Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 11.18km
  • Czas 00:35
  • VAVG 19.17km/h
  • VMAX 42.66km/h
  • Temperatura 30.1°C
  • HRmax 159 ( 75%)
  • HRavg 129 ( 61%)
  • Kalorie 309kcal
  • Podjazdy 122m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Żywiec, dzień 6: Powrót na dworzec, zakończenie pobytu

Czwartek, 20 sierpnia 2015 · dodano: 21.08.2015 | Komentarze 11

Najtrudniejszym wyzwanie w Żywcu, oprócz Oczkowskiej, była jazda z plecakiem z/do dworca PKP. Chłopaki mieli lżejsze plecaki, a ja wziąłem jeszcze laptopa, blender i kilka innych gratisów. Cieszę się, że dość tanio mogliśmy pojeździć na rowerach sześć dni. Bilety normalne na pociąg z rowerem to około 60zł do Żywca (Jelenia Góra-Wrocław, Wrocław-Żywiec) i około 100zł z powrotem (Żywiec-Katowice, Katowice-Wrocław, Wrocław-Jelenia Góra). W pociągu pełno miejsca na rowery, więc podróż była bardzo wygodna. Noclegi mieliśmy po 30zł od osoby i śniadania po 12zł od osoby w domach letniskowych Na Wierchu Oczkowa. Ich strona http://www.nawierchuoczkowa.pl ładnie przedstawia ofertę. Polecam to miejsce, bo mieliśmy wszystko czego potrzebowaliśmy. Była suszarka na odzież, zestaw naczyń i sztućców, duża łazienka tylko dla naszego pokoju, mieliśmy prywatną małą kuchnię z lodówką i zlewem, ale był dostęp też do dużej kuchni, gdzie można gotować, na przykład ryż ;-) Łóżka były wygodne, prócz tych sprężyn na których spał Zachary. Oczywiście pościel na wyposażeniu. Nie było tylko ręczników, ale podobno gdybyśmy poprosili, to byśmy je otrzymali. Rano budziły nas perliczki, darły ryja od 6 rano, ale na szczęście mieliśmy dźwiękoszczelne okna i po zamknięciu kompletna cisza. Ogólnie czysto i zarządca, Pan Piotr, był bardzo miły i pomocny. Śniadania, które zamówiliśmy osobno, były bardzo dobre. W pierwszy dzień zjedliśmy tylko chyba za dużo miodu, bo potem już go nie dostaliśmy ;-) Codziennie jedliśmy też miksturę pomysłu mojej żony. Miksowaliśmy banany ze śliwkami lub mrożonymi malinami w mleku zwykłym lub sojowym, dosypywaliśmy siemię lniane, sezam i nasiona chia (szałwia hiszpańska). Można też wsypać amarantus, ale nie mieliśmy. Bardzo energetyczne i dobre. Dużo żelaza i innych mikroelementów. Wieczorem piwko. Mieliśmy też miejsce na ognisko. Raz znaleźliśmy czas na zorganizowanie ogniska/grilla. Karkówka i kiełbasy były pyszne :-) Wadą Na Wierchu Oczkowa jest położenie 150m nad poziomem Żywca, ale dzięki temu dużo siły zrobiliśmy albo jej straciliśmy. Niestety przez to Jurek się złościł i pod koniec każdej trasy butował podjazd. Nie było to do końca przemyślane, ale kto by się spodziewał nachylenia 16% pod domem.

Sama jazda na rowerze bardzo dograna, Jurek tylko się wyłamywał z racji swoich przyzwyczajeń, ale kondycyjnie radził sobie tak samo jak młodzi. Dzięki temu, że mieliśmy podobną formę trasy pokonywaliśmy sprawnie i nikt nie poganiał, ani nie zwalniał. Tylko na dużych, stromych podjazdach peleton się rozrywał, ale takie miejsca każdy swoim tempem robił. Sam fakt wjechania na niektóre górki były już problemem, tempo schodziło na dalszy plan. Ogółem w sześć dni zrobiliśmy 632km w 26 godzin ze średnią około 24km/h. Podjechaliśmy 8511m wg Sigmy, na Strava pewnie wyszło ponad 10000m, ale to jest niedokładne. Prędkość maksymalna ponad 88km/h w wykonaniu Zachariasza, mi udało się podobnie jak Mateuszowi wylądować przy 83km/h. Nowa życiówka zatem :-) Przejechaliśmy też cztery dni z rzędu średnio po 125km dziennie. Czyli jednak pół litra jest w cztery dni ;-) Do następnego wyjazdu.

Waga po wyjeździe: 70.7kg, czyli nic nie schudłem.


Mój pierwszy film na Youtube. Montowałem go kilka godzin, ale nauczyłem się. Polecam program Kdenlive. Tak właśnie wyglądał w skrócie nasz pobyt w Żywcu. Jak na kamerę za 200zł obraz całkiem niezły.


Kategoria Dojazdy, Żywiec 2015



Komentarze
zorro
| 02:59 czwartek, 27 sierpnia 2015 | linkuj Dodałem filmik na Youtube, pierwszy w życiu zmontowany i opublikowany, więc proszę bez większej krytyki ;-)
zorro
| 01:31 środa, 26 sierpnia 2015 | linkuj Szkoda tylko, że czas tak szybko tam płynął. Od rana do wieczora było co robić :-) A w Bielawie na BM to już dawno nie byłem. W tamtych okolicach to lepiej MTB, bo z tego co pamiętam drogi dziurawe.
adhed
| 21:45 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj Ja też niedawno przeczytałem ;P Fajny wypad i takie mini-zgrupki są super - myśli się tylko o rowerze. Byłem w tym roku znowu na zlocie forum rowerowego - tym razem w Górach Sowich i tam spaliśmy w schronisku Orzeł - położony wysoko, a podjazd pod niego na pewno znajomy dla wielu z niektórych zawodów w okolicy :-) Było co wjeżdżać.
barblasz
| 16:57 wtorek, 25 sierpnia 2015 | linkuj Każdy rowerowy trip jest zacny i jak dla mnie to najlepszy relaks !!!nie tylko Marcin czyta ;) ja z opóźnieniem ale też ;)!!!
zorro
| 19:21 sobota, 22 sierpnia 2015 | linkuj Ale wypytujesz :-) W CodeTwo nie pracuję już od kwietnia, bo pracuję nad portalem o którym pisałem Ci ostatnio (tajemnica jeszcze obowiązuje). Mam inwestora, ale wydawać pieniędzy nie mogę teraz tak swobodnie jak przy pracy zawodowej, więc zakup przerzutki jest problemem :-) No priorytety to oczywista sprawa, jazda na rowerze dobrze smakuje tylko po dobrze przepracowanym dniu ;-)
birdas
| 18:43 sobota, 22 sierpnia 2015 | linkuj Kiedyś wspomnisz moje słowa, ale każdy upływający dzień będzie powodował minimalizację wolnego czasu. Jutro już go będziesz miał mniej, pojutrze jeszcze mniej itd.
Na dzień dzisiejszy masz sytuację wybitnie komfortową.
Co to znaczy, że nie masz pracy ? - co z Codetwo ?
Piszesz, że wymiana przerzutki to jakiś problem, ale albo jakieś hobby i sport utrzymujesz/inwestujesz, albo nie. Wiadomo, że maratony kosztują (i nie chodzi jedynie o opłatę startową), ale chyba nie zakładałeś, że sprzęt się nie zużywa ?
Priorytety to są jakie ?
zorro
| 18:28 sobota, 22 sierpnia 2015 | linkuj Etapówki nigdy żadnej nie zaliczyłem z wyjątkiem dwudniowego XC w Lubawce. Chciałbym bardzo, ale może za rok lub dwa. Nie mam czasu i warunków na to, obecnie nie mam pracy, bo dalej piszę wiadomy projekt. A do końca roku został mi jeden maraton z trzech pakietowych, ale nie wiem czy dam radę, bo góral ma przerzutkę do wymiany, a to kolejne pieniądze "w błoto". Pewnie na Świeradów pojadę. Zastanawiam się też nad Klasykiem Karkonoskim, ale tak poza tym to koniec. Potem robota, robota i robota, a jak nie uda się to roweru nie będzie. Priorytety muszą być.
birdas
| 18:12 sobota, 22 sierpnia 2015 | linkuj Ogólnie fajnie, a co z maratonami, etapówkami itp. ? Miałeś pewne plany (maratonowe) i ... ? Pytam bo tak mi się przypomniało, a tu sezon zbliża się ku końcowi ... .
zorro
| 11:52 sobota, 22 sierpnia 2015 | linkuj Z terminem było ciężko, bo miały jechać 3 osoby więcej. Cieszę się, że obudziło to w kimś zainteresowanie :-) Ale nawet gdyby nikt nie czytał, to ja sobie robię taki ogólny pamiętnik na przyszłość. Odnośnie wagi, to chłopaki śmiali się, że najmniejszy, a jem za dwóch. I rzeczywiście jadłem dużo, dziennie 1-2 piwek, śniadania syte, bananów cała armia. Ciekawe jak u innych z wagą, muszę popytać.
Flanelos
| 18:48 piątek, 21 sierpnia 2015 | linkuj Następnym razem jadę z Wami.
birdas
| 18:20 piątek, 21 sierpnia 2015 | linkuj Przeczytałem całą relację - to tak na wypadek jakbyś miał wątpliwości czy ktoś to czyta. ;)
Bardzo fajnie, że udało Wam się w jednakowym czasie zgrać na taki wyjazd. Dzisiaj to już chyba rzadkość bo pęd za pieniędzmi, zobowiązania rodzinne, brak czasu itp. skutecznie komplikuje takie tematy.
Finansowo też rewelacja ... dla porównania 10 dni nad morzem kosztowały mnie (naszą rodzinkę) ok. 6k pln.
Skoro po 6-ściu dniach klepania po 100 km nic nie schudłeś to musieliście konkretnie chlać (lub jeść) ... hehehe ... . :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!