyś może zrobię sobie taki Bartkowy sezon, ale jak będzie okazja, a jak nie to płakać nie będę :-) To co opisałeś jest zależne od sytuacji życiowej, celów zawodowych, rodzinnych, poza sportowych, itd. Jeden lubi tak, a inny inaczej. Można na ten temat książkę napisać w stylu "O przemyśleniach na temat sensu sportu".
birdas
| 22:08 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Sumarycznie to zmierzam do zrozumienia innej filozofii związanej z tym sportem/hobby i przeciwstawieniu się (zrozumieniu), że może być inaczej, a nie podporządkowaniem się pod ogólnie panujący treng związany z dostępem do "cudów" techniki jakim jest nawigacja + strava.
Jeśli osoba która latami startowała w maratonach (zapewne skojarzysz z komentarzy moich startów z przeszłości) pisze mi, że to zmarnowany czas w jego życiu to może coś w tym jest ? To osoba, która osiągała wyniki na dystansie GIGA/MEGA, z których najgorszy będzie o lata świetlne lepszy niż najlepszy z tych co jesteś w stanie osiągnąć w życiu. Ta sama osoba dysponowała sprzętem o którym każdy z nas może pomarzyć (jak i zapewne wielu zawodników ze ścisłej czołówki MTB). To osoba, która ma wiedzę na temat treningu, regeneracji i przygotowań na poziomie o którym przez długie lata jeszcze wiedzieć nie będziemy. To osoba, która trenowała do maratonów przez 12 miesięcy w roku i w warunkach w których nawet nie jesteś w stanie sobie wyobrazić, że ma to sens i że jest to możliwe. Ta sama osoba dzisiaj jeździ for fun, bez licznika, nawigacji, wtedy kiedy chce, gdzie chce i nic poza tym się nie liczy. Ot takie inne spojrzenie na to samo ... .
birdas
| 22:08 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Hehehe ... czy kryzys ? - nie, jedynie zgłębiam tajniki naszych poczynań. Mam też porównanie innych osób, które mają swoje blogi i czytając refleksje z ich "wycieczek" to nie ma tam pojęć typu "muszę", a jedynie "chcę". Nie ma tam porównań w km, czasach, przewyższeniach itp. a jedynie informacje jak było fajnie. Masz Miękinię za 2 dni i powiedz szczerze - masz ochotę tam gibać i zasuwać po płaskich łąkach w syfiarską pogodę ? A nawet gdyby było ciepło i sucho to nie masz wrażenia, że trening po naszych górach byłby ciekawszy ? Pojedziesz bo musisz ... cel ? - sektor na następny maraton, na który znów będziesz musiał się zmusić i pojechać 250 km w jedną stronę ... po co ? - żeby zdobyć pkt do generalki, której i tak nie zrobisz ?
Bartka rozumiem - trenował całą zimę, zrobi generalkę, jeździ w klubie, ma sponsorów itp. itd., ale dla Ciebie jaki jest cel ? Przeznaczając ten czas, który tam zmarnujesz (2h na dojazd, co najmniej 1h co przewegetujesz przed startem, 3 godziny na maraton i 2 godziny na powrót) to w naszych górach możesz zrobić wycieczkę życia, a i 200 zł (paliwo, opłata startowa) zaoszczędzić. Może się też okazać, że start się nie uda (defekt lub dostaniesz w dupę w stopniu który nawet teraz nie zakładasz), wrócisz do domu i pojawi się wpis ... no właśnie ... jaki ? Może się mylę i napiszesz: "wyjazd do Miękini to była wspaniała przygoda", ale wówczas poproszę o uzasadnienie. ;)
zorro
| 20:54 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Ale widzę, że Flanelos też czasy ostro mierzy :-)
zorro
| 20:20 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Widzę kryzys jakiś Cię dopadł... Czasem wyjdę na rower, gdy mi się nie chce, tak jak na trening pod którym gadamy, ale jak już robię ten podjazd na Zachełmie czy gdzieś indziej to raczej nie żałuję już tego, że tam jestem. A jak jest jeszcze ładna pogoda, to wypas pełen.
birdas
| 19:39 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Flanelos jest prawdziwym entuzjastą tego hobby ... a nie to co my.
My musimy ... jeden pojedzie to drugi już patrzy kiedy może to nadrobić, albo jeszcze coś dorzucić. Na pewno Ariel masz takie momenty: "nie chce mi się" ... a jednak jedziesz bo musisz, bo ktoś coś tam pojechał. Dopierasz trasę tak, aby zawalczyć o jakiś konkretny wynik na konkretnym segmencie. Ja teraz jeżdżę bezmyślnie góra-dół bo kliknąłem sobie challenge z przewyższeniem i gibam na rower kiedy tylko mogę a nie wtedy kiedy chcę. Nie jadę po płaskim bo to nic nie daje tylko w górę - czy chcę czy nie. Stałem się niewolnikiem cyferek ... . Zmuszam też siebie na jazdy bo mam kosmiczny problem z wagą i tylko ruch pozwala mi na korektę tych kalorii żeby jeszcze jakoś wyglądać. Nie jeżdżę bo chcę, tylko bardziej muszę. Teraz jeszcze mam do siebie trochę dystansu bo nie startuję w maratonach i nie jeżdżę jak za oknem jest syf ... .
Flanelos
| 17:23 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Ja od zeszłego roku jeżdżę bez licznika i jestem zdziwiony jak bardzo wiem jak pojechałem...Coś chyba zostało w mózgu i na wyczucie wiem jaki zrobiłem czas. Zróbcie sobie eksperyment, na początku jest ciężko a potem człowiek już czuje jak jedzie i ile czasu. Wynika to pewnie z tego, że ciągle patrzyło się na licznik i drogę więc siłą rzeczy jakieś wyczucie w mózgu zostało ale ujawnia się to dopiero po tym jak mija przyzwyczajenie do gadżetu...
zorro
| 11:20 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Powiem tak, bez licznika ciężko byłoby mi zrobić chociaż jeden kilometr, ale ciągle pracuję nad tym, żeby nie mieć parcia na to jak duże te liczby są. Wczoraj PR wyszedł, bo z wiatrem miałem i noga podawała. Ale tak, jest to ciut przerażające :-) Tylko jak większość czasu jeździ się po tych samych trasach, to urozmaiceniem są właśnie te liczby: "a dziś pojechałem szybciej", sprawiają, że coś się dzieje.
birdas
| 06:45 środa, 15 kwietnia 2015 | linkuj Nie masz wrażenia, że staliśmy się niewolnikami cyferek ? - umiałbyś pojechać na trening bez licznika, który Ci mierzy dystans, prędkość czy przewyższenie ?
Tak na totalnym luzie mając w dupie KOMy, PRy, jakieś pucharki i całą tę resztę ? - przyjechać, wrzucić na bloga 10 fotek i jedynie napisać: "było fajnie" ?
zorro
| 17:33 wtorek, 14 kwietnia 2015 | linkuj Kampania na rzecz Stravy działa :-D Mimo, że Krystian ma Runtustic PRO kupione jutro będzie testował, a Sebastian już chyba zgodził się na stałe przejść do Stravy. Pozostaje przekonać jedną osobę z Wrocławia :-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!