Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 133.08km
  • Czas 05:02
  • VAVG 26.44km/h
  • VMAX 82.99km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • HRmax 187 ( 89%)
  • HRavg 140 ( 66%)
  • Kalorie 3016kcal
  • Podjazdy 1302m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żywiec, dzień 5: Wysiedzeniówka, zmęczenie bokami się wylewa i ta durna Oczkowska, rekord prędkości maksymalnej

Środa, 19 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 0

Piąty dzień bez Jurka, ponieważ skrócił swój pobyt w Żywcu. Ruszyliśmy na Namestovo w Słowacji, które leży nad taki wielkim jeziorem. Do granicy pod górę i pod wiatr. Jechaliśmy równymi zmianami po około 3km. Nogi piekły do tego stopnia, że jakiegoś turystę dochodziliśmy bardzo długo. W Słowacji Zachary dossał się do jakiejś betoniarki i tyle go widzieliśmy, ale potem betoniarka na czerwonym została w ruchu wahadłowym i doszliśmy Zachariasza. Potem umieralni ciąg dalszy. We wspomnianym Namestovie jechaliśmy kawałek za autobusem, potem Zachary go wyprzedził, a autobus na przystanek zjeżdżał. Jak wyjrzałem zza autobusu to widziałem jak Zachary leci z roweru na bok i wykłada się na asfalcie z rękami do góry, żeby komórę ratować :-) Do tej pory nie wiem jak tego dokonał, ale chyba coś na komórce sprawdzał i przednie koło mu zjechało na kamykach. Krew poleciała, owijka zdarta, morale upadło. Od tej pory ładną drogą, trochę nawet z wiatrem do granicy z Polską, ale dalej wegetatywnie. Zachary, łowca ciężarówek, nawet nie chciał gonić za szambiarką ;-) Nastroje dopiero uratował zjazd po polskiej stronie. Jaki asfalt i to nachylenie. Nie wykorzystaliśmy tego jak trzeba, bo nie znaliśmy terenu, ale prędkości maksymalne mówią same za siebie. Zachary miał ponad 88, Mateusz ponad 83, a ja prawie 83km/h. Pierwszy raz powyżej 80! To już drugie poprawienie tego rekordu w tym tygodniu. Po obiedzie jeszcze z górki do Żywca, gdzie na pagórkach Mateusz rzeźnikował. Odjechał nam jak chciał na obu podjazdach. Potem dawał mocne zmiany, Zachary mu ciągle przypominał, że jeszcze Oczkowska jest przed nami. Nigdy wcześniej nie zrobiłem tylu kilometrów w tak krótkim czasie, bo aż 4 setki dzień po dniu. Mateusz, rzekł jednak, że to nawet nie jest pół litra :-) Na koniec poprawiłem czas na Oczkowskiej, ale tortury to są na własnym ciele. Jutro już powrót do domu i codzienności, ale czeka nas jeszcze mała trasa.





Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!