Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 43.84km
  • Czas 01:31
  • VAVG 28.91km/h
  • VMAX 59.92km/h
  • Temperatura 23.0°C
  • Podjazdy 271m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Luzik po płaskim i ciekawa historia po treningu

Sobota, 12 lipca 2014 · dodano: 12.07.2014 | Komentarze 0

Dziś tylko z Jurkiem. Pomysł poszedł, żeby po płaskim zbadać czy droga Ścięgny-Kowary jest zrobiona. Da się przejechać i samochody też jeżdżą. Mam tylko wrażenie, że brakuje kilku warstw asfaltu w niektórych miejscach i w czasie prac pewnie drogę zamykają. Niby znów "luzik", a nogi jakieś zmęczone. Mam nadzieję, że jutro nie będą na mnie koksy czekać. Ale najlepsza historia rowerowa dopiero miała się rozwinąć długo po moim treningu.

Trasa: Jelenia, Łomnica, Mysłakowice, Kowary, Ścięgny, Miłków, Sosnówka Dolna, Podgórzyn, Cieplice, Jelenia.

Po treningu zwinąłem się w auto i wyruszyłem samochodem do Kamiennej Góry przez Przełęcz Kowarską. Na podjeździe widziałem jak jakiś starszy mężczyzna prowadzi górski rower. Był w stroju kolarskim i miał karbonową ramę. Ale szedł ledwo co. Ja się zatrzymałem przy nim i pytam czy nie potrzebuje pomocy. W tej właśnie chwili wyprzedzały mnie samochody, które wyprzedzałem przed chwilą. No i pytam go jeszcze raz, a on coś tam po czesku. Wysiadłem z auta, patrzę po rowerze, że cały, a on prowadził. Mówi, że nie ma siły i zasugerowałem, że wrzucę rower na dach i go zawiozę, a chciał do Lubawki. Trochę nie po drodze, ale nie zostawię go w takim stanie. Rower na dach, na szczęście mam bagażniki ciągle założone. Jedziemy razem i próbujemy się dogadać. Kurde trudny ten czeski. Ale dowiedziałem się, że wyruszył dziś o 8:00 z Zacler, bo tam mieszka. Jechał przez Vrchlabi, Harrachow, Szklarską, Jelenią i na Kowarskiej poległ. Mówił, że go zadek boli. Po czesku brzmiało jeszcze zabawniej. Ma 73 lata i pozytywnie podchodzi do życia, ale narzekał, że już chyba nie te lata. Mówił, że zwykle jeździ po 70km, a nie 140. A tam gdzie go zgarnąłem już miał 140km, a z Kowarskiej do Zacler daleko. Podwiozłem go pod samą chałupę. Mieszka w Zacler w ładnym domku i ma miłą żonę. Dostałem dwa Pilsner Urquel i pojechałem do domu. Miło było widać taką wdźięczność wymalowaną na twarzy zwłaszcza z bolącym tyłkiem.

Jutro będzie czad!

Waga po treningu: 69.7kg.
Kategoria Treningi



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!