Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 27.10km
  • Teren 20.00km
  • Czas 06:33
  • VAVG 4.14km/h
  • Kalorie 2333kcal
  • Podjazdy 1652m
  • Sprzęt Scarpa Mojito
  • Aktywność Wędrówka

Tatry, dzień 1: Zbyt dużo na pierwszy dzień po nieprzespanej nocy, walka z lękiem wysokości

Sobota, 29 sierpnia 2015 · dodano: 09.09.2015 | Komentarze 0

W piątek po 23:30 wyjechaliśmy Polskim Busem z Wrocławia do Zakopanego. Od 6 rano byliśmy na nogach przeszło 14 godzin po nieprzespanej nocy. Najpierw trochę po Krupówkach, ale zdecydowaliśmy, że szkoda czasu na Zakopane i poszliśmy w góry gdy tylko udało się znaleźć coś do jedzenia. W budzie TPN (Tatrzański Park Narodowy) kupiliśmy siedmiodniowe bilety. W Hotelu Kalatówki odciążyliśmy plecaki wypchane po brzegi i z lekkim ekwipunkiem wyruszyliśmy na Kościelec. Trasa dość ambitna, ponieważ czas przejścia tego szlaku szacował, że wrócimy koło 22:00.


Najpierw żółtym szlakiem (Siodłowa Perć) w stronę Schroniska Murowaniec, gdzie pierwszy raz ujrzeliśmy panoramę Tatr w pełnej okazałości. Niestety samo schronisko jest przetłoczone i w związku z tym obsługa źle wywiązywała się ze swoich zadań. Zapominali o wydawaniu niektórych posiłków albo sprzedawali dania, których już nie było. Odradzam rezerwowania noclegów w tym miejscu ze względu na ilość ludzi.


Po piwie ruszyliśmy niebieskim szlakiem na Czarny Staw Gąsienicowy, z którego robiliśmy wejście na Karb (1853m n.p.m.), a potem mieliśmy wejść na Kościelec (2155m n.p.m.).


Pomijając fakt, że widoki były przepiękne, wejście na Karb od strony stawu jest dość strome. Nie wszyscy odczuwali komfort ze względu na lęk wysokości lub przestrzeni.


To spowodowało, że Kościelec odpuściliśmy (widoczny na zdjęciu), zwłaszcza, że z Karbu na Kościelec szlak jest oznaczony jako wyjątkowo trudny.


Zeszliśmy z Karbu drugą stroną do Zielonej Doliny Gąsienicowej i wróciliśmy do Murowańca na kolejny posiłek pozostawiając za sobą piękny widok na Kościelec i Świnicę. Kolejny odcinek cały czas w dół. Kolana bolały. Powrót przez Kuźnice, skąd trzeba było jeszcze po ciemku wejść 35 minut w stronę Kalatówki. Latarka i czołówka przydały się już w pierwszy dzień. Niestety w schroniskach i górskich hotelach problem jest taki, że żywność wydają maksymalnie do 21, czasami do 22. Przy dłuższych wyprawach ciężko było zdążyć na czas. Musieliśmy zaopatrzyć się w żywność na wieczór w Kuźnicach. Jak dobrze było potem się położyć do łóżka i wypić piwko. Odnośnie Hotelu Górskiego na Kalatówkach to obiekt godny polecenia. Był najdroższy ze wszystkich trzech, które mamy zarezerwowane, ale tylko tutaj śniadanie mieliśmy w cenie noclegu. Od pierwszego dnia toczyłem walki z Wi-Fi, żeby chociaż ślad GPS wysłać w aplikacji Strava. O zasięgu 3G lub LTE mogłem tylko marzyć.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!