Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi zorro z miasteczka Jelenia Góra. Mam przejechane 39112.17 kilometrów w tym 1056.66 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 22.84 km/h i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl button stats bikestats.pl button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Podsumowanie sezonu 2014

Sobota, 3 stycznia 2015 · dodano: 03.01.2015 | Komentarze 0

W końcu przyszła zima. Podsumowanie powinno obejmować dwa lata, bo właśnie po tylu odczuwam obecnie zmęczenie. Mam nadzieję, że zima będzie ostra i odpocznę od roweru, mimo, że już mi go brakuje. W tym sezonie działo się bardzo dużo i nawet małej części nie przypomnę. Osobiście najbardziej dumny jestem z wyjazdów z Pawłem i Mateuszem. Tu przypominają mi się Czeski Mordulec (106km, 2086m) oraz Rekord przewyższeń (130km, 2252m). Przy czym nie udało mi się zrealizować treningu z 3000m, który miał obejmować Karkonoską i Jelenkę na raz. Ale za to byłem pierwszy raz na Jelence!!! Okazało się, że to wcale nie takie proste i trzeba mieć zdrowie konia. Już przy tych treningach, które wymieniłem, byłem zmordowany jak po bardzo ciężkim MTB.

W temacie maratonów przyjemnie wspominam VIII Memoriał Jurka Zawadzkiego, gdzie udało mi się objechać Marcina. A tak się zarzekał, że będę za nim. Nie pierwszy raz z resztą. Wypad kosztował mnie jednak awarię licznika i wymianę suportu. Maratony u Grabka poszły dobrze. Chciałem być w 100 OPEN bez dubli. Rekord sezonu to 104 OPEN w Świeradowie, gdzie Sebastian objechał mnie na 6 minut, Polanica należała do mnie! Mamy wynik 1:1 i szykuje się rozstrzygające starcie w sezonie 2015. W temacie maratonów gratulacje dla Bartka, który zdeklasował mnie w całym sezonie. Widać na jego przykładzie, że panowanie nad sobą i systematyczność przynosi o wiele lepsze efekty niż spontaniczność. Jednak dla mnie ważniejsza była wolność od planu treningowego. Plan przytłacza i z planem bym się wypalił. Szkoda, że Marcin został kontuzjowany, bo inaczej bez wyrzutów sumienia bym wypomniał mu pewne rzeczy :-) Ale mam nadzieję, że dojdzie do siebie i objedzie mnie jeszcze na jakimś maratonie, podobnie jak w Zdzieszowicach.

Szczerze mowiąc zmęczony jestem zawodami i milej wspominam takie wypady jak Deszczową masakrę w Żywcu (88km, 1400m) lub Babią Górę (140km, 1787m) z Jurkiem i Zacharym. Wypady z Mateuszem Strasznie ciężko (128km, 1777m), Pasmo porażek kończy sezon (125km, 1175m) też były przaśne. Sześć treningów miałem ze średnią większą niż 30km/h, co wcześniej rzadko zdarzało się nawet w skali kilku lat. Rekordowy był Wyjątkowy trening (46km, 299m, 33.9km/h), ale najbardziej zadowolony jestem z trasy Wynik poprawiony (90km, 964m, 30.5km/h). Pamiętam też wycisk Lubawka boli (114km, 1638m) jaki był na treningu z Krzywym i Mateuszem. Te interwały pamiętam jakby to było wczoraj.

To czego nie udało się uzyskać to 10000km w sezonie. Nawet do 7000km nie miałem już siły dojechać. Mimo, że większość wspomnień została ubrana w liczby to wrażeń chyba nikomu tutaj nie muszę tłumaczyć, bo to nie liczby się pamięta, a prędkość, trudy i walkę ze sobą, ewentualnie z kolegami ;-) Na następny sezon nie stawiam żadnych celów, bo rower schodzi na dalszy plan. Powodzenia wszystkim w przygotowaniach do sezonu 2015. Jednak jakie priorytety by nie były, to o zdrowie trzeba dbać!



Komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!