Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Treningi

Dystans całkowity:15277.29 km (w terenie 327.55 km; 2.14%)
Czas w ruchu:611:44
Średnia prędkość:24.97 km/h
Maksymalna prędkość:82.99 km/h
Suma podjazdów:166731 m
Maks. tętno maksymalne:210 (100 %)
Maks. tętno średnie:185 (88 %)
Suma kalorii:440193 kcal
Liczba aktywności:272
Średnio na aktywność:56.17 km i 2h 14m
Więcej statystyk
  • DST 44.71km
  • Czas 01:27
  • VAVG 30.83km/h
  • VMAX 53.13km/h
  • Temperatura 12.4°C
  • HRmax 195 ( 92%)
  • HRavg 176 ( 83%)
  • Kalorie 1192kcal
  • Podjazdy 379m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Milczenie owiec

Piątek, 11 kwietnia 2014 · dodano: 11.04.2014 | Komentarze 5

Dwa barany się wybrały. Niezły wynik wytrzaskały. Przed maratonem siły postradały, ale nieźle zabawiały. Radość z roweru przede wszystkim. Nie ma co się oszczędzać i liczyć na cudowny wynik na maratonie, kiedy dziś też było bardzo fajnie! Co prawda jechaliśmy w kompletnej ciszy całe 40km, ale dobrze jest się czasem wyciszyć.

Mateusz nadal cieszy się dobrą formą, mimo, że nie jeździ ostatnio za dużo. Jednak już nie ucieka mi jak chce albo ja nie zostaję z tyłu, chociaż dziś były momenty kryzysowe u mnie i prawie już odpuściłem. Bym został z tyłu, ale wytrzymywałem do momentów, w których Mateusz też pasował. W sumie na to liczyłem, że takie momenty pasowania tempa będą występować. Siła jest, ale wydolności nie ma, tak to przynajmniej podsumował Mateusz. U mnie wydolności nigdy nie było, ale siła za to się pojawiła. Mam nadzieję, że się zregeneruję do niedzieli.

Waga po treningu: 66.0kg. Schudłem już tak dużo, że nawet buty do kolarzówki są już na mnie za luźne. Nawet jak klamra jest zaciśnięta na maksa, to mam luz w bucie. Muszę grube skarpety zakładać do nich.




  • DST 38.71km
  • Czas 01:34
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 43.82km/h
  • Temperatura 6.3°C
  • HRmax 181 ( 86%)
  • HRavg 152 ( 72%)
  • Kalorie 1051kcal
  • Podjazdy 366m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Mokro, słabo i boleśnie

Czwartek, 10 kwietnia 2014 · dodano: 10.04.2014 | Komentarze 7

Sam pojechałem, żeby całkiem nie zastygnąć. Pierwsze 10km to bolesna rozgrzewka, każdy kawałek mięśni bolał, ale potem już było bardzo dobrze. Tak to się dzieje, jak 3 dni przerwy od roweru jest. Całość w deszczu, a od Karpnik do Jeleniej Góry mordowiatr z ulewą. Chyba nawet gradziło, bo takimi żyletkami po twarzy zapodawało. Przemoczony w 5 stopni wracałem do domu, ścięgna bolały z zimna. Ale trening na plus, bo gdybym się dziś nie rozruszał to kiepsko by było na maratonie.

Waga po treningu: 66.3kg


Kategoria Treningi


  • DST 58.03km
  • Czas 02:21
  • VAVG 24.69km/h
  • VMAX 61.47km/h
  • Temperatura 9.4°C
  • HRmax 185 ( 88%)
  • HRavg 163 ( 77%)
  • Kalorie 1730kcal
  • Podjazdy 846m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Górki

Sobota, 5 kwietnia 2014 · dodano: 05.04.2014 | Komentarze 6

Rano nie wyszedł trening z kolarzami z Lubawki, Kowar i Kamiennej Góry. Głównie przez pogodę. Może i dobrze, bo czułem się tragicznie. Dochodziłem do siebie właściwie cały dzień, kiedy to Jurek z Mateuszem zaprosili mnie na rower. Dopiero na rowerze odżyłem.

Spokojne tempo na początku. Potem Jurek na początku jak zwykle wyrywał. Przed Zachełmiem wchłonęliśmy jakiegoś kolarza mówiącego po angielsku. Najlepsze zaczęło się przy końcówce podjazdu w Zachełmiu. Tam nachylenie sięga od 10-12%, więc przycisnąłem do 14km/h i odjechałem do przodu. Mateusz wyrwał za mną i wolno dochodził. Przy tym komentował, że trzeba mnie złapać. Jak się zorientowałem, że już jest przy mnie, to wyrwaliśmy na samą górę jeszcze spory kawałek jadąc łeb w łeb. Utrzymałem pozycję pierwszego o pół długości roweru do samego końca, ale pod tą górę przełożenia zrzucałem na dół, żeby mnie nie łyknął, a siedział jak przyklejony. Na samym szczycie zatrzymaliśmy się i rozpaczliwie łapaliśmy powietrze zewsząd. Mateusz ciągle ma dużo lepszą formę od mojej, ale miło jak chociaż raz w takim momencie nie dałem się wciągnąć. Haha! Na kolejnych podjazdach Mateusz chyba chciał się odegrać, ale nie dawałem się sprowokować. Wyjechaliśmy po 17:15, więc wróciliśmy właściwie jak już ciemno było.


W Karpaczu Mateusz złapał kapciocha.

Kochana żona dziś przywiozła mi numer startowy na Bike Maraton. Jest ładny. Będzie pasował kolorystycznie do roweru. Myślę, że forma dopisuje i mogę się spodziewać, że Miękinia będzie udanym startem. Teraz ze dwa lekkie treningi, jeden średnio-ciężki i jestem gotowy. Drżyjcie rywale ;-)

Waga po treningu: 64.7kg.


Kategoria Treningi


  • DST 130.56km
  • Czas 05:17
  • VAVG 24.71km/h
  • VMAX 64.38km/h
  • Temperatura 16.1°C
  • HRmax 193 ( 91%)
  • HRavg 171 ( 81%)
  • Kalorie 4200kcal
  • Podjazdy 2252m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Rekord przewyższeń

Czwartek, 3 kwietnia 2014 · dodano: 03.04.2014 | Komentarze 9

W przeciągu ostatnich dwóch dni zanotowałem już dwa nowe rekordy. W niedzielę na MTB licznik pokazał 26% nachylenia na podjeździe, a dziś ilość metrów w pionie wyniosła 2252m. Paweł to niezły niszczyciel. Ostatnio tempo miał mocne, a dziś wyznaczył trasę, która sama w sobie była mocarna. Takie treningi na pewno przyniosą spodziewane rezultaty. Mimo, że na ostatnim podjeździe było już bardzo ciężko, to dojechałem godnie na samą górę.


Końcówka podjazdu pod Przełęcz Karkonoską. Gdzieś tam pokazało 18% nachylenia. Paweł robił niezłe foty, też muszę się lepiej do tego następnym razem przyłożyć. Za ciepło się ubrałem. Na podjazdach kipiałem, a na zjazdach nie zdążyłam się nawet ochłodzić. Na samym szczycie też ciepło i wiosennie.


Końcówka zjazdu z Karkonoskiej. Doszliśmy zmianami jakiegoś Czecha, który jest widoczny na zdjęciu. Tam było mocne tempo, ale widać nie aż tak mocne, żeby Paweł nie dał rady zrobić zdjęcia :-) Po 2 albo 3 moich zmianach już nie wytrzymałem tempa i odpuściliśmy z Pawłem na moją prośbę. Czech odjechał, ale samemu już tak nie gonił i ponownie go doszliśmy. Potem on pojechał w swoją drogę, a my na drugi podjazd. Czech był fajny, ale coś mu kolana przeskakiwały przy pedałowaniu i dziwnie to wyglądało.


To chyba drugi podjazd. Paweł sugeruje równe, ale nie leniwe tempo. Czasem protestowałem, ale tutaj jeszcze noga nawet podawała.


To niezłe zdjęcie. Zastanawiam się czemu po mnie tak widać, że mam dość. Paweł natomiast ma całkiem odwrotnie, albo nie miał dość w ogóle ;-)


Podjazd na Okraj. Ja już miałem serdecznie dość. Wody brakowało i jak obserwowałem strumień koło drogi to pragnienie potęgowało się. Ale na Okraju zatankowałem bidony. Mimo, że nie było już więcej żadnych podjazdów to dałem radę je wypić zanim dojechałem do domu.


To też fajna fota. Podjazd na Okraj, chyba końcówka. Moja mina już mówi sama za siebie. Zjazd z Okraju po stronie polskiej bardzo piaszczysty, ale od Kowarskiej już było elegancko. Na zjeździe na Kowary pożegnaliśmy się i zostałem już sam aż do Jeleniej. Końcówkę pojechałem przez Łomnicę, bo na Sudeckiej jest kilka metrów przewyższeń więcej, a już jęczałem z zadowolenia i bólu jednocześnie mniej więcej coś na kształt "hahaaaała". Parodiując sprawę opracowywałem nawet taktykę jak podjechać pod ulicę Słowackiego. Rower też udało się wnieść na pierwsze piętro ;-)

Dzięki Paweł za pokazanie trasy i zrobienie mocnego treningu.

Waga po treningu: 65.6kg.


Kategoria Ponad 100km, Treningi


  • DST 125.88km
  • Czas 04:50
  • VAVG 26.04km/h
  • VMAX 69.61km/h
  • Temperatura 14.0°C
  • HRmax 181 ( 86%)
  • HRavg 157 ( 74%)
  • Kalorie 3389kcal
  • Podjazdy 1098m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z Wrocławia

Poniedziałek, 31 marca 2014 · dodano: 31.03.2014 | Komentarze 2

Dominik musiał odstawić auto służbowe do Wrocławia, więc pojechaliśmy samochodem w jedną stronę, a rowerami w drugą. Byliśmy w trzyosobowym składzie razem z Jurkiem. Wysiadka koło McDonald na Bielanach, zjedliśmy frytki i koło 15:20 wyjechaliśmy drogą krajową 35 w kierunku Świdnicy. SPORA CZĘŚĆ KIEROWCÓW TO DEBILE!!! Zero poszanowania dla rowerzystów na takich drogach. Autobusy i ciągniki (tiry) wyprzedzały na milimetry. Jurek dopiero jak odważył się (jemu to łatwo przychodzi) jechać koło nas, a nie przed nami, to samochody zaczęły wyprzedzać nas prawidłowo, ale też blokowaliśmy drogę jak ruch szedł z drugiej strony. A Jurek chciał tą drogą jechać do samej Świdnicy. Jednak jak tylko była możliwość zjechaliśmy na Sobótkę bez żadnych sprzeciwów. Od tamtej pory stres opadł.


Wódz plemienia wąskich kół.


Dominik i Jurek.


Świdnica zdobyta.


Postój koło żabki.


Jurek na celowniku. Cel.. pal!!!


To już gdzieś za Świebodzicami. Kierujemy się na Stare Bogaczowice.


Drugi strzał. W Starych Bogaczowicach zaczął się etap kryzysów kolejno u Dominika i Jurka. Ale podjedli i było dobrze. Ja czułem się dobrze do samego końca, co jest dziwne, bo wczoraj też był niezły wycisk.


Jeżyk na koniec. Od Janowic Wielkich wracaliśmy w ciemności. Lampa zdała egzamin po raz kolejny.

Waga po treningu: 65.8kg.


Kategoria Ponad 100km, Treningi


  • DST 72.21km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:04
  • VAVG 17.76km/h
  • VMAX 56.97km/h
  • Temperatura 12.9°C
  • HRmax 202 ( 96%)
  • HRavg 163 ( 77%)
  • Kalorie 2989kcal
  • Podjazdy 1436m
  • Sprzęt Trek 8900
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Pierwsze MTB w roku

Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 13

Wyjazd o 8:00 rano nowego czasu. Było 2 stopnie, a ja ubrany raczej na pogodę, która miała pojawić się za 2 godziny. Zmarzłem, ale przeżyłem. Potem zbiórka u Marcina i rozgrzewka na podjeździe w Michałowicach od strony Piechowic. Nie byłem przygotowany psychicznie na pierwszy odcinek MTB. Wyszedłem z wprawy, a tam błoto, korzenie, kamienie. Nachylenie mi nie przeszkadzało, ale skądś miałem przeświadczenie, że wszystko co mokre za raz mnie przewróci.

Micha mi się cieszyła całą trasę, którą Marcin przygotował bardzo elegancko. Trasa wymagająca, całkiem inne wrażenia niż na szosie. W końcu coś nowego, a właściwie starego. Dzięki niej mogłem dziś ocenić co jeszcze mam do poprawienia, a co już jest dobrze. Na asfalcie bym tego nie ocenił. Więc siła w nogach jest, właściwie żaden mięsień na nodze mnie ani razu nawet nie zapiekł. Ale wypadłem z wprawy na zjazdach. Jakieś lęki mi się pojawiły, ręce słabe i nie mogłem utrzymać kierownicy, a do tego to błoto strzelające po oczach. Najgorsze jest to, że kostka dalej mi przeskakuje i powoduje to dodatkowy dyskomfort na zjazdach. Przez to włącza mi się jakiś dodatkowy tryb ostrożności.

A tak w ogóle to Bartek i Marcin mają bardzo zbliżoną formę do mojej, dzięki czemu jechaliśmy dość równo. Nie sposób już teraz rozdzielić miejsca dla nas w klasyfikacji generalnej na maratonach, a dzięki temu element rywalizacji będzie bardzo ciekawy. Każdy z nas miał jakieś swoje słabe strony, u mnie te durne zjazdy i kawałki na piechotę, ale wydawałoby się, że Bartek był dziś najbardziej przystosowany uśredniając dzisiejsze warunki.


Bartek.


Marcin.


Ja.


Profil trasy. Ślad GPS na blogu Marcina.

Dzięki koksy za wspólny trening :-) tego mi brakowało. Nie ukrywam, padnięty jestem.

Waga po treningu: 65.8kg.
Kategoria Treningi


  • DST 40.11km
  • Czas 01:27
  • VAVG 27.66km/h
  • VMAX 45.18km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • HRmax 197 ( 93%)
  • HRavg 179 ( 85%)
  • Kalorie 1247kcal
  • Podjazdy 227m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pod wiatr

Czwartek, 27 marca 2014 · dodano: 27.03.2014 | Komentarze 14

Cała trasa pod wiatr. Tętno za wysokie. Nie dałem rady szybciej, ani dłużej.

Waga po treningu: 64.8kg. To już straszne zaczyna być. Niedługo kostucha będzie wyglądać na otyłą przy mnie.


Kategoria Treningi


  • DST 58.34km
  • Czas 02:26
  • VAVG 23.98km/h
  • VMAX 59.92km/h
  • Temperatura 18.2°C
  • HRmax 178 ( 84%)
  • HRavg 149 ( 70%)
  • Kalorie 592kcal
  • Podjazdy 656m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wolno

Sobota, 22 marca 2014 · dodano: 22.03.2014 | Komentarze 4

Wybraliśmy się z Piotrusiem, który dziś był na rowerze pierwszy raz w roku. Piotrek na początek ostro rozpoczął, jak ma w zwyczaju, ale szybko się wypalił i potem jechał ile mógł. Mimo zapewnień Jurka, że będziemy na niego czekać, Jurek jechał 200m z przodu. Dopiero po jakimś czasie zwolnił. Ja też kilka razy wyrwałem do przodu, jeszcze rozważam czy czuć się winnym. Ciesze się jednak z tempa, ponieważ stanowi to jakiś tam rodzaj aktywnej regeneracji. Piotrek jak na pierwszy raz w roku jechał całkiem nieźle, a do tego wjechał na Mniszków, gdzie jest w dwóch miejscach po 12% nachylenia.


Komarno już za nami. Piotrek z lewej, Jurek z prawej.


Podjazd na Mniszków. Jurek sobie wymyślił, żeby jechać tam na herbatę do Dominika. Tak to jest jeździć z Jurkiem na rowerze. Jedzie się na 4 godziny, z czego "połowa" to pogaduchy przy sklepikach, wizyty u znajomych, a z grzeczności ciężko odmówić. Ja rozumiem, że to normalne przy dłuższych wypadach, kiedy na trening przeznacza się cały dzień, ale jak ma się jeszcze inne plany, to ciężko potem się wyrobić.

Waga po treningu: 66.5kg


Kategoria Treningi


  • DST 122.80km
  • Czas 04:41
  • VAVG 26.22km/h
  • VMAX 72.91km/h
  • Temperatura 21.3°C
  • HRmax 189 ( 90%)
  • HRavg 163 ( 77%)
  • Kalorie 3509kcal
  • Podjazdy 1176m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Nierozważnie daleko

Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 21.03.2014 | Komentarze 15

We dwóch z Mateuszem, po siedmiu dniach przerwy od roweru, z bolącym brzuchem od dwóch tygodni. Rozsądek by podpowiadał, że maksymalnie 30km powinienem dziś zrobić. Pojechaliśmy w "nieznane", czyli w moje rodzinne okolice. Tempo "odpoczynkowe" całą trasę, bo nie mam formy. Czuję się jak niedożywiony staruszek. Odcięło mi prąd na 60km i tak jechałem za Mateuszem do końca. Niedobór magnezu czuć było od początku, zwłaszcza, że powieka w oku mi mruga, a skurcze zawitały już na 90km. Stawy bolały i ciężko było usiedzieć na siodle. Paliwo też szybko się skończyło. Teraz obawiam się o to, żeby na maratonie MTB utrzymać chociaż ten czwarty sektor. Jednak nie będę odpuszczał, bo kto w końcu prześcignie na maratonach birdasa i barblasza. Nie mogą mieć zbyt łatwo.

Odnośnie bólu brzucha, który zaczął się dzień przed treningiem z Pawłem, a właściwie nawet na treningu z Mateuszem kilka dni wcześniej, byłem z tym u lekarza. Odebrałem dziś wyniki, które nie napawają optymizmem. Hemoglobina i hematokryt spadły bardzo nisko, pewnie efekt niedożywienia. Nie dlatego, że nie jem. Ja jem dużo, bo lubię, ale trawienie mam walnięte. Wspomniane parametry mieszczą się jeszcze w normie. Problemem jest zbyt duża ilość bilirubiny, czyli żółtej substancji, która powstaje w wątrobie w wyniku rozpadu krwinek czerwonych. To ona wywołuje objawy żółtaczki, np. zażółcone oczy, które ja posiadam od dzieciństwa. A mogę jej mieć za dużo z wielu powodów, np. złe geny, stres, nadmierny wysiłek fizyczny przy obecnej kamicy żółciowej. Zbyt niska ilość płytek krwi również może wskazywać na stan zapalny dróg żółciowych. Do tego ból z prawej strony pod żebrem prawdopodobnie jest kolką żółciową, zwłaszcza jak zjem coś tłustego albo jajka. Co więcej ja już od wielu lat czuję, że coś po tej stronie brzucha jest nie tak jak trzeba, ale tłumaczyłem to sobie "uciskiem bębna piwnego na narządy wewnętrzne". Podsumowując ten medyczny wywód, jestem nieźle tym wkurzony. Kolejny sezon zaczyna się jak poprzedni.

Dystans na mapce jest mniejszy, bo jeszcze jechaliśmy po te nieszczęsne wyniki do przychodni.

Waga po treningu: 66.4kg






  • DST 86.74km
  • Czas 03:16
  • VAVG 26.55km/h
  • VMAX 65.74km/h
  • Temperatura 17.9°C
  • HRmax 193 ( 91%)
  • HRavg 160 ( 76%)
  • Kalorie 2387kcal
  • Podjazdy 1039m
  • Sprzęt Scott Speedster 20
  • Aktywność Jazda na rowerze
Uczestnicy

Spokojnie, że aż nieswojo

Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 2

Do Podgórzyna jechaliśmy tylko we dwóch, a potem dołączył Mateusz. Jakoś nie chce mi się pisać, więc dziś relacji nie będzie. Wiem tyle, że jutro prawdopodobnie idziemy na rower, sobota będzie śmalazarnie wolna, ponieważ będziemy testować nowego zawodnika, który ma już dużo lat na karku, więc maksymalnie 30km koło domu, a w niedzielę nikt z naszej trójki nigdzie nie pojedzie, ponieważ mamy już inne plany. A i tak ma padać, więc nawet nie szkoda.

Waga po treningu: 66.7kg


Kategoria Treningi