Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 37.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 22.42km/h
  • VMAX 46.73km/h
  • Temperatura 21.0°C
  • HRmax 192 ( 91%)
  • HRavg 159 ( 75%)
  • Kalorie 1332kcal
  • Podjazdy 402m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Jadowita droga

Poniedziałek, 5 sierpnia 2013 · dodano: 05.08.2013 | Komentarze 7

Wybraliśmy się na rower o 20:00. I to był błąd, zważywszy głównie na brak oświetlenia z przodu rowerów. Mamy co prawda świeżo zakupione lampki do tyłu, dzięki czemu samochody nadjeżdżające od tamtej strony elegancko nas omijały, haha, ale od przodu egipskie ciemności.

Jak wyruszaliśmy było jasno. Plan był, żeby zdążyć przed zmrokiem. Akurat gdzieś na zjeździe do Kowar Mateusz złapał kapcia. Już się ciemno robiło. Nie śpieszył się ze zmianą kapciucha - 20 minut zeszło. Odstapiłem swoją zapasową dętkę, bo Mateusz zwykł nie wozić takowej.

Noc zapadła, a my zmierzamy do Mysłakowic główną drogą, bo jaśniej. Zbliżaliśmy się już do Jeleniej Góry od strony ulicy Sudeckiej. Jechaliśmy blisko środka jezdni, żeby na dziury się czasem nie nadziać. Ja jednak trafiłem w dziesiątkę. Hukło, jakby mi ktoś siekierą w ramę przywalił. Jakto Mati powiada czasem: "zabrzmiało kosztownie". Dźwięk rozszedł się po wszystkich łożyskach. Po kilku metrach w przednim kole nie było już powietrza. Dętki wyczerpały się, więc szliśmy do jedynego oświetlonego miejsca na horyzoncie - stacji benzynowej przy drodze na Karpacz.

Pod latarnią okazało się, że kapcia mam również z tyłu. Oba koła z nabitą centrą w pionie. Ot tak przez dziurę prawie 100zł wydam jutro. Dwie dętki i centrowanie kół.

Na szczeście moja kochana żona przyjechała po nas. Zapakowaliśmy jeden rower na dach, drugi do środka i pojechaliśmy do domu.

Jakbym wcześniej nie pożałował na to cudo kasy, to bym był pewnie o te 100zł do przodu.

Waga po treningu: 78.3kg
Kategoria Treningi, Awarie



Komentarze
zorro
| 16:53 niedziela, 11 sierpnia 2013 | linkuj Dzięki za wyjaśnienie. Spróbuję wymienić na koniec sezonu.
Flanelos
| 15:21 sobota, 10 sierpnia 2013 | linkuj Ach i jeszcze jedno...Jak już masz zjechaną oponę to na 99% nic się nie stanie jak będziesz dbał by była jak najbardziej sucha. Bardzo sucha jest niezniszczalna...
Flanelos
| 15:17 sobota, 10 sierpnia 2013 | linkuj No niby jak widać pierwsze pęknięcia lub guzki ale....ale....Przyczyn jest sporo, moja nie miała żadnych widocznych gołym okiem oznak. Miała ledwie jakieś 2tys km. To była gruba opona do górala ale gładka bo jeździłem po szosie. Po prostu nagle usłyszałem wybuch i aż mi kierownicę z rąk wyrwało...Myślę, że to mogła być wina obręczy i hamulców. Jak opona ma dobrej jakości oplot to nawet jak już widać pęknięcia to tak szybko nie pęknie. Ja na swoich szosowych maxxxis detonatorach przejechałem 17tys km!!!! bez przygód a od roku miałem spękania i wybrzuszenia. Zwyczajnie sam się decydujesz kiedy wymienić opony po ocenie dotychczasowego stylu i intensywności jazdy. Np. ilość hamowań w upale, grzanie obręczy, częstość pompowania itp. itd.
Profilaktycznie najlepiej co ok. 3500km ale komu się chce....
zorro
| 17:37 piątek, 9 sierpnia 2013 | linkuj O właśnie, skoro już raz strzeliła Ci opona to może poradzisz po czym poznać, że to już czas na jej wymianę? (zanim strzeli na trasie 100km od domu)
Flanelos
| 12:04 czwartek, 8 sierpnia 2013 | linkuj Miałem. To było 7 lat temu...Wypadek na zjeździe z Kowarskiej po strzeleniu przedniej opony. Po wielu telefonach dopiero ciocia załatwiła samochód dostawczy z pracy i mnie wzięli. W trakcie oczekiwania - na adrenalinie - poturbowany doszedłem do Leszczyńca...
zorro
| 20:37 wtorek, 6 sierpnia 2013 | linkuj Tzn. nie miałeś jeszcze takiej sytuacji, żeby ktoś musiał Cię zwozić z trasy?
Flanelos
| 15:23 wtorek, 6 sierpnia 2013 | linkuj Też muszę sobie sprawić taką lampkę i na długich dystansach wozić w plecaku. Dobrze też jak jest ktoś kto przyjedzie po "pechowca". U mnie byłby z tym kłopot...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!