Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 28.89km
  • Teren 28.89km
  • Czas 01:26
  • VAVG 20.16km/h
  • VMAX 46.15km/h
  • Temperatura 0.7°C
  • HRmax 203 ( 96%)
  • HRavg 188 ( 89%)
  • Kalorie 1297kcal
  • Podjazdy 701m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

VIII Memoriał Jurka Zawadzkiego

Sobota, 3 maja 2014 · dodano: 03.05.2014 | Komentarze 12

Na maratonie była tak skopana pogoda, że licznik mi się zepsuł i straciłem wszystkie dane z przejazdu. Woda się z niego wylewała. Pojechałem tylko dlatego, że z Marcinem byłem umówiony na ustawkę. Z domu wychodziłem z bólem serca, gdy widziałem panującą za oknem pogodę. Było mniej niż 5 stopni, błoto i pełno piachu. 3 maja, a pogoda jak w grudniu. W ogóle dzięki Marcin za naprowadzenie mnie do miejsca startu, bo nawet nie mogłem tam trafić.

Krótka rozgrzewka i za moment start. Marcin dość mocno pewny siebie, a ja wręcz odwrotnie. Na linii startu staliśmy 4 minuty. Hahaha. Hańba Bike Maratonom, gdzie stoi się w sektorze całą godzinę. Ustawiło się trochę ponad 50 zawodników. Ja zaraz koło Marcina i Adama. Już na pierwszej prostej zwinęły się dwa domina z kolarzy. Leżeli jak kłody. Najpierw około pięciu i za kilka metrów kolejni. A my z Marcinem przejechaliśmy bokiem. Przejechaliśmy kilka korzeni i zaczęła się szeroka, ale zmoczona droga szutrowa. Cisnąłem za Marcinem kawałek. Zakręty robił lepiej, a ja bałem się ślizgu. Dogoniła nas taka drobna dziewczyna. Szarżowała mocno i dziwnie się gibała na rowerze. Trochę mnie zdenerwowała. Miałem plan, żebym jechać jedno kółko z Marcinem, ale nie chciałem dać się tej zawodniczce. Walczyć z dziewczyną wstyd, a przegrać podwójny. Więc przycisnąłem mocniej po kałużach bokiem i zostawiłem ten mały peletonik.

Na horyzoncie widziałem kolejną dość dużą grupę, której start poszedł lepiej niż nam. Oni nie musieli omijać leżących zaraz za startem. Było ich z ośmiu do dziesięciu. Sukcesywnie zbliżałem się do nich. Miałem nadzieję ich wyprzedzić przed pierwszym technicznym podjazdem. Dwóch się wyczerpało i odpadli, więc łatwo ich wyprzedziłem. Niestety dogoniłem resztę dopiero jak już zaczynali stromy podjazd po kamieniach. Kolejny odpadł, bo nie podjechał. I potem co kilka minut łykałem na tym podjeździe jednego po drugim. Najbardziej mnie zblokowała znów jakaś dziewczyna, ale w końcu udało mi się ją też wyprzedzić.

Pierwszy zjazd nie szedł mi dobrze, dogoniło mnie dwóch z tych co przed chwilą wyprzedziłem. Ale utrzymałem za nimi tempo zjazdu przy około 40km/h po kamieniach. Widoczność było może z 10-20m w przód przez mgłę. Na drugim sztywnym podjeździe pętli wyprzedziłem tych dwóch zjazdowców i już ich nie widziałem więcej. I w tym momencie już nie wyprzedzałem i nikt mnie nie wyprzedzał. Prawie udało mi się dogonić na tym podjeździe kolejnych dwóch, ale uciekli mi na zjeździe już na dobre. Tak skończyłem pierwszą pętlę.

Drugą pętlę rozpocząłem od żelu energetycznego i cisnąłem za tymi uciekinierami, których nie udało mi się dojść. Dwa razy na podjazdach udało mi się znów ich zobaczyć, ale przez zjazdy nie doszedłem ich w ogóle. Drugie kółko jechałem kompletnie sam. Widziałem tylko jak dwie osoby przez awarie wracały piechotą. Bardzo fajna była techniczna końcówka! Całą trasę przejechałem bez zsiadania z roweru.

Nawet bufet na mecie był lepszy niż na Bike Maraton. Dobra kiełbasa, musztarda, ciepła herbata. Chcieli dać mi jeszcze kanapki i wafelka w czekoladzie, ale tego nie mogłem, bo nie jem glutenu. Gdy jadłem na bufecie, pojawił się Marcin z lekką stratą do mnie i nie był z tego powodu zadowolony. Przegrał zakład, a ja dzięki temu zrealizowałem plan na ten ścig, czyli przyjechać szybciej niż Marcin. Adam również pojawił się chwilę po Marcinie. Byłem 22 i miałem stratę około 20 minut do pierwszego zawodnika.

Dalej jestem wściekły, że licznik mi się zepsuł. Niby wodoszczelny, a przestał kompletnie reagować. Wyjąłem baterię i suszy się. Mam nadzieję, że dojdzie do siebie jak wyschnie. A jak nie to kupię inny, ale już na pewno nie Sigmę. Działał jeszcze jak mówiłem Marcinowi o swoim czasie, ale potem w kieszeni woda musiała jakoś w nim spłynąć, że się zwiesił.

Mam nadzieję, że Marcin jeszcze się nie poddał w tegorocznej rywalizacji, ale do końca maja nie dam sobie w kaszę dmuchać. Od czerwca do sierpnia będzie miał możliwość nadrobić stratę w generalce maratonów. Przynajmniej tak widzę ten sezon. Ulgę miałem, że Bartek nie przyjechał, bo ten z kolei dokopał mi na ostatnim maratonie i o niego nie byłbym tak spokojny jak o Marcina. To tyle z naszej podwórkowej rywalizacji :-)

Aktualizacja 17:16:
Licznik wysuszył się i zaczął działać. Jednak zresetował się całkowicie. Dobra wiadomość jest taka, że log z wyścigu ocalał :-)


Ocalały profil trasy.

Wyniki interesujących mnie osób dla dystansu 30km:
Miejsce OPEN Imię Czas Średnia [km/h] Punkty ala BM
Sektor ala BM
1/43 (100%) Rafał 1:07:23 26.71 500 1.00 (1)
22/43 (50%) Ariel 1:26:51 20.73 388 0.78 (2)
28/43 (36%) Marcin 1:30:19 19.93 373 0.75 (3)
29/43 (33%) Adam 1:30:59 19.78 370 0.74 (3)

Waga po treningu: 65.7kg.
Kategoria Maratony MTB



Komentarze
birdas
| 16:24 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj Noooo ... najbardziej mnie dziwi, że prawie hamulca nie używałem, a gumki wyparowały :(
zorro
| 13:21 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj Ja tylko karcherem przejechałem rower na myjni i stoi taki do tej pory. Przerzutka z tyłu mi się rozregulowała. Też muszę go jeszcze nasmarować to i ówdzie. Do Zdzieszowic może mi się uda. A w międzyczasie będę jeździł na drugim. Pogoda załatwiła chyba bardziej sprzęt niż nas.
birdas
| 13:10 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj A gdybyś znał trasę to już w ogóle byłoby bardzo przykro :(
Doprowadziłeś rower do użytku ? - ja dzisiaj 3 godziny walczyłem i wymieniłem gumki z tyłu, linkę i pancerz od tylnej przerzutki i łańcuch. Jeszcze regulacja tego została ... :(
zorro
| 12:42 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj To racja, pewnie nie mam tak napiętego planu zajęć. Chciałem tylko napisać, że gdybym nie balował noc wcześniej to pewnie z minutę lub dwie byłbym do przodu.
birdas
| 06:30 niedziela, 4 maja 2014 | linkuj No nie zdemotywowałeś mnie tym, że wypiłeś drinka i grałeś w nocy w jakiś osadników. Starsze moje dziecko ma prawie 7 lat, a młodsze ponad rok. W moim przypadku wygląda to tak jakbym ja grał w osadników codziennie w nocy przez ostatnie 7 lat. :(
zorro
| 20:28 sobota, 3 maja 2014 | linkuj A co do Sigmy to brak słów. Ruszyła po wysuszeniu, nawet zapamiętała ściga bez baterii, ale że zassała wodę to się zdziwiłem. Generalnie na PC jest super, ale licznik czasem robi psikusy.
zorro
| 20:26 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Dzieki wszystkim za pozytywne komentarze :-) Na normalne zwycięstwo nie ma na razie szans, więc podwórkowe musi wystarczyć ;-) Dodam, że dzień wcześniej graliśmy w Osadników z Katanu do 3 w nocy z gośćmi, którzy przyjechali do mnie na majówkę. Byłem po drinku i lampce wina i spałem zaledwie 5 godzin w nocy ;-) To tak, żeby zdemotywować Marcina bardziej.

Ale to racja co Marcin pisze. Gdyby wyścig zaczynał się od zjazdów, a kończył podjazdem, to mógłbym być w gorszej sytuacji. Chociaż przed skręceniem koski właśnie taki układ mi bardziej pasował niż dzisiejszy. Ale sytuacja czasem się odwraca.
Mountventoux
| 20:04 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Bravo Ariel!!!!
barblasz
| 19:56 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Graty !!! fajne średnie tętno ;)
Fuji54
| 18:43 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Gratulacje Bracie!!
Widzisz, nasze treningi na szosach jednak dużo pożytku przynoszą.
Takie treningi, na których walczymy z avg robią dużą wytrzymałość.
Przyzwyczajasz się do palących mięśni, duży przeciążeń w stawach i to suma summarum idzie na plus. Życzę dalszych sukcesów na maratonach MTB. :-)
birdas
| 17:57 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Pojechałeś bo było blisko, pogoda interesująca i chciałeś mi dokopać. ;)

Szkoda mi tych moich zjazdów. Pewnie gdyby układ był taki, że zaczynamy od technicznego zjazdu a później reszta jak była to pewnie bym się bardziej podbudował, że mam z pewnością dużą przewagę i trzeba ją jakoś utrzymać czy nie roztrwonić. A tak odjechałeś we mgle i nie wiedziałem, czy już masz 10 minut przewagi czy może jesteś za zakrętem. Z drugiej strony tak jak u siebie napisałem to pojechałem na maksa więc z perspektywy wyścigu ciężko mi szukać jakichkolwiek rezerw energetycznych na ewentualną korektę tego co się wydarzyło.
Tomq74
| 17:51 sobota, 3 maja 2014 | linkuj Gratulacje zwycięstwa (podwórkowego) :) Sigma tak zawaliła? No nie...a ja miałem chęć na 6.0...jak wodę pije to już nie wiem czy warto. Fajny wykres. Byłem tego ciekawy jak to wygląda na pc. Jutro kolej na mnie w Sandomierzu ;)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!